Odejście Kenny’ego Jacobsa może wstrząsnąć irlandzkim lotnictwem

Irlandzki sektor lotniczy stoi w obliczu poważnej turbulencji po tym, jak dyrektor generalny DAA Kenny Jacobs, zarządzający portami lotniczymi w Dublinie i Cork uzgodnił z zarządem warunki swojego odejścia. Decyzja, choć spodziewana po tygodniach spekulacji i narastających wewnętrznych napięć, wywołała falę niepokoju wśród linii lotniczych i polityków, którzy ostrzegają przed konsekwencjami tego ruchu dla irlandzkiego systemu lotniczego.
Według źródeł branżowych Jacobs pozostanie na stanowisku do Nowego Roku, ale jego rezygnacja może oznaczać długotrwały okres niepewności. – To nie jest po prostu zmiana personalna, to zmiana, która może zachwiać całym procesem planowania i rozwoju infrastruktury lotniczej w Dublinie – mówi jeden z menedżerów branży.
Zanim odejście stanie się faktem, swoje podpisy pod umową muszą złożyć minister transportu Darragh O’Brien oraz minister wydatków publicznych Jack Chambers. W pakiecie znajduje się odprawa w wysokości 1,2 mln euro, więc element szczególnie drażliwy w realiach operatora z udziałem Skarbu Państwa. To stawia rząd w trudnej sytuacji: z jednej strony linie lotnicze i branża apelują o stabilność, z drugiej opinia publiczna może ostro zareagować na siedmiocyfrową „złotą rękawicę” w czasach cięć budżetowych.
Najwięksi gracze lotniczy, w tym Ryanair, nie kryją obaw. Wewnętrzna lista potencjalnych następców jest krótka, a zewnętrzne poszukiwania mogą potrwać miesiące. – To bardzo publiczne odejście, które komplikuje całą rekrutację. Kandydaci będą się zastanawiać, dlaczego poprzednik faktycznie nie wytrwał nawet połowy swojej kadencji – komentuje osoba znająca proces.
Nieporozumienia między Jacobsem a częścią zarządu trwały od miesięcy. Komunikacja na najwyższym szczeblu miała się załamać, gdy spółka nie poradziła sobie z kluczowymi problemami planistycznymi, w tym z limitami pasażerskimi oraz presją władz hrabstwa Fingal. Jacobs znany ze swojej konfrontacyjnej postawy otwarcie krytykował lokalnych planistów, przyznając w wywiadzie, że „wystawia łokcie na próbę” i nie zamierza znosić kolejnych ograniczeń.
Kenny Jacobs to były dyrektor marketingu Tesco Ireland i Ryanaira, a objął funkcję w DAA trzy lata temu, gdy lotnisko w Dublinie pogrążało się w chaosie po pandemii. Wówczas pasażerowie stali godzinami w kolejkach do kontroli bezpieczeństwa, natomiast brak personelu zagrażał płynności operacji. Jacobs szybko zwiększył zatrudnienie i wyszkolenie kadr, przywracając zaufanie podróżnych i przewoźników. W wywiadach nie ukrywał ambicji przekształcenia Dublina w „lotnisko światowej klasy”. Jego plan zakładał złożenie wniosku o pozwolenie na budowę, który miałby umożliwić obsługę 60 mln pasażerów rocznie, czyli podwojenie obecnych możliwości. – Powinniśmy przestać mówić o limicie liczby pasażerów, a zacząć po prostu budować – podkreślał jeszcze w tym roku.
Jednak ten ofensywny styl miał także wrogów. Mieszkańcy północnego hrabstwa Dublin skarżący się na hałas po otwarciu nowego pasa startowego, byli szczególnie krytyczni wobec DAA. Wewnętrznie Jacobs mierzył się także ze skargami personelu, choć żadna nie zakończyła się formalnym postępowaniem.
Wstrząs na szczytach operatora pojawia się w momencie, gdy branża przechodzi przez swoją fazę krytyczną. Linie lotnicze naciskają na przyspieszenie inwestycji, a rząd balansuje między presją mieszkańców a koniecznością rozwoju infrastruktury. W tle pozostaje pytanie: kto poprowadzi DAA przez ten burzliwy okres?
Branża ostrzega, że przedłużający się wakat może zahamować negocjacje dotyczące planów rozwojowych i odbić się na konkurencyjności Dublina wobec innych europejskich hubów lotniczych. Dla państwa, którego gospodarka opiera się na globalnym handlu i ruchu turystycznym, to ryzyko nie do zbagatelizowania.
Bogdan Feręc
Źr. Independent
Fot. Dublin Airport