Wild: „Port Polska” to PR. Zmiana nazwy CPK niewykonalna i kosztowna
Były prezes spółki CPK Mikołaj Wild w Radiu Wnet krytycznie ocenia zapowiedzianą przez rząd zmianę nazwy projektu. Wskazuje na bariery prawne, koszty rebrandingu i brak realnych decyzji.
Wokół Centralnego Portu Komunikacyjnego – dziś przez rząd nazywanego „Portem Polska” – znów narasta spór. Premier Donald Tusk poinformował o złożeniu sześciu zawiadomień do prokuratury dotyczących nieprawidłowości sprzed zmiany władzy oraz zapowiedział rebranding projektu. W Radiu Wnet do tych deklaracji odniósł się Mikołaj Wild, założyciel i były prezes spółki CPK oraz przedstawiciel stowarzyszenia TAK dla CPK. Już na wstępie Wild zakwestionował wykonalność ogłoszonej zmiany nazwy, wskazując na twarde ramy prawne.
Ta deklaracja jest niewykonalna, dlatego że nazwa CPK występuje w ustawie, której zmiana wymaga współpracy z prezydentem. W tym przypadku wątpię, aby premier mógł na to liczyć. To samo dotyczy nazwy spółki oraz pełnomocnika rządu do spraw CPK – to są regulacje ustawowe
– wskazał. Jak podkreślił, dodatkowy chaos rodzi rozróżnienie między nazwą programu a nazwą samego lotniska.
Plan generalny lotniska został zatwierdzony dla nazwy Port Solidarność. Nazwa lotniska i nazwa programu inwestycyjnego to dwie różne rzeczy. Mówimy tu co najmniej o wprowadzeniu chaosu komunikacyjnego i o działaniu, które trudno oceniać inaczej niż jako marketing polityczny
– zaznaczył.
Prowadząca zapytała także o sześć zawiadomień do prokuratury, o których mówił premier. Wild zachował dystans, wskazując, że bez znajomości treści trudno o ocenę.
Szczerze mówiąc, nic nie sądzę, ponieważ nie wiem, czego dotyczą te zawiadomienia. Należy oczekiwać, że właściwe organy podejmą sprawę. Nie chcę komentować działań organów ścigania
– mówił. Zaznaczył jednak, że mogą one dotyczyć głośnego wątku działki, która, jak przypomniał, nie była bezpośrednio „pod CPK”.
Być może wiąże się to z tak zwaną aferą działkową, choć nie była to działka pod CPK, tylko oddalona od Centralnego Portu Komunikacyjnego, o którą spółka wnioskowała do KOWR
– mówił.
W jego ocenie pozytywną informacją jest to, co padło na konferencji rządu w sprawie dalszych losów tej nieruchomości.
Ta działka wróciła do KOWR-u i ma być przekazana w dysponowanie spółki CPK. To byłaby dobra wiadomość, która kończyłaby sprawę o co najmniej podejrzanym, mocno aferowym charakterze
– podkreślił.
„Zmieniła się tylko nazwa na Twitterze”
Wild wrócił też do samej operacji rebrandingu, wskazując, że w praktyce niewiele się zmieniło.
Zmieniła się nazwa spółki na Twitterze. Pomimo że wciąż korzysta z adresu cpk.pl, teraz funkcjonuje jako Port Polska. Nie zmieniła się nazwa spółki, pełnomocnika rządu ani program inwestycyjny
– zaznaczył. Jak dodał, byłaby to zmiana kosztowna i – jego zdaniem – nieuzasadniona.
To przekaz czysto PR-owy i wizerunkowy. Sama zmiana niczego nie wnosi, a byłaby kosztowna, wiązałaby się ze zmianą identyfikacji wizualnej spółki
– wskazuje.
Zdaniem Wilda w cieniu konferencji rządowej umknął fakt o realnym znaczeniu dla inwestycji.
Wczoraj został osiągnięty ważny kamień milowy – złożenie wniosków o pozwolenie na budowę terminala oraz łącznie 19 wniosków dla obiektów towarzyszących
– przekazał. Przyznał, że to krok opóźniony, ale istotny.
To jest spóźnione o prawie rok, ale ważne, bo za około dziesięć miesięcy można oczekiwać pozwolenia na budowę i rozpoczęcia palowania pod terminal, czyli pierwszego etapu budowy
– zaznaczył.
Spór o kolej: prędkość kontra realne potrzeby
Najostrzej Wild krytykował zmiany w komponencie kolejowym CPK.
Na siłę forsowane są decyzje podnoszące prędkość w oparciu o zmyślone dane o skróceniu czasu przejazdu o 40 minut. Realnie mówimy o 10–12 minutach na najdłuższej relacji Warszawa–Poznań
– komentował.
Na koniec Wild podkreślił znaczenie zaangażowania społecznego w obronie projektu.
CPK jest realizowany wbrew początkowym deklaracjom rządzących. To niespotykany przykład zaangażowania społecznego, które realnie wpłynęło na decyzje koalicji rządzącej
– mówił. Ostrzegł jednocześnie przed decyzjami zakupowymi, które – jego zdaniem – mogą uderzyć w polski interes.
Zakupy pociągów o 30 procent droższych, których prędkość nie będzie wykorzystana i które nie będą produkowane przez polskich producentów, naruszają interes gospodarczy i interes pasażerów
– powiedział.
/fa
Radio Wnet
Fot. materiały prasowe CPK


