Cywilizacja upada z dużą prędkością

Winston Churchill powiedział kiedyś: – Główną nauką płynącą z historii jest to, że ludzkość niczego się nie uczy.

Może to niektórych jeszcze dziwić, ale słowa tego niegdysiejszego polityka zaczęły się realizować i wchodzimy już raczej w schyłek naszej cywilizacji, co jakże klarownie widać na przykładzie 20- oraz 30-latków.

Zacznę jednak od pewnej teorii, która mówi, że komuś na świecie zależy, aby bogaci stali się jeszcze bogatsi, a biedni mogą nawet tracić pracę i wegetować na marginesie życia. Tak do końca nie jest i „rząd światowy” dokładnie musi o tym wiedzieć, a przynajmniej widzieć pojawiające się w takim scenariuszu  zagrożenia. Wnioski można wysnuć na podstawie obserwacji czasów współczesnych oraz osób bez zajęcia, które snują się bez celu i robią coś, co można nazwać problemem dla społeczeństwa, czyli nic nie robią. Jeżeli jednak tych trwale bezrobotnych będzie dużo, a może się tak stać, jeżeli ktoś postawi na zastąpienie pracowników technologią, to powstanie liczna grupa biednych, a w tej mogą znaleźć się jednostki, które nawoływać będą do buntu i mamy gotowe mniejsze lub większe rewolucje, a przynajmniej zamieszki. Takie z kolei nie są potrzebne w żadnym stopniu rządzącym, gdyż już teraz nie umieją sobie z tym poradzić i gdzieniegdzie gettowe dzielnice rządzą się własnymi prawami, a rozwinięcie tego na jeszcze większym obszarze, wcale nie będzie tym, o czym potencjalnie marzą monterzy świata. Wychodzi więc na to, że w dobie powszechnego obecnie odejścia od zachowania dziedzictwa, kulturowości i umiejętności, choćby odrobiny wkładu własnego w budowanie społeczeństw, to w konsekwencji działań technologizacji, społeczności zaczną się same głęboko degenerować i będziemy mieli też anarchię wysokiego poziomu.

Pokolenia nazywane X, Y, Z i wszystkie kolejne, mają ciekawą przypadłość, bo o ile spotykają się z rówieśnikami, to już sama socjalizacja zachowań jest w zaniku, ergo nabywanie przez jednostkę systemu wartości i tegoż przekazywanie, ma obecnie formę szczątkową. Ci samotni młodzi ludzie, bo przecież nie umieją budować relacji, chociaż nie są sami, próbują się jeszcze przed tym ratować, czego właściwie nie rozumieją, ale budują sobie szalupy ratunkowe i mają w nich nowy kult, a w modzie jest uczęszczanie na psychoterapię, spotykanie się z trenerami umysłów, jak niekiedy ich nazywam, ale mają też skłonność do natychmiastowego implementowania złych nawyków, bo są one przekazywane przez popularne źródła, więc np. media społecznościowe.

Śmieszy mnie, a niedawno o tym wspomniałem, jak 30-latek, wydaje się nawet wykształconym, udziela swoim rówieśnikom i osobom młodszym rad, bo akurat przeszedł z powodzeniem terapię u psychoterapeuty, więc wie, jak należy postąpić w każdej sytuacji, a i ma śmiałość, by podejmować próby naprawiania czyjegoś życia, przykładając to do przejść z jego udziałem. Jest to totalna porażka i powie to każdy specjalista, a taki ma świadomość, że nie można jednej miary stosować do każdego człowieka, gdyż można jedynie pogorszyć stan, w jakim osoba potrzebująca wsparcia akurat się znalazła.

Moda i zapotrzebowanie na szarlatanów jest duże i nie jest to pomyłka słowna, bo kiedyś i teraz szarlatan wykorzystuje naiwność, zmieniając się w psychoanalityka, a prawdopodobnie duża część z nich będzie miała mi za złe takie porównanie. Takimi samymi szarlatanami są także popularni coachingowcy, którzy wytwarzają lub próbują wytworzyć przekonanie, że masz w sobie całe pokłady energii oraz rozwiązań dla różnych problemów, a na dodatek, masz koncentrować się na sobie, tu i teraz, więc taki podatny na sugestie młody człowiek, łyka to wszystko z pokorą i wierzy, że po paru godzinach „prania mózgu” stał się bogiem, a przynajmniej nie ma na tym świecie lepszych od niego samego. Przyjrzałem się kiedyś tym coachingowcom, kilkoro poznałem, przepytałem, skąd mają wiedzę, żeby doradzać innym, a wychodzi na to, że są głębokimi teoretykami, więc naczytali się książek i na siłę próbują teraz wciskać ludziom to, że są ekstra i najlepsi w tym, czego do tej pory nie umieli robić.

To niestety w większości przypadków sposób na wyciąganie pieniędzy, bo treningi coachingowe są najczęściej płatne, czyli przekazuje się wiedzę książkową, sugestywnie podaną, ale także ubraną w słowa, które mają przekonać do pewnych idei lub zachowań oraz sprawiać wrażenie, iż przekazywane są prawdy życiowe prowadzące jasną drogą do sukcesu.

