Mieszkaniowa ruina Irlandii. Europa bije na alarm, a rząd wciąż grzebie się w papierach

Irlandia znalazła się na krawędzi mieszkaniowej katastrofy. Popyt na dach nad głową w tym kraju osiąga historyczne szczyty, ale rząd wciąż działa tak, jakby miał przed sobą wieczność. Tymczasem dane publikowane przez Europejski Bank Centralny, Banking and Payments Federation Ireland (BPFI) i Centralny Bank Irlandii mówią jasno: „jesteśmy na mieszkaniowym dnie, a łopata nadal nie pracuje”.
Europa widzi problem. Irlandzki rząd – niekoniecznie
Z raportu Europejskiego Banku Centralnego opublikowanego w lutym 2025 roku wynika, że Irlandia ma drugi najwyższy popyt na mieszkania w Europie – zaraz po Holandii i aż 17% irlandzkich konsumentów aktywnie rozważa zakup lub wynajem mieszkania. To niemal jeden na pięciu obywateli, a przecież nie mówimy o luksusowych inwestycjach, lecz o poszukiwaniu jakiegokolwiek schronienia.
Co gorsza, nie tylko kupujący, ale również ponad 25% najemców gorączkowo poszukuje nowego zakwaterowania. Do tego dochodzi co piąta osoba z kredytem hipotecznym, która – pomimo obciążenia finansowego – również próbuje znaleźć nowe miejsce do życia.
Jeśli ktoś nadal wierzy, że mamy do czynienia z „chwilowym napięciem”, niech spojrzy na dane.
Help-to-Buy? A gdzie jest Help-to-Build?
Program Help-to-Buy, który miał wspierać młodych nabywców, bije rekordy popularności: 17 144 wnioski w ciągu zaledwie czterech miesięcy 2025 roku, o prawie 5 tysięcy więcej niż rok wcześniej. Tyle że ten program – chociaż teoretycznie pomocny – w rzeczywistości tylko napędza popyt, nie oferując żadnej odpowiedzi po stronie podaży.
Bo co z tego, że tysiące ludzi chce kupić dom, skoro domów po prostu nie ma?
Budujemy mniej niż osiem lat temu. Serio.
Liczba rozpoczętych budów mieszkań w 2025 roku to zaledwie 40% poziomu z 2023 roku. To nie pomyłka. Działalność budowlana w Irlandii cofnęła się do poziomu z 2016 roku, a przecież przez ostatnią dekadę liczba mieszkańców i miejsc pracy eksplodowała.
Według BPFI populacja Irlandii wzrosła o 735 tysięcy osób w ciągu dziesięciu lat, a zatrudnienie zwiększyło się o 739 tysięcy. To oznacza miliony ludzi, którzy muszą gdzieś mieszkać. Tyle że w tym samym czasie polityka mieszkaniowa Irlandii przypominała raczej śpiącego olbrzyma niż zorganizowane państwo.
Co więcej, liczba wydanych pozwoleń na budowę spadła o 21% między 2023 a 2024 rokiem. Zamiast światełka w tunelu – mamy ciemność i taśmę ostrzegawczą.
Kredyty hipoteczne? Irlandczycy się zadłużają, ale nie mogą mieszkać.
W pierwszym kwartale 2025 roku udzielono 9190 kredytów hipotecznych o łącznej wartości 2,8 miliarda euro. Banki zarabiają, rząd chwali się „ruchliwością rynku”, ale realia są takie, że Irlandczycy zadłużają się coraz bardziej, by móc mieszkać w coraz gorszych warunkach lub coraz dalej od pracy.
Owszem, Bank Centralny odnotował niewielkie spadki stóp procentowych w ostatnich trzech miesiącach, a firma Pepper – obsługująca kredyty w imieniu funduszy spekulacyjnych – zapowiedziała ulgowe warunki dla tzw. „więźniów kredytowych”. Jednak są to tylko plasterki na otwartą ranę, a nie plan operacyjny.
Gdzie podziewa się rząd?
Mimo tych dramatycznych danych rząd wciąż zdaje się nie zauważać rozmiaru katastrofy. Zamiast działań systemowych – mamy doraźne programy, które bardziej przypominają PR-owe zagrywki niż realną politykę mieszkaniową.
Zamiast planu inwestycyjnego, który doprowadziłby do rozpoczęcia masowej budowy mieszkań – rząd nadal trzyma się papierologii, konsultacji i niekończących się analiz. A w tym czasie tysiące ludzi tygodniami śpi na kanapach u znajomych, płaci horrendalne czynsze, albo stoi w kolejce do mieszkań socjalnych, które nie powstają.
Wnioski? Irlandia to już mieszkaniowe dno i wciąż kopie głębiej.
Europejskie dane, krajowe statystyki, raporty bankowe – wszystkie pokazują to samo: Irlandia ma dramatyczny deficyt mieszkań, który pogłębia się z każdym miesiącem. A rząd? Pozostaje głuchy na alarmy bijące nie tylko w kraju, ale już w całej Europie.
Jeśli Irlandia nie zacznie traktować tego kryzysu jak narodowego stanu wyjątkowego, to nie tylko straci całe pokolenie młodych obywateli, ale również pogrąży się w społecznej i gospodarczej zapaści, z której nie wyciągnie nas żadna pomoc z Brukseli.
To już nie jest ostrzeżenie.
To ostatni dzwonek.
Bogdan Feręc
Źr. Independent
Photo by James Feaver on Unsplash