Podstępny plan, który zadziałał

W firmie, w której jakoby pracuję, są tylko trzy osoby mogące zatwierdzić mój urlop, przynajmniej w chwili, gdy przysługujący mi w związku z zatrudnieniem został już wykorzystany, lub zaplanowany został na inny okres.

Posłużyć się więc musiałem podstępem, żeby nie iść do np. właściciela firmy, dyrektora lub głównego menadżera i z którymś z nich rozmawiać o trzech dniach wolnych, bo mi się ich chce – dni wolnych, a nie kadry zarządzającej, żeby nie było niedomówień. Pierwszy krok był najłatwiejszy, gdyż wyniknęła sytuacja, iż musiałem kogoś zastąpić, a wcześniej zapytano mnie, czy byłbym zgodził się to zrobić? Zgodziłem, stawiając jednak warunek, że w mój zawarty w umowie o pracę dzień wolny będę pracował, a odbiorę sobie to w jedną z sobót.

Mam już dwudniowy weekend, więc idąc za ciosem, zacząłem kombinować, jak załatwić resztę dni, czyli piątek i wcześniejszy czwartek, więc przypomniałem sobie, że przecież na początku roku była taka sama sytuacja, a dnia wolnego nie odebrałem. Poszedłem do dyrektora firmy i przypominam mu o moim zaległym wolnym. Ten przejrzał statystyki moich obecności, a nie ma tam słowa o pracy, potwierdził, że nie zgadza się ilość odebranych dni wolnych z przepracowanymi nadmiarowo, czyli niechętnie, ale zaaprobował kolejny dzień, a ten dołączyłem do wcześniejszego. Nie umknęło jego uwadze, że to będzie jednym ciągiem, ale podałem mu inny termin, a wiedziałem, że na to się w ogóle nie zgodzi, gdyż wtedy mamy zaplanowane w firmie ważne wydarzenie.  

Mam dwa dni ekstra wolnego, więc zachęcony sukcesem dumam, jak tu wyrwać trzeci dzień, co w połączeniu da ogółem pięć dni wolnego.

Niestety do moich niecnych planów musiałem włączyć szefa, bo ani general manager, ani dyrektor, to wolnego trzeciego dnia z rządu mi nie dadzą, czyli plan pójdzie w…, jak mawiał Siara.

Złapałem na korytarzu szefa, mówię, że jestem ze sił opadły, że słabuję i że to jego wina. Zaskoczony pyta, dlaczego właśnie jego? Tu miałem już gotowy argument i przypomniałem sprawę sprzed kilku dni, kiedy otrzymałem zadanie specjalne, a z tego się wywiązałem, co potencjalnie wpędziło mnie w totalne wyczerpanie. Nawiasem mówiąc, sprawę załatwiłem szybko, bez specjalnych problemów, ale po co pokazywać, że się da, skoro można na sposób irlandzki lekko ją przeciągać i trochę podkoloryzować fakty.

Chłop się wzruszył moją opowieścią, powiedział, że mam jego błogosławieństwo i mogę sobie wziąć dzień wolny w dowolnym terminie. I o to właśnie chodziło. Wtedy pobiegłem rączym krokiem do dyrektora i ponownie kłócąc się nieco z rzeczywistością, powiedziałem, że szef kazał mi iść na jednodniowy urlop, bo o dobrego pracownika trzeba dbać, a firma dba. Podałem termin, a ten o dziwo zbiegał się ze wcześniej już ustalonymi. Dyrektor oponował, ale słowo szefa jest ważniejsze i nie miał wyjścia – dał.

Do tego mam swoje dwa dni wolne w tygodniu, czyli razem pięć, a tych trzech, wcale, zgodnie z prawem pracy w Irlandii, nie powinienem już brać, o ile nie wydarzyła się sytuacja nadzwyczajna, a nie wydarzyła. 😁 Tak właśnie załatwiłem sobie trzy dni wolnego i cieszyć się nimi będę do niedzieli. 😁

Bogdan Feręc

Image by <a href=”https://pixabay.com/users/cleverpix-2508959/?utm_source=link-attribution&amp;utm_medium=referral&amp;utm_campaign=image&amp;utm_content=1467988″>Cindy Lever</a> from <a href=”https://pixabay.com//?utm_source=link-attribution&amp;utm_medium=referral&amp;utm_campaign=image&amp;utm_content=1467988″>Pixabay</a>

© POLSKA-IE: MATERIAŁ CHRONIONY PRAWEM AUTORSKIM.
ZNAJDŹ NAS:
Emerytalny „koń t
UNICEF: Pestycydy za