Flaga na sztorc, premier na kolanach. Kto tu naprawdę hańbi irlandzkość?

Kiedy irlandzki premier staje przy grobie Wolfe’a Tone’a – człowieka, który marzył o wolnej Irlandii – i mówi obywatelom, że „hańbią naszą flagę narodową”, bo się nią posługują, to nie jest zwykła polityczna niezręczność. To odwrócenie sensu, symboliczne rozbrojenie społeczeństwa i moralna kapitulacja przed tymi, którzy wstydzą się własnych barw.

Martin przemawiał podczas dorocznej uroczystości Fianna Fáil w Bodenstown, stojąc nad mogiłą człowieka, który nie bał się ani Francuzów, ani Brytyjczyków, ani własnej odwagi. Wolfe Tone dowodził w 1798 roku francuskimi siłami w walce o irlandzką niepodległość. Ludzie jego pokolenia, jak sam premier podkreślił, dali Irlandii trójkolorową flagę. Ale zaraz potem uderzył w tych, którzy ją dziś wieszają na słupach, płotach, balkonach. W jego narracji to nie są obywatele dumni ze swojej tożsamości. To hańba. Obciach. Problem społeczny, który trzeba „naprostować” pod hasłem inkluzywności.

Czy premier naprawdę wierzy, że flaga powiewająca w Cork, Limerick, Donegal, na ulicach i osiedlach, jest zamachem na czyjekolwiek bezpieczeństwo? W ostatnich miesiącach coraz więcej trójkolorowych flag pojawiło się w przestrzeni publicznej. Spontanicznie, bez partyjnych sztabów, bez odgórnych akcji, bez budżetów. To zwykli ludzie przypomnieli sobie, że mają symbole, które łączą, a premier postanowił uznać to za kłopot.

Podparł się historią, ale tylko po to, by ją poniekąd przekręcić. Powiedział, że ci, którzy sugerują, iż reprezentują „prawdziwą irlandzkość”, „nie rozumieją naszej historii”, bo irlandzka tożsamość przetrwała dzięki „gotowości do rozwoju i inkluzywności”. Problem w tym, że historia Irlandii nie była sielankowym projektem integracyjnym, tylko krwią, buntem i obroną tego, co własne. Wolfe Tone nie ginął po to, żeby dwa wieki później premier własnym obywatelom tłumaczył, że noszenie flagi to gest wykluczający. On nie prowadził francuskich oddziałów po to, by dziś Irlandczyk musiał się tłumaczyć, że kocha swój kraj bez przypisów.

W tle przewija się argument znany z Wielkiej Brytanii, gdzie akcja Operation Raise the Colours wywołała podobny spór: czy flaga narodowa może być groźna? Czy symbol wspólnoty staje się automatycznie narzędziem opresji, tylko dlatego, że ktoś ją zawiesił bez zgody rządu? W Irlandii ten absurd przybrał już formę oficjalnej doktryny: flagi na latarniach podobno „zastraszają osoby o pochodzeniu migracyjnym”. Nie ma znaczenia, że ogromna część tych flag została wywieszona właśnie jako wyraz dumy i jedności. Liczy się interpretacja salonów, które z narodowej symboliki zrobiły pole minowe.

Martin nie zaatakował ekstremistów. On zaatakował zwykłych ludzi, którzy wieszają flagę, bo uważają ją za swoją. Kiedy mówi, że trójkolorowa to własność abstrakcyjnej „inkluzywności”, a nie tych, którzy ją odziedziczyli i pielęgnują, tak naprawdę odbiera społeczeństwu prawo do symbolicznego głosu. Flaga nie należy do rządu ani do partii. Nie trzeba pozwolenia Departamentu Spraw Równouprawnienia, aby ją podnieść i na pewno nie trzeba tłumaczyć się z miłości do własnego kraju.

To, co najbardziej razi, to moralizatorski ton. Premier nie powiedział: „Nie zgadzam się z zawłaszczaniem symboli”, bo on stwierdził, że flaga używana przez ludzi, którzy czują się jej reprezentantami, jest hańbą. Zastanawia, kto daje mu prawo do takich oskarżeń? Czy szacunek dla różnorodności zaczyna się tam, gdzie kończy się duma narodowa? A może łatwiej napiętnować flagę niż zająć się kryzysem mieszkaniowym, migracyjnym czy rosnącą frustracją społeczną?

Jeśli ktoś hańbi dziś irlandzką flagę, to nie ci, którzy ją wywieszają, ale ci, którzy chcą im ją odebrać – moralnie, symbolicznie i kulturowo. Wstydem nie jest flaga na latarni w Galway. Wstydem jest premier, który stojąc nad grobem bojownika o wolność, poucza naród, że jego symbole są niebezpieczne, jeśli nie stoją pod kontrolą państwowego dyskursu.

Irlandia nie potrzebuje lidera, który wstydzi się własnych barw. Potrzebuje lidera, który je rozumie.

Bogdan Feręc

Źr. Breaking News

Photo by Tommy Bond on Unsplash

© WSZYSTKIE MATERIAŁY NA STRONIE WYDAWCY „POLSKA-IE” CHRONIONE SĄ PRAWEM AUTORSKIM.
ZNAJDŹ NAS:
Alarm na prowincji.
Rzepa, kapusta i duc
"Polska-IE najbardziej politycznie-społeczno-gospodarczy portal informacyjny w Irlandii
Privacy Overview

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.

"Polska-IE najbardziej politycznie-społeczno-gospodarczy portal informacyjny w Irlandii
Privacy Overview

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.