Felieton sobotni Jana A. Kowalskiego: Prawie wygraliśmy z Holandią
Wreszcie polska drużyna zaczęła grać w piłkę, zamiast udawać i liczyć na szczęście. Ta zmiana zaczęła się od czasu, gdy trenerem został Jan Urban. Nie ma on do dyspozycji lepszych piłkarzy niż jego poprzednik. Zaproponował tylko inną organizację gry. Podobnej zmiany potrzebujemy w zarządzaniu Polską.
Wreszcie polska drużyna zaczęła grać w piłkę (nożną), zamiast udawać i liczyć na szczęście. Ta zmiana zaczęła się od czasu, gdy trenerem reprezentacji został Jan Urban. Po blamażu z Finlandią, którą teraz ograła Malta. Cygara i drogie garnitury nie są wyznacznikiem talentu trenerskiego. Teraz to widzimy😉
Jan Urban nie ma do dyspozycji lepszych piłkarzy niż jego poprzednik; już nie pamiętam nazwiska. Zaproponował im jednak inną organizację gry. I chociaż Holendrzy są od nas lepsi technicznie, to zostali naszym sposobem gry kompletnie zaskoczeni. Do tego stopnia, że mogliśmy to spotkanie wygrać.
Dopiero dziś rano dowiedziałem się, że na meczu był nasz prezydent – wstydź się telewizjo w upadłości! Mam nadzieję, że dopingując naszych piłkarzy, zauważył inny sposób gry i efekt tej zmiany.
Podobnej, systemowej zmiany potrzebujemy w zarządzaniu naszym państwem. Możemy odnosić sukcesy i konkurować z najlepszymi, stale się rozwijając. Aby tak się stało musimy zmienić sposób naszej narodowej gry. Porzucić stary postkomunistyczny system, z przerostem działaczy, marnowaniem pieniędzy i talentów. W to miejsce wprowadzić nowy, premiujący ludzi zdolnych organizacyjnie i duchowo do zarządzania naszymi zasobami.
W nawiązaniu do meczu, możemy się uczyć od Holandii. Piłkarze to jeden z głównych produktów eksportowych tego państwa. Holendrzy inwestują w młode talenty w swoich klubach. Rozwijają je i sprzedają z ogromnym zyskiem. Czasem ta maszyna się zacina – myślę o grze reprezentacji – bo duże pieniądze są w stanie zepsuć najlepszego. Tłustym kotom brakuje już motywacji do walki.
Jak traktujemy swoje zasoby? Sprzedajemy młodziutkich piłkarzy za niską cenę i pozwalamy zagranicznym klubom rozwinąć ich talenty lub zmarnować. W zmian do polskiej ligi ściągamy wyeksploatowanych maruderów z lepszych lig, którzy odstawiają gwiazdy. Dochodzi do tego, że w klubach ekstraklasy gra tylko dwóch lub trzech polskich piłkarzy.
Uderzająca jest tu różnica w porównaniu do piłki siatkowej. Ktoś powie, że mamy świetnych siatkarzy i dlatego plasują się zwykle w 1. czwórce świata. Myślę, że nie mamy mniej zdolnych piłkarzy nożnych. Tajemnica sukcesu polskiej siatkówki tkwi w rewolucji jaka odbyła się w PZPS. W jej efekcie szefowie związku zostali w roku 2015 aresztowani pod zarzutem korupcji.
Tu uwaga: proces jeszcze się toczy i wszystko wskazuje na to, że oskarżeni zdążą umrzeć przed jego zakończeniem. Jest to jednak przykład z innej dziedziny naszego życia społecznego, (dez)organizacji sądownictwa.
Reasumując, mamy zdolnych obywateli, którzy mogą budować własną pozycję i pozycję naszego państwa zarazem. Aby tak się stało, potrzebujemy zmiany systemu zarządzania naszymi zasobami. Każdy polski talent powinien napędzać rozwój Polski. Obecnie go sprzedajemy za grosze i pozwalamy na nim zarabiać obcym klubom/państwom.
Obecna statystyka wprowadza nas w błąd, ponieważ metodologia jest błędna. Nie jesteśmy 20. gospodarką świata, Panie Prezydencie. Bardziej obstawiałbym miejsce 80-te. Nasza drużyna piłkarska była w roku 2017 sklasyfikowana na 5. miejscu w rankingu FIFA (śmiał się cały piłkarski świat), a potem przegrała wszystkie mecze.
Ponieważ prawda może nas tylko wyzwolić, za tydzień spróbuję wytłumaczyć skąd się wzięła ta mylna pozycja polskiej gospodarki i dlaczego powinniśmy odrzucić to złudzenie. Po to, żeby Polska mogła się naprawdę rozwijać.
Jan Azja Kowalski
Fot. CC BY-SA 4.0 Yuliia Perekopaiko

