Zmysły kontra cywilizacja, czyli dlaczego wciąż jeszcze uprawiamy miłość

Istnieją tylko dwa powody, dla których ludzkość jeszcze się nie unicestwiła: czekolada i seks. Gdyby nie te dwie formy sublimowanej rozkoszy, już dawno rzucilibyśmy się sobie do gardeł z powodu braku miejsc parkingowych pod Lidlem albo dlatego, że ktoś źle wstawił przecinek w komentarzu politycznym na Facebooku. Ale nie – jakoś trwamy i nie dzięki racjonalnym zasadom współżycia społecznego. Trwamy, bo czasem ktoś spojrzy na nas w autobusie tak, że aż zadrżą lędźwie.

Nie ma co się oszukiwać: homo sapiens jest istotą żądną czułości. I choćbyśmy nie wiem ile napisali książek o transcendencji, o wartości duchowego kontaktu i platonicznej przyjaźni – to, co naprawdę nas trzyma przy życiu, to dłoń wsunięta niespodziewanie pod koszulę w sobotni wieczór. A może poranny pocałunek, kiedy jeszcze mamy oddech jak z krainy zgonu, a mimo to ktoś chce nas dotknąć. Tylko prawdziwe pożądanie potrafi zignorować rzeczywistość aż tak bardzo.

W epoce wiecznej dostępności wszystkiego – jedzenia, filmów, ludzi – seks stał się paradoksalnie ostatnim bastionem autentyczności. Nie da się go dostarczyć – tego fizycznego – w aplikacji. Można zamówić substytut, można zamówić akt, ale nie zmysłowe trzęsienie ziemi, które sprawia, że przez chwilę nie czujemy swojej wagi, wieku ani wysokości rat kredytu hipotecznego. Seks to coś więcej niż fizjologia. To anarchia. To moment, w którym nasze ciało mówi: „Teraz ja przejmuję stery, drogi mózgu, możesz sobie odpocząć”.

I właśnie dlatego erotyka wciąż wygrywa z cywilizacją. Bo nawet jeśli świat pędzi do przodu jak Google Maps na speedzie, to nasze zmysły wciąż są jak stara winylowa płyta – trzeszcząca, analogowa, cudownie nieaktualna. A jednak – grająca coś, czego nie zastąpi żaden streaming.

Kiedyś erotyzm zaczynał się od gorsetu. Od drobnej kokardki na pończosze. Dziś zaczyna się od wyciszenia telefonu i zamknięcia 75 kart w przeglądarce. W epoce, w której ludzie wysyłają sobie swoje nagie zdjęcia, zanim jeszcze poznają swoje nazwiska, paradoksalnie coraz trudniej o prawdziwe napięcie. Bo napięcie bierze się z niepewności, z oczekiwania, z gry – nie z nagości dostępnej jak banany w supermarkecie.

Dlatego ubranie jest erotyczne. Bo zasłania, bo zaprasza do odgadywania. Nic nie działa tak, jak rozpięty powoli guzik koszuli w piątek wieczorem, kiedy świat już trochę zrezygnował z bycia poważnym. Kiedy wszystko pachnie winem, potem i pragnieniem, bo w łóżku – jak w teatrze – liczy się nie tylko akt, ale i kurtyna.

Ponieważ nic nie zastąpi tego momentu, gdy dwa ciała spotykają się nie po to, żeby się nawzajem naprawiać, oceniać czy edukować, tylko po to, żeby się do siebie przylepić jak dwie krople wody. I nic więcej… Bez agendy, bez grafiku, bez celu. Miłość fizyczna, choć właściwie potępiana przez religie, redukowana przez naukę do wymiany genów, albo dewaluowana przez pornografię, pozostaje jedynym aktem naprawdę bezinteresownym. Bo nie robimy tego „dla”, tylko „z”. Dla siebie nawzajem. Z głodu, z tęsknoty, z potrzeby bycia dotkniętym.

To w łóżku naprawdę wychodzi na jaw, kim jesteśmy. Jak się poruszamy, jak patrzymy, co mówimy albo czego nie mówimy. Możesz udawać inteligenta w restauracji i możesz grać empatycznego postępowca na pierwszej randce, ale w łóżku nie ukryjesz, że jesteś egocentrykiem albo nie wiesz, co zrobić z rękami. Seks to prawda. Wstydliwa, rozkoszna, czasem niezdarna – ale prawda.

Niektóre kraje zakazują pocałunków w miejscach publicznych. Unia Europejska powoli wprowadza definicję zgody tak skomplikowaną, że w przyszłości przed każdym stosunkiem będziemy chyba podpisywać deklarację z załącznikiem w PDF i klauzulą RODO. Algorytmy wycinają z mediów społecznościowych nagie ramiona, ale nie mają problemu z filmem z egzekucji. Bo nagie ciało to przecież zagrożenie, a rozkosz… To już prawie sabotaż.

Ale im bardziej cywilizacja chce zseksualizować wszystko (od reklam jogurtów po design szczoteczek do zębów), tym mniej seksu mamy w realu. Bo ten prawdziwy wymaga obecności, bliskości, ciała, a nie emoji w kształcie bakłażana.

W nowoczesnych domach, z klimatyzacją, oświetleniem LED i lodówką podłączoną do Wi-Fi trudniej o namiętność. Bo namiętność potrzebuje bałaganu, potrzebuje niedoskonałości. Włosy w nieładzie, pościel zmięta, zapach skóry, który nie przypomina cytrusowego żelu pod prysznic. Seks nie lubi porządku – on woli chaos. A tymczasem żyjemy coraz bardziej niż maszyny: wszystko przewidywalne, higieniczne, zsynchronizowane z kalendarzem Google, ale ciało ma inne plany. Ciało chce się spocić, chce się zapomnieć, chce być głodne.

I dlatego – mimo wszystko – wciąż jeszcze to robimy. Nie dla potomstwa, nie dla kalorii, nie dla Instagrama. Dla tego jednego momentu, gdy rzeczywistość się rozmazuje, a my znów jesteśmy tylko zmysłami. Skórą, ciepłem, westchnieniem.

Największym kłamstwem popkultury jest to, że seks musi być spektakularny, że musi trwać długo, być pełen akrobacji, świateł i efektów specjalnych. Ale najlepszy seks to często ten, który wydarza się między kuchennym stołem a łazienką. Szybki, nieplanowany, niedoskonały, ale przez to prawdziwy.

Bo nie chodzi o to, by był idealny. Chodzi o to, żeby był.

Może właśnie dlatego – w świecie, który wszystko próbuje zmierzyć, skategoryzować i spieniężyć – zmysłowość wciąż pozostaje naszym najcenniejszym aktem wolności. I najbardziej pierwotnym sposobem, żeby przypomnieć sobie, że jesteśmy żywi.

A dlaczego czekolada? Bo to czekolada… i kropka.

Bogdan Feręc

Photo by Pablo Heimplatz on Unsplash

© WSZYSTKIE MATERIAŁY NA STRONIE WYDAWCY „POLSKA-IE” CHRONIONE SĄ PRAWEM AUTORSKIM.
ZNAJDŹ NAS:
Burza Floris: Ostrze
BRICS przeprowadza w
"Polska-IE najbardziej politycznie-społeczno-gospodarczy portal informacyjny w Irlandii
Privacy Overview

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.

"Polska-IE najbardziej politycznie-społeczno-gospodarczy portal informacyjny w Irlandii
Privacy Overview

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.