Dublin na prostej drodze do kulinarnej elity Europy

Jeszcze niedawno brzmiałoby to, jak żart opowiadany przy barze, a chodziło o Dublin jako jedną z kulinarnych stolic Europy. Dziś ten pomysł przestaje być fantazją, a zaczyna pachnieć czymś bardzo konkretnym, czyli świeżym chlebem sodowym, jaki wypieka się rękodzielniczo, dojrzałym irlandzkim serem i rybą, która jeszcze kilka godzin wcześniej pływała w Atlantyku.

Oczywiście konkurencja nie śpi, bo Paryż ma swoją gastronomiczną legendę, Lizbona – słońce i smaki oceanu, Bolonia – świętą trójcę makaronu, sosu i tradycji, a jednak Dublin coraz śmielej wchodzi do tej rozmowy i nie jako ubogi krewny, tylko jako miasto z własnym, wyrazistym głosem. Russell Alford z duetu Gastro Gays w rozmowie ze stacją radiową News Talk mówi wprost, że stolica Irlandii ma „ogromny potencjał”, by stać się już w przyszłym roku pełnoprawnym celem kulinarnych podróży. Przez lata międzynarodowy obraz irlandzkiej kuchni był boleśnie uproszczony, więc mówiło się zwyczajowo o Guinnessie, ziemniakach, kapuście, szynce i to był koniec historii. Tyle że ta historia została już dawno przepisana, tylko świat dopiero zaczyna to zauważać.

Sekret? Produkty, surowce i specyficzna ziemia, która przesiąknięta jest zapachem morza. Alford mówi z pełną otwartością, że siła irlandzkiej kuchni leży w gospodarstwach, w lokalnej żywności, w tym, co jest hodowane i uprawiane na miejscu. To kuchnia, która nie musi niczego udawać ani importować prestiżu w kartonach z zagranicy. Ona ma go pod stopami.

Co ciekawe, to, co kiedyś bywało powodem krytyki, dziś staje się znakiem jakości, a restauracje wypisują w menu dziesiątki nazw lokalnych producentów. Dla niektórych przesada, ale dla krytyków kulinarnych – marzenie. Wiedza o tym, skąd pochodzi jedzenie, kto wyprodukował ser, kto wyhodował warzywa, staje się częścią kulinarnego doświadczenia w Irlandii. Jedzenie przestaje być tym samym anonimowe, zyskuje twarz, nazwisko i historię.

I to nie jest chwilowa moda, jak podkreśla Alford, ten trend widać coraz wyraźniej nie tylko w Dublinie, ale w całej Irlandii. Co więcej, właśnie tego często brakowało w innych europejskich metropoliach. Dania są tam dopracowane technicznie, perfekcyjne w formie, ale oderwane od źródła. Smaczne, lecz bez opowieści.

Dublin potrafi tę opowieść snuć bez zadęcia, bez udawania Paryża nad Liffey, lecz z dumą i prostotą, która nagle okazuje się nowoczesna. Jeśli tempo zmian się utrzyma, a miasto dalej będzie wspierać lokalnych producentów i szefów kuchni z wizją, przyszły rok może być momentem przełomowym. Może się wówczas okazać, że kulinarna mapa Europy będzie wymagała aktualizacji, natomiast Dublin, zamiast przypisu, dostanie własny rozdział w kulinarnych przewodnikach. Pachnący, odważny i bardzo na czasie.

Bogdan Feręc

Źr. News Talk

Fot. Archiwum własne

© WSZYSTKIE MATERIAŁY NA STRONIE WYDAWCY „POLSKA-IE” CHRONIONE SĄ PRAWEM AUTORSKIM.
ZNAJDŹ NAS:
Arktyczny oddech na
Noworoczne postanowi
"Polska-IE najbardziej politycznie-społeczno-gospodarczy portal informacyjny w Irlandii
Privacy Overview

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.

"Polska-IE najbardziej politycznie-społeczno-gospodarczy portal informacyjny w Irlandii
Privacy Overview

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.