Regiony górnicze przygotowują się na życie po węglu. Liczą na środki z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji

Odchodzenie od węgla jest w Polsce nieuchronne – nie tylko ze względu na politykę klimatyczną UE, ale i fakt, że wytwarzanie energii z tego surowca jest  nieopłacalne, a poza tym jego rezerwy powoli się kończą. Transformacja energetyczna, która wiąże się z zamykaniem kopalń i elektrowni, powoduje jednak, że każdy z sześciu regionów górniczych w Polsce musi przygotować się na życie po węglu. – To będzie wiązało się ze zmianą struktury gospodarczej i społecznej, dlatego jest to tak trudny proces – mówi Maciej Sytek, prezes Agencji Rozwoju Regionalnego w Koninie. Regiony górnicze mają otrzymać wielomilionowe wsparcie z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji, ale środki te wciąż jeszcze nie zostały uruchomione. – Pierwsze konkursy powinny wystartować w połowie przyszłego roku i jest to całkiem realne – zapowiada Piotr Zygadło z Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej.

– Kryzys energetyczny wpływa na transformację energetyczną w różny sposób. W niektórych krajach następuje gwałtowne przyspieszenie odchodzenia od paliw kopalnych, od węgla i gazu. To one są źródłem problemu i właśnie za te surowce trzeba w tej chwili bardzo dużo płacić. Są one wykorzystywane jako broń i element nacisku. Natomiast mam wrażenie, że w Polsce jest takie poczucie, że będziemy jednak wracać do węgla. To jest złudne, ponieważ wcale nie mamy nieograniczonych ilości zasobów tego surowca – mówi agencji Newseria Biznes dr Joanna Maćkowiak-Pandera, prezeska Forum Energii.

Jak pokazuje analiza Forum Energii, w Polsce już w ubiegłym roku odnotowano rekord produkcji energii elektrycznej (179,4 TWh, wzrost o 14 proc. r/r) i jej zużycia (180,3 TWh, wzrost o 5,4 proc. r/r). Udział odnawialnych źródeł energii spadł do poziomu ok. 17 proc., pomimo rekordowej produkcji z tych źródeł wynoszącej 30 Twh (pod koniec ub.r. w OZE zainstalowanych było 16,7 GW mocy). Po raz kolejny największą rolę w polskiej energetyce odegrał węgiel, którego udział w produkcji energii elektrycznej ponownie wzrósł, sięgając 72 proc.

W ciągu najbliższej dekady sposób wytwarzania energii elektrycznej w Polsce musi się jednak znacząco zmienić. Odchodzenie od węgla jest nieuchronne ze względu na politykę klimatyczną UE i fakt, że wytwarzanie energii z tego surowca jest nieopłacalne, a poza tym jego rezerwy powoli się kończą. Konieczność transformacji przyspiesza dodatkowo wojna w Ukrainie i polityka Rosji, która używa surowców energetycznych do szantażowania Europy.

 Źródła energii stały się bardzo drogie, węgiel jest najdroższy w historii, gaz również – mówi dr Joanna Maćkowiak-Pandera. – W tej sytuacji oczywistym działaniem jest rozwój źródeł odnawialnych, bo w ciągu najbliższych kilku lat pewnie nie zrezygnujemy całkowicie z węgla czy gazu, ale będziemy mogli ich zużywać mniej. Będziemy mieć więcej zasobów, które są zerokosztowe, jeśli chodzi o koszty operacyjne, bo za wiatr i słońce nie musimy w ogóle nic płacić i nikt nas nie może nimi terroryzować.

Transformacja energetyczna, która wiąże się z zamykaniem kopalń i elektrowni, powoduje, że każdy z sześciu regionów górniczych w Polsce musi przygotować się na życie po węglu. To budzi duże obawy: gminy boją się dziur w budżecie, regiony – wyludnienia, młodzież – braku perspektyw, a górnicy i pracownicy związani z tym sektorem – braku pracy. Według danych Agencji Rozwoju Przemysłu na koniec sierpnia br. w polskim górnictwie było zatrudnionych w sumie 74,7 tys. osób. Instytut Badań Strukturalnych oszacował, że – w zależności od tempa transformacji – do 2030 roku od 14 do 36 tys. górników będzie potrzebowało wsparcia na rynku pracy.

 Proces sprawiedliwej transformacji jest wielowątkowy, ponieważ z jednej strony musimy zadbać o pracowników, którzy stracą miejsca pracy w tradycyjnym systemie energetycznym, a z drugiej – zainspirować przedsiębiorców do tego, żeby tworzyli na tych terenach nowe formy zatrudnienia. Jednocześnie wszystkie te regiony mają ogromny potencjał w budowaniu energetyki wiatrowej, solarnej i rozwijania wodoru – mówi Maciej Sytek, prezes Agencji Rozwoju Regionalnego w Koninie, pełnomocnik zarządu województwa wielkopolskiego ds. restrukturyzacji Wielkopolski Wschodniej. – Wszystko to będzie wiązało się ze zmianą struktury gospodarczej i społecznej, dlatego jest to tak trudny proces.

Wielkopolska Wschodnia, jako pierwszy region górniczy, zaczęła już systemowo planować swoją transformację. Obecnie działa tam Zespół Elektrowni Pątnów–Adamów–Konin, czyli jeden z dwóch wytwórców energii z węgla brunatnego w Polsce, a w elektrowniach i kopalniach ZE PAK zatrudnionych jest łącznie ok. 4 tys. osób. Jednak zasoby węgla brunatnego w Wielkopolsce Wschodniej powoli się kończą. Dlatego już w 2020 roku przedstawiciele regionalnych i lokalnych władz ogłosili, że do końca tej dekady region zamierza całkowicie zrezygnować z tego surowca, a do 2040 roku zostać pierwszym zeroemisyjnym regionem w Polsce – o dekadę wcześniej, niż przewidują to cele unijnej polityki klimatycznej.

