Polska Żabka, Lidl i Biedronka
Szef partii rządzącej w Polsce rzucił kolejny pomysł, który został mocno skrytykowany przez totalną opozycję, więc odezwał się nawet były dyrektor Unii Europejskiej, który namawia wroga swego największego, żeby najpierw zrobił zakupy w Żabce, a dopiero później ją kupował.
Polskie piekiełko trwa, czyli mamy akcję, po której następuje reakcja, ale, czy ta reakcja jest słuszna? Nigdy nie ukrywałem, że nie jestem zwolennikiem PiS-u, bo daleko mi do tego ugrupowania z wielu powodów, ale czasami zdarza mi się powiedzieć coś dobrego o tej partii, gdy narodzi się tam jakiś sensowny pomysł.
Za taki właśnie uważam ideę lidera Prawa i Sprawiedliwości, więc chodzi tu o spolszczenie Żabki, Lidla i Biedronki, co nie jest wcale nowością w Europie, czyli człowiek z Żoliborza, idzie w dobrym kierunku, chociaż znowu nie umie, jak i jego zausznicy, przedstawić tego w odpowiedni sposób.
Mówi się kolejny raz o repolonizacji, więc używa się zdartej płyty, a ta jednocześnie działa na Polaków i opozycję w Polsce, jak czerwona płachta na byka, bo mają w pamięci próbę repolonizacji mediów, czyli chęć wyrugowania z rynku mediów TVN-u. Tego akurat PiS-owi nikt raczej nie zapomni, ale co ważne, poprzez nieumiejętne nazewnictwo, a to ma podkreślać chyba tylko elokwencję mówców, daje się i opozycji, jak i przeciwnikom Prawa i Sprawiedliwości argumenty, że partia rządząca kolejny raz chce coś tam usunąć z rynku.
To błędne nazywanie całego projektu, a chyba rozumiem pomysł o kupnie wymienionej już Żabki, Lidla i Biedronki i chodzi tutaj o zwiększenie udziału polskich produktów w tych sklepach. Oczywiście nadużywając słowa repolonizacja, a to raczej przypadło do gustu szefowi PiS-u, uzyskał odwrotny efekt od zamierzonego, czyli sam się zapędził w kozi róg. Pomysł z kupowaniem trzech sieci jest też trochę szalony, bo mają przecież Społem, a jak ten postkomunistyczny twór działa, wiemy przecież wszyscy. Mamy też pomysł z Krajową Grupą Spożywczą, ale w moim przekonaniu, to też działa lub działać będzie słabo, bo widzę, jak się do tego zabierają.
Wódz kraju i pomysłodawca kupna Żabki, Lidla i Biedronki również lekko przeszarżował, bo mógł, gdyby akurat bywał częściej poza granicami Polski, podpatrzeć, jak robi się takie rzeczy na Zachodzie, a wiele państw z czymś takim poradziło sobie już dawno.
Ponieważ mieszkam w Irlandii, dam ten właśnie przykład, którym niechętnie, ale podzielę się z PiS-em i niech biorą, bo chodzi Polskę, a nie walkę z ugrupowaniem, za którym nie przepadam. Otóż właśnie w Irlandii, każda sieć, jaka działa na terenie Republiki, musi zadeklarować, ile sprzedawać będzie produktów lokalnych, z jakimi producentami i dostawcami z wyspy będzie współpracować, a i musi się z tego wywiązywać, gdyż jest to kontrolowane. Weźmy na tapetę takiego „irlandzkiego” Lidla, a w tym właśnie polecam spojrzeć na etykiety na produktach, jakie sieć sprzedaje. Wiele artykułów pochodzi z Irlandii, jeszcze więcej jest tu wytwarzanych pod marką Lidl, a i są zakłady, które zajmują się przygotowaniem opakowań detalicznych, czyli pakują te wszystkie tysiące ton oliwek, suszonych pomidorów, dżemów, masła orzechowego, warzyw i owoców na miejscu, a najdalej w UK. Wchodzi tu też do gry tzw. lokalny patriotyzm handlowy, więc Irlandczycy uważają, że ich jest lepsze i należy popierać rodzimy przemysł wytwórczy. Proste? Tak, ale to trzeba było wypracować, więc wpoić rdzennym mieszkańcom wyspy, że tak właśnie jest. Zajęło to trochę czasu, ale teraz zagraniczni potentaci mają pozamiatane i muszą, o ile chcą zaistnieć na irlandzkim rynku, dostosować się do reguł wyspy.
Czemuż więc naczelnikowi państwa nikt nie doradził, żeby poszedł irlandzką drogą, więc na tyle namieszał w przepisach, żeby sieci typu Żabka, Lidl i Biedronka, ale też wszystkie inne, nie miały pracować na irlandzkich zasadach? Odpowiedź może być prosta, bo wodza się boją, a poza tym, wódz to wódz i zawsze ma rację. Jest jeszcze jeden powód, bo nie ma kto takich informacji PiS-owi przekazać lub takich nikt nie chce słuchać. Przyjmując, że Nowogrodzka chciałaby coś zrobić, to nie wie, jak się do tego zabrać i koło się zamyka.
Tu też należy zaznaczyć, że pomysł ze spolszczeniem Żabki, Lidla i Biedronki nie pojawił się teraz ot tak sobie, a przecież zbliżają się wybory i przyszły rok będzie dla wszystkich bardzo ważny, o ile nie kluczowy dla kilku osób, więc wybory będą dla niektórych swoistym być albo nie być w polskiej polityce. Nacjonalizacja sieci detalicznych, które mają całkiem pokaźne ilości klientów, będzie też tematem nośnym, a i da twardemu elektoratowi Prawa i Sprawiedliwości impuls do pójścia do urn. Będzie to również temat krytykowany przez opozycję, co widać już teraz, ale i oni mogą przesadzić, czyli także wyborcy tego bloku mogą przecież potencjalnie złapać się na lep polszczenia zagranicznych marketów i wtedy partie przeciwne PiS-owi zetkną się z dużym problemem.
Dlaczego problem? Bo PiS wygra, a i ma już chyba w kieszeni trzecią kadencją i to też wina opozycji, która, co też mówię od bardzo dawna, nie proponuje nic, co mogłoby dać nadzieję, że po odsunięciu od władzy partii aktualnie rządzącej, nie będzie tak, jak było wcześniej. Nie pojawi się więc wyzwoliciel na białym koniu, chociaż do takiego miana już jeden pretenduje, ale i jemu ludzie pamiętają, że tak super to jednak nie było.
Publicznie o Prawie i Sprawiedliwości wypowiadam się bardzo rzadko, a to tylko dlatego, iż wciąż jestem zdania, że potrafią koncertowo spie*dol*ć wszystko, czego akurat dotkną albo przynajmniej nieodpowiednio przedstawić i realizować. To właśnie powód do podgryzania PiS-u przez innych, ale nich tymi gryzącymi będą przedstawiciele polskiej opozycji, a ja będę na to patrzył i czekał, jak ta cała misternie budowana przez brata zmarłego w katastrofie lotniczej prezydenta układanka runie.
Jak powiedział kiedyś św. Tomasz z Akwinu: – Cierpliwość jest cnotą.
To ja w tej kwestii będę cierpliwy i poczekam, a jak już przyjdzie nowe, to ocenię, ale czy będzie lepsze?
Bogdan Feręc
Image by Robert Fotograf from Pixabay