Koniec rządów Micheála Martina? Fianna Fáil coraz głośniej mówi o potrzebie nowego lidera
Czy to początek końca Micheála Martina jako lidera Fianna Fáil? Takie pytanie coraz częściej zadają sobie nie tylko komentatorzy polityczni, ale również sami członkowie tej partii. Wewnątrz ugrupowania, które od dekad stanowiło jeden z filarów irlandzkiej sceny politycznej, narasta napięcie, a najnowsza opinia posła Johna McGuinnessa z okręgu Carlow–Kilkenny tylko potwierdzają to, co od tygodni słychać w kuluarach: Fianna Fáil potrzebuje nowego przywództwa – i to wkrótce.
McGuinness, który znany jest z otwartego stylu i braku zamiłowania do partyjnej dyscypliny, nie owijał w bawełnę. W rozmowie z RTÉ przyznał, że Fianna Fáil popełniła „poważne błędy” w kampanii prezydenckiej, której skutki okazały się kompromitujące dla całej partii. Jako przykład wskazał sposób wyłonienia kandydata – byłego menedżera reprezentacji Dublina Jima Gavina, którego nominacja, jego zdaniem, została „narzucona z góry” przez kierownictwo z Micheálem Martinem i Jackiem Chambersem na czele.
„Nie skonsultowano się z członkami, radnymi, posłami ani strukturami wykonawczymi. W efekcie kampania zamieniła się w chaos” – powiedział McGuinness, dodając, że cały proces był „szokującym zażenowaniem dla członków partii”. W rezultacie Jim Gavin nie mogąc liczyć na pełne poparcie wewnątrz ugrupowania, wycofał się z wyścigu prezydenckiego, co nie tylko podważyło wiarygodność Fianna Fáil, ale również osłabiło pozycję Martina jako lidera.
Obecne sondaże nie napawają optymizmem i poparcie dla Fianna Fáil utrzymuje się na poziomie 17 procent – dokładnie tyle samo, co po katastrofalnych wyborach z 2011 roku, kiedy partia poniosła największą klęskę w swojej historii. Dla wielu działaczy wówczas był to sygnał alarmowy.
McGuinness otwarcie wezwał do „odnowy partii dla przyszłości”, co w jego słowach oznacza nie tylko analizę błędów, ale i zmianę przywództwa. „W odpowiednim czasie – tak” – odpowiedział, zapytany, czy Fianna Fáil potrzebuje nowego lidera, a następnie dodał znacząco: „Szczerze mówiąc, nie sądzę, żeby partia mogła czekać do końca prezydencji Irlandii w Radzie UE w 2026 roku. Musimy działać szybciej”.
To nie pierwszy raz, gdy Micheál Martin znajduje się pod ostrzałem własnych ludzi. Podobnie było w czasie pandemii, ale po niej udało mu się utrzymać stabilność rządu koalicyjnego, jednak wielu członków partii uważa, że Martin zbyt długo próbuje być wszystkim dla wszystkich. Z jednej strony prezentuje się jako pragmatyczny Europejczyk i architekt stabilności, z drugiej – nie potrafi skutecznie odróżnić Fianna Fáil od Fine Gael, z którą współrządzi. W rezultacie partia, która niegdyś wygrywała wybory z łatwością, dziś gubi własną tożsamość. Dla części działaczy Martin symbolizuje politykę zachowawczą i oderwanie od społeczeństwa. „Partia nie może być zarządzana przez wąskie grono doradców, którzy nie mają kontaktu z realiami. Musimy wrócić do ludzi” – podkreślił McGuinness.
Choć wybory prezydenckie były iskrą, która rozpaliła debatę, niezadowolenie z przywództwa Martina narastało już wcześniej. Wielu działaczy uważa, że lider zbyt mocno skoncentrował władzę wokół siebie, ograniczając wpływ lokalnych struktur i posłów. Sytuacja przypomina momenty sprzed upadku wcześniejszych liderów Fianna Fáil, kiedy to lojalność ustępowała miejsca kalkulacjom. W kuluarach Dáil Éireann mówi się dziś coraz częściej, że „czas Micheála dobiega końca”, a jego potencjalni następcy już zaczynają się pozycjonować.
Oficjalnie Micheál Martin cieszy się wciąż poparciem większości kierownictwa partii. Niektórzy sugerują, że jego odejście powinno nastąpić dopiero po zakończeniu prezydencji Irlandii w Radzie Unii Europejskiej w grudniu 2026 roku, aby zapewnić rządowi stabilność i zachować wizerunek kraju jako wiarygodnego partnera w UE. Jednak nawet w tej narracji czuć niepewność, bo jeśli 17-procentowe poparcie się utrzyma, a wewnętrzne napięcia oraz konflikty będą narastać, to Martin może nie dotrwać do końca swojej kadencji. McGuinness i inni krytycy wzywają do „otwartej debaty w ciągu najbliższych 10 dni”, co sugeruje, że presja wewnętrzna będzie tylko rosnąć.
Partia, która przez dziesięciolecia decydowała o losach Irlandii, stoi dziś przed wyborem: albo się odnowi, albo pogrąży w wewnętrznej stagnacji. Dla Micheála Martina oznacza to brutalną prawdę – jego pozycja nie jest już niezachwiana. Fianna Fáil nie może sobie pozwolić na kolejny rok dryfowania, a irlandzki elektorat jest coraz bardziej niecierpliwy. Wielu działaczy zdaje sobie sprawę, że jeśli partia ma odzyskać wiarygodność przed kolejnymi wyborami parlamentarnymi, potrzebny będzie nowy ton, nowy impuls i nowy lider.
Micheál Martin, jako doświadczony polityk i taoiseach, wielokrotnie pokazywał, że potrafi przetrwać polityczne burze, ale tym razem sztorm nadciąga z wnętrza jego własnej partii. Czy przetrwa? To zależy od tego, czy Fianna Fáil uzna, że potrzebuje reformy, czy rewolucji.
*
Zastanawia minie jeszcze jedno w całej tej sprawie, czy zmiana przywództwa utrzyma potencjał dla dalszego funkcjonowania koalicji, czy może rząd się rozpadnie? Jest też całkiem możliwy rozwód Fianna Fáil i Fine Gael, bo i o tym mówi się od lat. Jakie będzie rozwiązanie kwestii schyłkowego lidera, jakim stał się Micheál Martin? O tym przekonamy się raczej bardzo szybko.
Bogdan Feręc
Źr. RTE
Fot. Facebook – Micheál Martin