Podobnie czynią szkoły, bo kształcą pożytecznych idiotów, a wystarczy popatrzeć na programy nauczania, żeby wiedzieć, że szkoła nie poszła z duchem czasów i wciska wiedzę vel ciemnotę, która nikogo nie interesuje i nie będzie potrzebna praktycznie w niczyim życiu. Spotkałem się niedawno z nauczycielem jednej z polskich szkół w Irlandii, rozmawialiśmy dosyć długo, a z przerażeniem stwierdziłem, że np. w kanonie lektur szkolnych znajdziemy dzieła XIX wiecznych pisarzy, które już w czasach moich lat wczesnoszkolnych były anachronizmem.

W naszym życiu ważna jest też historia, bo dobrze jest wiedzieć, skąd się wywodzimy, co bardziej lub mniej dobrego zrobili nasi przodkowie, albowiem to nadaje naszemu życiu wartość i jest kontynuacją wszystkiego tego, czego dokonały wcześniejsze pokolenia. Niestety historia nauczana jest źle, więc wymaga się zapamiętania dat, jakiegoś nazwiska, a i tak potrzebne będzie to tylko do najbliższej klasówki albo egzaminu, a po tym można zapomnieć, że król taki to a taki, pod Wiedniem rozgromił Imperium Osmańskie, ale zapytaj teraz 30-latka, jakie były fundamenty wyprawy Sobieskiego, to już znikoma ilość wykształconych w naszym systemie szkolnym udzieli odpowiedzi.

Również to można zmienić, a jest kilka przykładów, więc gdyby wiedza przekazywana była w sposób nietuzinkowy, ciekawy i trochę mniej sztywny, z całą pewnością zapadnie w pamięci ucznia. Tu za przykład niech posłuży cykl filmów, który można znaleźć na You Tube, a zatytułowany został „Historia bez cenzury”, który z czystym sumieniem polecam nauczycielom historii, jako wzór do przedstawiania zagadnień z ich dziedziny nauk szkolnych.  


Wracając do iksów, igreków i zetów, z niekłamaną radością oglądam w mediach społecznościowych zamieszczane przez nich filmiki, a zaliczam ich do kategorii odkrywców. Rozbawienie, w jakie wprawiają mnie takie te osoby, jest duże, a są zarówno płci żeńskiej, jak i męskiej, gdy pokazują zastosowanie jakiegoś przedmiotu, jak gdyby ów powstał przed 15 minutami. No, tak nie jest, więc maszynka do mielenia mięsa na korbę, znana była ludzkości wcześniej i tego będę się trzymał. Obserwuję też pewnego młodego człowieka, a i on cały czas eksploruje świat, ale że jest oblatany w technice, zamawia różne rzeczy do własnoręcznego składania i kręci przy tym filmy instruktażowe. Ostatnio zamówił lampkę dalekowschodniej produkcji, która składała się z trzech części i druta, więc na ten trzeba było w odpowiedniej kolejności nadziać poszczególne elementy, głównie potęgą siły mięśni ludzkich spiąć je na zatrzaski i podłączyć do prądu. Działała. To jednak nic, bo explorer poszedł jeszcze dalej i rozwinął badania nad zastosowaniem lampki do świecenia. Otóż okazało się po pewnym eksperymencie, że jak podstawi się pod źródło światła żarówkowego świecę woskową długą, ta staje się „mientka”.

Ku**a szok!

Niektórzy mówią, a robią to specjaliści, że tworzymy poprzez naukę dzieci i młodzieży kolejne elity, ale uchowaj mnie Panie Boże, aby ten geniusz ze świecą do tej się kiedykolwiek zaliczał, gdyż to także może być problem, ponieważ nawet technologicznie zastępując tych nieświadomych siebie i życia ludzi, nie będzie można rozwiązać całości problemu, a z tym obcujemy już teraz.

Technologiczne można natomiast podnieść wydajność – przy jednoczesnym zwiększeniu wykorzystania zasobów, chociaż w taki sposób pozostanie do rozwiązania inny problem, a z którym borykamy się w chwili niedoborów nośników energii. Chodzi oczywiście o stałe zwiększanie się konsumpcji i jeżeli konsumpcja dóbr będzie wzrastać, a na dodatek wciąż będziemy tworzyć nowe pokolenia bez umiejętności i uzależnione technologicznie od wszystkiego, cywilizacja waląca się teraz w gruzy, obróci się w perzynę i chyba nie jest już to teraz do uniknięcia. Gdyby jednak chcieć od tego uciec, należy wprowadzić całkiem inne modele zarządzania krajami, zmienić polityki państw, zmienić podstawy nauczania, ale też zbudować struktury społeczne oparte na umiejętnościach manualnych, a nie wąskotorowo i stricte technologicznych.

Technologia powinna nas wspierać i nam pomagać, a nie nas zastępować, bo wtedy homo sapiens stanie się non opus.

Bogdan Feręc

Photo by Taiki Ishikawa on Unsplash

© POLSKA-IE: MATERIAŁ CHRONIONY PRAWEM AUTORSKIM.
ZNAJDŹ NAS:
Młodzi Irlandczycy
<strong>KUPS: Nowy p