„Krzyk ciszy” z krzaków przy Kildare Street
Pamiętam, jak w dzieciństwie człowiek bawił się w chowanego i wtedy wszyscy lataliśmy po podwórku, ktoś liczył do dziesięciu, a reszta szukała odpowiednio gęstych krzaków, najlepiej takich, gdzie można było przesiedzieć dłuższą chwilę, byle tylko nie dać się złapać. Wtedy to miało sens – była adrenalina, rywalizacja, misterny plan przetrwania, a czasem nawet triumf, gdy