Zielona energia uderza z 50 tysięcy woltów. Garda wkracza w erę eko-arsenału
Irlandzka policja od stuleci słynęła z tego, że strzela wyłącznie spojrzeniem, a tu proszę, oto zbliża się świąteczny sezon, a pod choinką może wylądować prezent, którego nikt się nie spodziewał: paralizatory dla funkcjonariuszy. W czasach klimatycznej czystości i obsesji na punkcie zrównoważonego rozwoju broń też musi być, jakżeby inaczej, na prąd. Zero emisji, maksimum woltów.
Minister sprawiedliwości Jim O’Callaghan przedstawił gabinetowi propozycję, by pierwsza linia Gardy otrzymała tasery już w najbliższych tygodniach. Testowo, żeby tradycja nie płakała za głośno, tylko w wybranych częściach Dublina, Waterford i Kilkenny. Taki soft-launch jak wprowadzanie nowego smaku chipsów, tylko bardziej elektryzujące.
Była sekretarz generalna Stowarzyszenia Sierżantów i Inspektorów Antoinette Cunningham nazwała to „znaczącą zmianą kulturową”. To delikatny sposób stwierdzenia: „Słuchajcie, Garda zawsze była nieuzbrojona, a teraz nagle mamy łazić jak chodzące powerbanki”. Pamiętajmy jednak, że zmiany czasem wchodzą bokiem, choć życie bywa szybsze od tradycji, zwłaszcza gdy na O’Connell Street wybuchają zamieszki, a funkcjonariusze wciąż mają w dłoni tylko notatnik i dobre chęci.
Władze zapewniają, że to nie jest narodowa rewolucja, to tylko test. Jak w każdym teście, pojawia się pytanie-klasyk: Czy to jest konieczne? Cunningham nie odpowiada wprost, ale wskazuje na lata incydentów wysokiego ryzyka. W skrócie to świat zrobił się dziki, więc Garda też musi się lekko „prądnąć”, żeby nadążyć.
Oczywiście, gdzie prąd, tam napięcie, a grupy aktywistów już ostrzą argumenty. Dodanie „mniej śmiercionośnej” broni budzi zrozumiałe obawy, a słowo „mniej” w takim kontekście działa jak recenzja z jednym gwiazdki: niby działa, ale niepokój zostaje. Rząd obiecuje ścisły nadzór, transparentność, procedury, szkolenia, regulacje, czyli jednym słowem cały biurokratyczny ekosystem, bez którego nikt nie powinien machać urządzeniem zdolnym zamienić dorosłego faceta w iluminowaną choinkę.
Jeśli gabinet zatwierdzi plan, Irlandia wkroczy w nową epokę. Epokę, w której policjant nadal nie będzie nosić broni palnej, ale może delikatnie „popieścić prądem”, kiedy sytuacja akurat się wymknie. Coś między łagodną tradycją a futuryzmem przyszłości.
Tak czy inaczej, Garda właśnie stoi u drzwi wielkiej modernizacji. Elektrycznej, ekologicznej, trochę absurdalnej i całkiem na miarę kraju, który nawet uzbrojenie woli mieć zgodne z duchem czasu. Przyszłość nadchodzi, i to w rytmie dyskretnego „bzzzzt”.
*
Przepraszam funkcjonariuszy Gardy, których cenię, ale nie mogłem się powstrzymać od takiego tonu tego tekstu.
Bogdan Feręc
Źr. News Talk
Photo by Andrey Matveev on Unsplash
