To migracja winduje popyt na usługi medyczne

Irlandia zmierza w stronę systemowego przeciążenia opieki zdrowotnej, a na horyzoncie nie widać ratunku. Najnowszy raport Instytutu Badań Ekonomicznych i Społecznych (ESRI) rysuje ponury scenariusz na nadchodzące lata: do 2040 roku liczba wizyt u lekarzy rodzinnych wzrośnie nawet o 30 procent. Winny? Wzrost populacji – przede wszystkim napędzany przez masową migrację.

Raport nie pozostawia złudzeń: to nie starzejące się społeczeństwo, o czym mówią rządzący, próbując zamaskować problem, lecz napływ nowych mieszkańców będzie głównym czynnikiem powodującym spiętrzenie problemów w służbie zdrowia. Prognozuje się, że populacja Irlandii wzrośnie z obecnych 5,3 miliona do nawet 6,3 miliona w ciągu najbliższych piętnastu lat. Większość tego przyrostu nie wynika z irlandzkiej demografii, lecz z polityki migracyjnej, która coraz bardziej przypomina otwarte drzwi bez planu, kto i dokąd wejdzie. Z punktu widzenia systemu ochrony zdrowia konsekwencje są jednoznaczne – potrzeba będzie ponad 1200 dodatkowych lekarzy rodzinnych i blisko 900 pielęgniarek ogólnych. W kraju, który już dziś boryka się z dramatycznymi brakami kadrowymi, takie liczby nie są planem – to ostrzeżenie przed zapaścią.

W 2023 roku w Irlandii pracowało zaledwie 3928 lekarzy rodzinnych. Do 2040 roku liczba konsultacji z GP ma wzrosnąć z 19,4 mln do nawet 25,2 mln rocznie. To oznacza, że lekarz pierwszego kontaktu będzie musiał obsłużyć o jedną trzecią więcej pacjentów, często bez dodatkowych zasobów, w regionach już dziś zmagających się z niedoborami personelu i zapchanymi grafikami.

Dr Deirdre Collins – przewodnicząca Irish College of GP mówi wprost: „Jesteśmy bardzo świadomi wpływu rosnącej populacji na usługi lekarzy rodzinnych”. Jej słowa to eufemistyczna wersja tego, co raport ESRI opisuje w liczbach – zderzamy się z rzeczywistością, do której nie jesteśmy przygotowani.

Tymczasem rząd wciąż unika szczerej rozmowy o bezpośrednim wpływie masowej imigracji na systemy publiczne, w tym zdrowotny. Przez lata politycy próbowali omijać temat, udając, że „Irlandia da radę”, ale system już nie daje rady, a będzie tylko gorzej. To, że społeczeństwo się starzeje, nie jest żadną niespodzianką, ponieważ raport jasno wskazuje, że to nie seniorzy są główną siłą napędzającą wzrost zapotrzebowania na lekarzy. To gwałtowny przyrost populacji – nieproporcjonalny do rozwoju infrastruktury – stawia służbę zdrowia pod ścianą.

Do 2040 roku konieczne będzie zatrudnienie:

• od 943 do 1211 nowych lekarzy rodzinnych (wzrost o 24–30%),
• od 761 do 868 pielęgniarek ogólnych (wzrost o 32–36%).

To liczby, których nie da się „załatwić” w ramach dotychczasowego tempa reform. System już jest na krawędzi, a imigracja nie spowalnia – wręcz przeciwnie. Z każdym miesiącem zwiększają się nakłady, presja i deficyty.

Do tej pory dominowała narracja, że migracja to tylko zysk. Dane ESRI pokazują jednak, że bez twardej diagnozy skutków tej polityki – zarówno dla mieszkań, jak i ochrony zdrowia – państwo stanie się zakładnikiem własnej naiwności. Irlandia przyjęła setki tysięcy nowych mieszkańców, ale nie zbudowała dla nich ani domów, ani lekarzy.

Czy to znaczy, że Irlandia powinna zamknąć się na świat? Nie do końca, ale bez strategicznego planu migracji, proporcjonalnego do możliwości systemów publicznych, kraj ryzykuje jeszcze głębszą zapaścią. Chaos, który nie tylko podkopuje zaufanie do państwa, ale też prowadzi do społecznych napięć – zwłaszcza w miejscach, gdzie z brakiem lekarza spotyka się codziennie cała dzielnica.

Wzrost liczby ludności powinien iść w parze z rozsądkiem. Dziś jednak rośnie liczba pacjentów, a nie liczba rozwiązań i to właśnie ta nierównowaga staje się cichą bombą pod irlandzkim systemem opieki zdrowotnej.

Bogdan Feręc

Źr. Breaking News

Photo by Bermix Studio on Unsplash