Prokuratura sypie aktami oskarżenia i zarzutami w politycznych sprawach. Komentuje Antoni Macierewicz i Ernest Bejda

W środę prokuratura wykazała się aktywnością w sprawach o zabarwieniu politycznym. Zarzuty usłyszał b. szef CBA Ernest Bejda. Skierowano też akty oskarżenia przeciwko A. Macierewiczowi i policjantowi.

Akt oskarżenia przeciwko posłowi PiS Antoniemu Macierewiczowi i zarzuty wobec byłego szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego Ernesta Bejdy sformułowała Prokuratura Krajowa, a konkretnie jej zespołu śledcze, powołane przez Adama Bodnara.

Antoni Macierewicz został oskarżony o to, że będąc funkcjonariuszem publicznym – przewodniczącym Podkomisji do Ponownego Zbadania Wypadku Lotniczego oraz członkiem Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego – ujawnił w okresie od 11 kwietnia 2018 r. do dnia 22 maja 2022 r. informacje niejawne o klauzulach „Ściśle tajne”, „Tajne”, „Poufne” i „Zastrzeżone” oraz informacje, z którymi zapoznał się w związku z pełnioną funkcją, poprzez podanie do publicznej wiadomości informacji pochodzących z dokumentów opatrzonych wskazanymi wyżej klauzulami niejawności oraz innych informacji chronionych, dotyczących okoliczności katastrofy samolotu Tu-154 w Smoleńsku w dniu 10 kwietnia 2010 r.

– poinformowała Prokuratura Krajowa.

Z komunikatu jednostki wynika, że akt oskarżenia został skierowany do Sądu Okręgowego w Warszawie, a czyn zarzucany Macierewiczowi, kwalifikowany z art. 265 § 1 k.k. oraz art. 266 § 1 i § 2 k.k. zagrożony jest karą pozbawienia wolności do lat 5.

Autor aktu oskarżenia wykonuje obowiązki w zespole śledczym nr 4 PK, powołanym 8 listopada 2024 r. Pod koniec października w skład zespołu wchodzili pułkownicy Anatol SawaAndrzej Wicherski i Artur Matkowski oraz komandor Rafał Fiertek.

Komentarz Antoniego Macierewicza

W rozmowie z Radiem Wnet poseł Antoni Macierewicz wyraża zdziwienie z powodu skierowania aktu oskarżenia.

Prokuratura miała obowiązek przekazania mi dodatkowych informacji, które są podstawą jej decyzji

– mówi polityk, który dodaje, że kilka dni temu skierował w tej sprawie stosowne pismo do prokuratury.

Antoni Macierewicz stoi na stanowisku, że otrzymał stosowną zgodę na przekazywania informacji niejawnych o katastrofie smoleńskiej.

Te informacje dotyczyły przestępstwa rosyjskiego, a także zgody niektórych polskich funkcjonariuszy publicznych na aprobowanie fałszerstw, dotyczących przebiegu tej tragedii, tak by przypisać winę polskim pilotom

– wyjaśnia poseł.

Jak dodaje, w raporcie Podkomisji smoleńskiej opisano wszystkie próby zakłamania zbrodni smoleńskiej.

Zarzuty dla b. szefa CBA

Z kolei zarzuty usłyszał Ernest Bejda, były szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Dotyczą „niedopełnienia obowiązków służbowych w związku z dopuszczeniem i używaniem systemu teleinformatycznego „Pegasus””. Wg prokuratorów z zespołu śledczego nr 3 do nieprawidłowości miało dojść w okresie od września 2017 r. do lutego 2020 r. Miały one polegać na dopuszczeniu stosowania „Pegasusa” jako narzędzia kontroli operacyjnej, pomimo braku stosownej akredytacji bezpieczeństwa teleinformatycznego.

Stanowiło to naruszenie art. 48 ustawy o ochronie informacji niejawnych. Skutkowało to wykorzystywaniem do prowadzenia kontroli operacyjnych systemu teleinformatycznego bez zapewnienia wymaganej przepisami (art. 24 ustawy o CBA oraz art. 14 ust. 1 ustawy o ochronie informacji niejawnych) ochrony środków, form i metod prowadzonych kontroli operacyjnych oraz ochrony zgromadzonych podczas ich trwania informacji niejawnych. Działanie to godziło w interes publiczny, tj. w prawidłową realizację zadań przez Centralne Biuro Antykorupcyjne

– wskazano w komunikacie.

Czynności w zespole śledczym nr 3 wykonują prokuratorzy Józef GacekMateusz KopciałPiotr KowalikArtur Oniszczuk oraz Mariusz Sadło.

 „Dajcie mi człowieka, a paragraf…”

W rozmowie z Radiem Wnet Ernest Bejda ocenia, że po 1.5 roku prowadzenia śledztwa i nagonce z wykorzystaniem sejmowej komisji Magdaleny Sroki zdołano mu postawić jedynie zarzut pretekstowy, sprowadzający się do rzekomych technicznych nieprawidłowości.

Przy czym prokuratura nie mówi, na czym ta nieprawidłowość miała polegać. To działanie oparte na bolszewickiej zasadzie „dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie”

– mówi były szef CBA.

Bejda nie zgadza się z prokuraturą, że w przypadku „Pegasusa” nie można było odstąpić od uzyskania dla tego programu akredytacji.

