Buty zamiast benzyny! Szkoła zaczyna się na chodniku, nie na parkingu

Irlandzkie dzieci mają odłożyć kluczyki (rodziców) i ruszyć w drogę… na własnych nogach. Program Green-Schools Travel ogłosił Narodowy Tydzień Pieszego Docierania do Szkoły, a hasłem przewodnim tegorocznej edycji są „Połączenia”. Chodzi o kontakt z miejscem, ludźmi i naturą, zamiast kontaktu z drzwiami samochodu.
Aengus Kennedy z Green Schools tłumaczy, że to nie tylko spacer dla zdrowia, ale świadome przeżywanie drogi do szkoły. – Chcemy, żeby dzieci i rodzice zauważyli to, co ich otacza: znajomych sąsiadów, drzewa przy chodniku, ptaki o poranku. Spacer to nie strata czasu, tylko część życia społecznego – podkreśla. Na początku roku szkolnego Green Schools wydało apel: chodźcie do szkoły pieszo – choćby część trasy. Większość irlandzkich szkół jest w programie, więc apel nie trafia w próżnię. W tym roku nacisk kładzie się na uważność: nie wpatruj się w telefon, tylko w drogę, otoczenie i ludzi obok.
Kennedy zauważa, że jeszcze kilkadziesiąt lat temu piesza droga do szkoły była codziennością. Dziś – statystyki lecą na łeb na szyję, a winowajcy to pośpiech, samochodowa wygoda i nawyk „podwieźć wszędzie”.
Szkoły uczestniczące w programie przeprowadziły wśród uczniów ankiety i dane jasno pokazują spadek liczby dzieci chodzących pieszo lub jeżdżących rowerem. Ale jest i dobra wiadomość: tam, gdzie wdrożono program, efekt kuli śnieżnej działa. Jedno dziecko idzie, kolejne się dołącza – i nagle parking pustoszeje.
Spacer to nie tylko ruch, ale konkretny wkład w klimat. Każde 100 metrów pokonanych pieszo zamiast samochodem to mniej dwutlenku węgla. Mała rzecz, a mnożona przez tysiące uczniów zaczyna mieć znaczenie. Nie bez znaczenia jest też jakość powietrza. Najbardziej zanieczyszczone bywają zimne poranki, kiedy przed szkołami tworzą się korki z aut odwożących dzieci. Silniki pracują na biegu jałowym, spaliny wiszą w powietrzu, a dzieci wdychają to wszystko jeszcze zanim przekroczą próg klasy.
Korzyści zdrowotne są oczywiste: dotlenienie, ruch przed lekcjami, czas na wyciszenie albo poranną rozmowę ze znajomymi. To działa lepiej niż podwózka pod same drzwi. Organizatorzy apelują: niech to będzie, choć kawałek trasy. 300 metrów? 500? Każdy odcinek bez samochodu zmienia coś w środowisku, w zdrowiu, a nawet w relacjach między uczniami. Jak dodaje Kennedy, kiedy szkoły wdrażają kolejne etapy zielonej flagi, rodzice i uczniowie przekonują się, że spacer to nie kłopot, tylko ulga. I z czasem zaczyna działać efekt domina.
*
W skrócie: dzieci mają chodzić pieszo nie dlatego, że to modne, tylko dlatego, że wprowadza się kolejny etap klimatycznego oszołomienia społeczeństwa Irlandii. Szczerze mówią, szlag mnie trafia, jak słyszę kolejne pomysły z serii „dwutlenek węgla”. Dzieci owszem, powinny chodzić, ale nie dla planety, ale żeby im mięśnie nie zanikały. Reszta tłumaczeń to dla mnie wyłącznie chora ideologia!
Bogdan Feręc
Źr. News Talk
Photo by Vitolda Klein on Unsplash