Rośnie opór przyjmowania migrantów

Gabinet ma coraz więcej problemów z umieszczaniem migrantów w społecznościach i to w równym stopniu ukraińskich uchodźców wojennych, jak i azylantów.

Największy sprzeciw wobec planów rządu wyrażają niewielkie społeczności wiejskie, które obawiają się, że zostaną zdominowane przez przybyszów z zagranicy, a jednocześnie podkreślają, iż nie ma w małych miasteczkach i na terenach wiejskich odpowiedniej infrastruktury dla znacznie większej ilości osób. Swoje niezadowolenie z decyzji rządu wyraziła ostatnio społeczność Breaffy w hrabstwie Mayo, gdzie umieszczonych na być 500 migrantów, co może odbić się źle na ich miasteczku, a podkreślali podczas pikiety sprzeciwu, że stałych mieszkańców będzie w takim przypadku mniej, niż migrantów.

Mieszkańcy Breaffy to tylko jedna ze społeczności, jaka w ostatnim czasie protestowała wobec planów umieszczenia w ich okolicy migrantów, a zaznaczano, że ci ludzie, zupełnie nie będą mieli tam co robić. Część protestujących twierdzi, iż może to doprowadzić do zdarzeń, jakie nigdy nie miały miejsca w ich niewielkich społecznościach, więc obawiają się, że te mogą zmienić się bezpowrotnie. Niektórzy mówią o zmianie charakteru miasteczek, bo te były zawsze ciche i spokojne, a stały się też enklawami dla turystów, z których się utrzymują. Po zwiększeniu populacji o 100 lub 200 procent utracą w ten sposób swój dotychczasowy charakter i mogą też stracić na popularności wśród turystów.

Co ciekawe, z powodu protestów pojawiają się też groźby pod adresem pikietujących, a tych próbuje się zastraszyć i robią to m.in. członkowie Antify oraz przedstawiciele skrajnie lewicowych kół.

Protesty w niewielkim stopniu wpływają jednak na prace rządu, bo ten intensyfikuje działania w zakresie przemieszczania migrantów i wyznacza kolejne tereny, gdzie mają powstawać dla uchodźców z Ukrainy oraz azylantów osiedla. Mieszkańcy zaniepokojeniu takim stanem rzeczy i zaczęli zwracać się już bezpośrednio do lokalnych radnych, aby interweniowali we władzach powiatowych, a nawet zapraszają posłów i senatorów z ich okręgów wyborczych, by im przekazać swój brak zgody na tworzenie miasteczek dla migrantów.

Rada Hrabstwa Donegal wystosował już apel do rządu, by wstrzymano decyzję o budowie na jej terenie domów dla uchodźców i azylantów, a podstawą do wniosku było oburzenie lokalnych mieszkańców. W tym przypadku mieszkańcy poczuli się oszukani, gdyż domy, jakie powstają na ich terenie, przeznaczone były pierwotnie na lokale socjalne i mieli je otrzymać mieszkańcy hrabstwa, którzy borykają się z problemami lokalowymi. Zmiana przeznaczenia tych domów wywołała głębokie niezadowolenie wśród mieszkańców Donegal, a ci stwierdzili, iż nie ma ich zgody na takie działanie rządu.

Podobnie jest w innych miejscach w Irlandii, w tym w Puckane w hrabstwie Tipperary oraz w Killarney, ale także w wielu innych miejscowościach.

Istotne jednak dla rządu powinno być, że niezależnie od jego deklaracji, jakie złożone zostały w Brukseli, gabinet może wkrótce spotkać się ze znacznie większą ilością protestów, a te mogą nosić znamiona walki w obronie swoich małych ojczyzn. Protestujący od dawna podkreślają, że najpierw rząd powinien zająć się problemami bezdomnych i oczekujących na mieszkania stałych mieszkańców kraju, a dopiero później rozdawać je hojną ręką uchodźcom i azylantom.

Niektórzy zaczęli pytać o podejście Irlandii wobec młodych Ukraińców, jacy przebywają na wyspie, bo o ile nie mają problemu z przyjmowaniem kobiet i dzieci, to młodych mężczyzn już tak. Na spotkaniach z władzami lokalnymi mieszkańcy pytają, kto dokładnie zakwaterowany ma być na terenach i w miejscach wyznaczonych przez rząd, a protestują, gdy w odpowiedzi słyszą, iż młode, pełne rodziny i samotni mężczyźni.

Bogdan Feręc

Źr: The Liberal

Photo by Brian Kelly on Unsplash

© WSZYSTKIE MATERIAŁY NA STRONIE WYDAWCY „POLSKA-IE” CHRONIONE SĄ PRAWEM AUTORSKIM.
ZNAJDŹ NAS:
Tysiące osób otrzy
Nagonka na Sinn Féi