To system, który służył do bezpośredniego pozyskiwania i przekazywania danych, a także utrwalania dowodów, które funkcjonowały poza strefą bezpieczeństwa. Programy takie mają otwartą konfigurację, nie są w zamkniętej strukturze

– dodaje b. szef CBA, który uważa, że program znany w debacie jako „Pegasus” wręcz we wzorcowy sposób wpisywał się w warunki z art. 51 ustawy o ochronie informacji niejawnych, przez co nie musiał uzyskać akredytacji.

Przypomina, że do korzystania z „Pegasusa” przystąpiły zarówno ABW, która ustawowo jest główną służbą zabezpieczającą obszar informacji niejawnych, jak i SKW oraz Policja. Podkreśla również ciekawy aspekt, dotyczący działania CBA za Pawła Wojtunika, poprzednika Ernesta Bejdy.

W tamtym czasie funkcjonował w CBA podobny system. Nazywał się Galileo i też nie wymagał akredytacji. Otrzymałem od swoich ludzi wyniki audytu, w którego wynikało, że w ówczesnym stanie prawnym, odmiennym od dzisiejszego, można było mieć zastrzeżenia do braku akredytacji. Uznałem jednak, że było to działanie dla dobra interesu publicznego. I prokuratura nie uznała jak widać moja działania za niedopełnienie obowiązków

– wykazuje hipokryzję prokuratury Bejda.

Przytacza w tym kontekście również wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 2011 roku, który wręcz nakładał na szefów służb obowiązek zapewniania środków kontroli operacyjnej dla funkcjonariuszy.

Podsumowując, były szef CBA zauważa, że obecna władza wypuszcza do ludzi służb specjalnych prosty komunikat:

Nie podnoście ręki za wysoko, bo wam się tę rękę odrąbie.

Takie cyniczne i podłe, dewastujące państwo działanie wg Ernesta Bejdy może być jednak skuteczne, jeżeli chodzi o powstrzymanie funkcjonariuszy w wykonywaniu ich obowiązków, jeżeli te działania miałyby dotykać osób na szczytach władzy.

Szokujący akt oskarżenia wobec policjanta

Informację o kolejnym akcie oskarżenia zahaczającego o obszar polityki przekazała także Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Dotyczy on policjanta, który podczas manifestacji tzw. Warszawskiego Strajku Kobiet zastosował gaz wobec posłanki Magdaleny Biejat. Doszło do tego 18 listopada 2020 roku na Placu Powstańców Warszawy. Podczas nocnej manifestacji wulgarne uczestniczki manifestacji zachowywały się wyzywająco wobec funkcjonariuszy. Na nagraniach, które można znaleźć w sieci, słychać głośne okrzyki „wyp…” przedstawicielek Strajku Kobiet.

Magdalena Biejat interweniowała wobec nieuzasadnionego – wg niej – użycia przemocy przez policję wobec uczestniczek wydarzenia. Wyciągnęła legitymację poselską, było to jednak w nocy, podczas dynamicznej sytuacji.

Według prokuratury funkcjonariusz „przekroczył swoje uprawnienia w ten sposób, że użył w kierunku posłanki na Sejm RP Magdaleny Biejat środek przymusu bezpośredniego w postaci ręcznego miotacza gazu pieprzowego, kierując go w jej twarz z odległości mniejszej niż 2 metry, co było niezgodne z zasadami taktyki i techniki interwencji policyjnej, zasadą proporcjonalności użycia sił i środków, a także z zasadami niezbędności i celowości określonymi w ustawie roku o środkach przymusu bezpośredniego i broni palnej”.

Policjant miał też naruszyć ustawę o wykonywaniu mandatu posła i senatora. Zdaniem śledczych Magdalena Biejat działała bowiem w ramach interwencji poselskiej.

Prokuratura oskarża policjanta o przekroczenie uprawnień i czynną napaść na funkcjonariusza publicznego. Grozi za to do 10 lat pozbawienia wolności.

Działanie na szkodę państwa

Nasi rozmówcy z prokuratury, którzy pragną zachować anonimowość są zszokowani działaniem Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

To sprawa ewentualnie na upomnienie w trybie dyscyplinarnym, o ile w ogóle faktycznie doszło tam do nieprawidłowości

– mówi jeden z prokuratorów.

Drugi zastanawia się, kto będzie chciał wstępować do policji, która w ten sposób jest traktowana przez państwo.

Na tych ludzi pluto, wyzywano ich, traktowano jak śmieci. Wykonywali swoje obowiązki. Dziś prokuratura chce ich wsadzić do więzienia. To jest chore, szczególnie w kontekście sytuacji geopolitycznej, w której powinno nam zależeć na tym, by młodzi ludzie ciągnęli zarówno do armii, jak i innych formacji siłowych

– załamuje ręce śledczy.

jbp/

Radio Wnet

fot. Jakub Pilarek

© WSZYSTKIE MATERIAŁY NA STRONIE WYDAWCY „POLSKA-IE” CHRONIONE SĄ PRAWEM AUTORSKIM.
ZNAJDŹ NAS:
Gatunek porównawczy
Serwery na złotym p
"Polska-IE najbardziej politycznie-społeczno-gospodarczy portal informacyjny w Irlandii
Privacy Overview

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.

"Polska-IE najbardziej politycznie-społeczno-gospodarczy portal informacyjny w Irlandii
Privacy Overview

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.