Już Dostojewski to wiedział

Nie da się ludziom tego wytłumaczyć, bo nie chcą tego słuchać, powiedział Fiodor Michajłowicz Dostojewski, rosyjski pisarz, myśliciel, jeden z najbardziej wpływowych powieściopisarzy.

Luzie nie chcą pewnych rzeczy słyszeć, nawet kiedy chcą głosować, nawet tych ważnych rzeczy, ważnych z punktu widzenia ich życia i życia całych społeczeństw. W żywocie większości ludzi chodzi o to, żeby zarobić trochę pieniędzy, na miarę możliwości zadbać o rodzinę i kupić coś taniej, żeby móc się chwalić przed sąsiadami, że się ma. Ludzi nie interesuje samo państwo, państwo, jako takie, bo to dla nich abstrakcja i to niczyja abstrakcja, bo państwowa, a o państwowe się nie dba, nie widzi się tego, że jest przecież jakaś ulica, jakiś most i jakiś park, a to przecież one powstały za państwowe pieniądze, czyli w zasadzie niczyje i tak traktowane są te drogi, mosty i parki. Uszy ludzi zamknięte są na wiele spraw, nie interesuje ich, jak wydawane są publiczne pieniądze, nie wiedzą lub nie chcą wiedzieć, że to ich pieniądze, albo w ogóle nie chcą tego zrozumieć, bo przecież są to publiczne, czyli niczyje.

Nie dociera też do ogromu społeczeństwa, że to jednak nasze pieniądze, że możemy mieć wpływ na ich wydawanie, że powinniśmy to wszystko kontrolować, żeby ci, którzy działają w naszym imieniu, nie czuli się bezkarnie i nie marnotrawili publicznego grosza.

Wiele mówi się o wspólnej własności, czyli w opinii większości znowu niczyje, bo nie ma przecież wyraźnego zaznaczenia, że droga i most powstały z Twoich podatków, które każdego tygodnia odsyłasz do Urzędu Skarbowego (Revenue). Tak myślą ludzie, przynajmniej do chwili, gdy nie zostanie ujawniona jakaś afera i ta dopiero otwiera oczy, podnosi się larum, ale to chwilowy okrzyk niezadowolenia, bo po nim, kolejny raz chowa się ogon pod siebie i potulnie płaci podatki na to, co w państwie jest niczyje.

Są jednak osoby, które interesują się pewnymi, wybranymi epizodami życia społecznego, a chodzi tu np. o oświatę, bo przecież trzeba dziecko wykształcić. Wykształcić, ale jak? Czy ktoś z rodziców zastanowił się nad samym programem nauczania, nad jego założeniami, jak przygotowuje do życia młode pokolenia? Nie? Rodziców obchodzi, tylko żeby mieć z czego opłacić szkołę, a latorośl wyszła z niej z papierkiem, że jest magistrem, choćby nie wiedziała nic o niczym, bo wiedza pochłaniana na pamięć, w tej nie zapada, a i w większości jest zbędna.

Ważne jest też, że społeczeństwa zaczęły się izolować informacyjnie, więc trafia do nich przekaz, o ile trafia, prosty, bez kwestii istotnych, a podawany w taki sposób, żeby nawet ci bez specjalnego wykształcenia, mogli go zrozumieć, więc myślącego społeczeństwa jest zaledwie kilka procent, a to zbyt mało, żeby kraje funkcjonowały poprawnie.

Prawda jest jednak taka, że świat polityki wypracował pewne wzorce wypowiedzi, a i podpiera się opiniami tzw. ekspertów, a ci, za pieniądze polityków, czyli nie ich, a nasze (niczyje), bo politycy opłacani są z naszych podatków, potrafią stworzyć każdą wizję, żeby tylko odpowiadała jakiejś opcji politycznej. Podkreśla się wtedy wysokie znawstwo polityka, bo przecież współpracuje z ekspertami, więc nie jest to wyłącznie jego opinia, a człowieka z tytułem np. profesorskim, czyli z nadania.

Ludzie, co w książce „Bracia Karamazow” udowodnił Dostojewski, nie chcą słuchać, jak następować będą zmiany, w jaki sposób będzie się prowadzić modernizację kraju, jak poprawiać ma się nasz byt, a interesuje nas tylko, ile dostaniemy dodatków socjalnych i ile podatków trzeba będzie zapłacić, ale też przyjmujemy to bez głębszego zastanowienia, chociaż z rozdrażnieniem. Dlaczego? Żeby to zrozumieć, żeby wypracować własne zdanie, ludzie musieliby poświęcić trochę czasu i zacząć myśleć, a to zajęcie niepopularne. Lepiej jest zastanowić się, gdzie pojechać na wakacje, jaką kupić sofę do salonu albo, do której knajpy wyskoczyć w weekend. To łatwiejsze.

W tym celu wybiera sobie społeczeństwo władzę, żeby ta myślała za nich, ale popełnia błąd, bo wybiera i zostawia samą sobie i nie interesuje się, co ta władza w naszym imieniu, za nasze i z naszymi pieniędzmi robi, a na dodatek, jak to robi. Wtedy ludzie mają wolne od myślenia, czyli mogą się zając rzeczami, które sprawiają im/nam przyjemność.

Tak dosyć niepokojące, bo pokazuje, że staliśmy się jedynie marionetkami w rękach tych, którzy mają działać w naszym imieniu, ale pozostawiając ich bez nadzoru, dajemy politykom wolną rękę, żeby robili z nami, co tylko sobie wymyślą.

Właśnie w „Braciach Karamazow” Dostojewskiego, bodajże w rozdziale IV, o ile dobrze pamiętam, bo czytałem tę książkę już dosyć dawno temu, znajdziemy słowa, że jak ludzie mają zbyt dużo wolności, to nie wiedzą, co z nią zrobić. Nie jest to dosłowny cytat, ale taki jest sens, a ten pokazuje, że o ile nie trzyma się nas pod butem, to zaczynamy być gnuśni i tracimy wolę prawdziwego życia, zatracamy wolę przetrwania, tracimy kontrolę nad nim i poddajemy się narzuconym nam nakazom, a także zakazom.

W związku z tym muszę uznać, że książka wydana pierwszy raz w 1880 roku, jest ponadczasowa, a Dostojewski przewidział, że upadek społeczeństw i poddanie się woli nielicznych, jest wyłącznie kwestią czasu, a ten czas właśnie nadszedł, bo wcześniejsze sygnały ignorowaliśmy, opływając w wyimaginowane luksusy i dobrobyt, również złudny, acz wszelaki.

Bogdan Feręc

© WSZYSTKIE MATERIAŁY NA STRONIE WYDAWCY „POLSKA-IE” CHRONIONE SĄ PRAWEM AUTORSKIM.
ZNAJDŹ NAS:
„Tylko ręce rząd
Magazyny GDDKiA wype