Kierunki transformacji Wielkopolski Wschodniej zostały wyznaczone w Terytorialnym Planie Sprawiedliwej Transformacji, który powstał w wyniku konsultacji i przy współudziale różnych grup społecznych. Jak wskazuje raport „Przeminęło z węglem. Wielkopolska Wschodnia w poszukiwaniu nowej energii” przygotowany na zlecenie Polskiej Zielonej Sieci, dokument ten został uznany przez Komisję Europejską i ekspertów za jeden z najlepszych do tej pory. Jest on także podstawą do uruchomienia środków finansowych z unijnego Funduszu Sprawiedliwej Transformacji. Środki przypadające Wielkopolsce z tego funduszu to 350 mln euro, czyli ok. 1,7 mld zł, jednak wciąż nie zostały uruchomione.

 Po zatwierdzeniu programów przez Komisję Europejską, co powinno nastąpić do końca tego roku, pierwsze konkursy z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji powinny zostać uruchomione w połowie przyszłego roku. To jest całkiem realny termin. Uruchomione zostaną komitety monitorujące, które muszą przyjąć kryteria wyboru projektów – zapowiada Piotr Zygadło, dyrektor Departamentu Programów Regionalnych w Ministerstwie Funduszy i Polityki Regionalnej.

Z wyliczeń Komisji Europejskiej, które przytacza resort funduszy, wynika, że transformacja energetyczna w Polsce ma pochłonąć ok. 240 mld euro. Regiony węglowe, które są najbardziej narażone na jej negatywne skutki, mogą liczyć na wsparcie z unijnego Funduszu na rzecz Sprawiedliwej Transformacji, którego wysokość w sumie ma przekroczyć 4,4 mld euro. Te środki będą przeznaczone m.in. na inwestycje w OZE, tworzenie klastrów energetycznych, rozwijanie przedsiębiorczości, rewitalizację zdegradowanych terenów pokopalnianych i tworzenie nowych miejsc pracy w nisko- lub zeroemisyjnej gospodarce.

– Z jednej strony będą to działania mające złagodzić proces transformacji energetycznej w regionach, czyli działania miękkie, skierowane do pracowników firm górniczych i okołogórniczych, ale nie tylko, bo Fundusz Sprawiedliwej Transformacji ma też tworzyć warunki społeczno-gospodarcze łagodzące transformację. Adresatem tego wsparcia będą również przedsiębiorstwa działające na terenach objętych transformacją. Część środków zostanie skierowane na rozwój małych i średnich firm, a także na działania środowiskowe, wymianę taboru autobusowego na zeroemisyjny, rekultywację terenów poprzemysłowych etc. To spektrum działań jest dosyć szerokie – wyjaśnia Piotr Zygadło.

Najwięcej pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji ma trafić na Śląsk, który jest tradycyjnie kulturowo i ekonomicznie uzależniony od kopalni. Jest też największym zagłębiem węglowym w Europie – blisko 400 tys. osób (10 proc. populacji) na Śląsku jest bezpośrednio i pośrednio związanych z górnictwem. Poza nim na wielomilionowe wsparcie z FST mogą liczyć również subregion wałbrzyski, województwo łódzkie i Małopolska Zachodnia.

 Pewne działania, ale już nie z funduszy strukturalnych, będą realizowane także w województwie lubelskim. W chwili obecnej trwają negocjacje z Komisją Europejską i mamy nadzieję, że one pozytywnie zakończą się w najbliższych dniach – mówi dyrektor Departamentu Programów Regionalnych w Ministerstwie Funduszy i Polityki Regionalnej.

Zgodnie z umową społeczną, którą rząd wypracował z górnikami, w Polsce ostatnia kopalnia ma zostać zamknięta w 2049 roku.

Na wsparcie procesu transformacji liczą regiony górnicze nie tylko w Polsce. Takie stanowisko reprezentuje także organizacja Łużyckie Perspektywy, która jest zaangażowana w proces transformacji Łużyc we wschodnich Niemczech.

– W Niemczech dostajemy na ten cel dużą pomoc. Niemniej jednak kiedy rozmawiam z ludźmi na poziomie lokalnym, często mówią o tym, że czują się pominięci. Sądzę więc, że na większą skalę rzeczywiście istnieje spore wsparcie, ale kiedy zejdziemy na szczeble lokalne, a szczególnie kwestie zaangażowania społecznego i władz lokalnych, to pomoc wciąż jest niewystarczająca. Problem został dostrzeżony, więc mam nadzieję, że w przyszłości rozpoczniemy nową fazę większego wsparcia na szczeblu lokalnym, abyśmy mogli wspólnie pracować na rzecz transformacji – mówi Dagmar Schmidt, prezeska Łużyckich Perspektyw. – Poczyniliśmy w tej transformacji duże postępy. Jednocześnie ze względu na bieżący kryzys i załamanie na rynku energii debata publiczna poszła w kierunku dłuższej eksploatacji kopalni węgla, co zrozumiałe, ale nikt nie mówi, że całkiem wycofamy się z odchodzenia od tego surowca.

O transformacji regionów górniczych, które przez dekady rosły na „węglowych sterydach”, i o wyzwaniach z tym związanych eksperci rozmawiali podczas międzynarodowej konferencji „Przeminęło z węglem. Regiony górnicze w poszukiwaniu nowej energii” zorganizowanej przez Polską Zieloną Sieć w Centrum Prasowym Newserii.  

Newseria

© POLSKA-IE: MATERIAŁ CHRONIONY PRAWEM AUTORSKIM.
ZNAJDŹ NAS:
Rishi Sunak premiere
Kotletem w smutek