Siedemnasty marsz gniewu w Dublinie. Irlandczycy mówią rządowi: „Dość pustych słów – czas na sankcje wobec Izraela”

Mimo ostrzeżenia pogodowego związanego ze sztormem Amy, tysiące ludzi ponownie wyszło na ulice Dublina, by zamanifestować solidarność z Palestyńczykami. Trasa marszu wiodła od Ogrodów Pamięci na Parnell Square aż do Leinster House, gdzie odbyła się seria przemówień i występów muzycznych. Palestyńskie flagi wypełniły centrum stolicy, a okrzyki wzywające do sankcji wobec Izraela odbijały się echem od fasad rządowych budynków.
Była to już siedemnasta demonstracja zorganizowana przez Kampanię Solidarności Irlandzko-Palestyńskiej (IPSC) w ciągu ostatnich dwóch lat. Organizatorzy określili protest jako odpowiedź na „dwa lata ludobójstwa w Strefie Gazy” i jednoznacznie zaapelowali do rządu o konkretne działania — nie tylko moralne potępienia.
Przed rozpoczęciem marszu głos zabrała przewodnicząca IPSC Zoe Lawlor, która nie szczędziła krytyki pod adresem władz: „Codziennie ginie od 50 do 100 osób, a w ciągu ostatnich 24 godzin zamordowano ponad 100 Palestyńczyków. Widzieliśmy nielegalne przechwycenie Flotylli Global Sumud na wodach międzynarodowych i zatrzymanie setek aktywistów, w tym wielu obywateli Irlandii. Reakcją Zachodu było… dalsze wysyłanie broni”.
Lawlor podkreśliła, że nawet jeśli tánaiste Simon Harris publicznie nazwał działania Izraela „ludobójstwem”, to rząd w praktyce nie zrobił nic, by ograniczyć współudział Irlandii ani poprzez sankcje gospodarcze, ani poprzez blokadę handlu z nielegalnymi osiedlami. Dlatego IPSC po raz kolejny zaapelowało o uchwalenie ustawy o terytoriach okupowanych, która zakazałaby irlandzkim firmom handlu z izraelskimi podmiotami działającymi w osiedlach na Zachodnim Brzegu.
Gniew protestujących podsyciła również wiadomość o przechwyceniu flotylli Global Sumud, która przewoziła pomoc humanitarną do Strefy Gazy. Wśród zatrzymanych przez izraelskie wojsko było 16 obywateli Irlandii. W wielu przemówieniach podkreślano, że skoro Palestyńczycy cierpią, a irlandzcy aktywiści są zatrzymywani na wodach międzynarodowych, to rząd nie może dłużej udawać, że problem jest odległy.
Równolegle do dużego marszu w centrum miasta, około 50 aktywistów protestowało przed stadionem Croke Park, gdzie odbywał się specjalny kongres GAA. Grupy Dubs for Palestine oraz Gaels against Genocide in Gaza domagały się zakończenia współpracy GAA z firmą Allianz, oskarżając ją o powiązania biznesowe z podmiotami wspierającymi izraelską machinę wojenną. Allianz odpowiedziało lakonicznie, twierdząc, że „działa zgodnie z normami prawnymi i zasadami ESG”. GAA natomiast unika deklaracji.
Sobotni marsz był kolejnym dowodem na to, że kwestia Palestyny przestała być tematem marginalnym grupki aktywistów. W demonstracji uczestniczyli przedstawiciele związków zawodowych, partii lewicowych, organizacji humanitarnych i zwykli obywatele od studentów po seniorów. Jeśli miał to być kolejny pokojowy apel do rządu, to był to apel bardzo głośny. Jeżeli rząd ma zamiar wciąż pozostawiać ten protest bez odpowiedzi, kolejne marsze mogą być jeszcze większe. Dla wielu Irlandczyków pytanie nie brzmi już „czy powinniśmy pomagać Palestynie?”, ale „jak długo nasz rząd będzie patrzył w drugą stronę”?
Bogdan Feręc
Źr. Independent
Fot. Dzięki uprzejmości RTE