Hiperinflacja puka do drzwi świata rozliczanego w zielonych banknotach

Świat finansów przypomina dziś stary zegar, który tyka coraz głośniej, a wskazówki kręcą się nerwowo i choć wielu wciąż udaje, że wszystko działa „jak zawsze”, to fundamenty zaczynają pękać. Dolar amerykański – do niedawna niekwestionowany król globalnych rozliczeń, waluta-cesarz – traci już aurę nietykalności, a tam, gdzie znika zaufanie, pojawia się i to bez szumnych zapowiedzi hiperinflacja.

Wiele osób ze szczytów świata finansjery krzyczy już, że zmierzamy w stronę inflacyjnej wyrzutni, ale jeszcze większa ilość ekonomistów i polityków woli o tym zaledwie szeptać albo w ogóle przemilczeć, co w konsekwencji spadnie na wiele państw jak grom z jasnego nieba. Część mówi też, że to mrzonki i to właśnie ten pogląd lansowany jest teraz na świecie, ale już od miesięcy globalne wskaźniki pokazują, że mamy wstęp do jakiegoś większego wydarzenia na finansowej arenie rozliczeń. Jeden z amerykańskich inwestorów mówi nawet, że dolar jest na wymarciu, a oszczędzanie w amerykańskiej walucie może skończyć się finansową rzezią. Brzmi alarmistycznie? Być może, ale dzwonki alarmowe z definicji mają być głośne, a nie po to, by uspokajać, tylko by obudzić śpiących, nawet tych, których ogłuszają media i ich mocodawcy.

Dolar od lat jest drukowany szybciej niż sensowne uzasadnienia dla tego procederu, natomiast przeogromne zadłużenie USA, polityka taniego pieniądza i przekonanie, że „świat i tak kupi”, tworzą mieszankę wybuchową. Jeśli waluta traci realne oparcie w produkcji, surowcach i zaufaniu, zaczyna się ślizg. Najpierw przychodzi inflacja, którą sztucznie się wyhamowuje, ale tuż po tym zabiegu procenty zaczynają uciekać w górę, i mamy wersję hardcorową, więc pojawia się hiperinflacja, która pożera oszczędności jak ogień suchą trawę.

Brzmi znajomo?

Nieprzypadkowo coraz głośniej mówi się o dedolaryzacji. BRICS, nawet jeśli dziś ostrożnie zaprzecza wprowadzeniu wspólnej waluty, a nawet twierdzi, że tylko się przygotowuje, wysyła sygnał jasny jak neon, iż świat szuka alternatyw. Spójrzmy na rynki kruszców, gdzie po latach zastoju złoto wraca do łask, a rozliczenia w walutach lokalnych przestają być egzotyką. Sam fakt, że takie rozmowy toczą się na najwyższym szczeblu, oznacza jedno, że dominacja dolara nie jest już dogmatem, tylko hipotezą.

A teraz mam zimny prysznic dla Europy, bo strefa euro nie usadowiła się na bezpiecznej wyspie. Euro jest ściśle powiązane z dolarem – handlowo, finansowo, systemowo, więc gdy dolar dostaje gorączki, euro łapie infekcję. Jeśli globalny system oparty na amerykańskiej walucie zacznie się chwiać, Unia Europejska odczuje to boleśnie, a to oznacza, że import stanie się jeszcze droższy, inflacyjna presja zahamuje wymianę towarową, która nawiasem mówiąc, nie jest już taka, jaką była jeszcze dwa lata temu, a ucieczka kapitału pozostawi na Starym Kontynencie tylko kurz i monetarne zgliszcza. To nie jest science fiction, to nie są moje wymysły, bo to mechanika naczyń połączonych, w tym przypadku finansowych.

Można oczywiście wzruszyć ramionami i powiedzieć: „Już tyle razy straszono końcem dolara”. Prawda, ale warto wrócić do historii, która pokazuje, że imperia finansowe nie upadają z dnia na dzień. One gniją powoli, w skrytości gabinetów prezesów i dyrektorów, a nawet, kiedy po usunięciu jednego klocuszka nagle wszystko runie, finansiści i rządzący udają wielce zaskoczonych.

Ten felieton nie jest prognozą pogody, nie jest też wyrokiem na dolara, bo jest wyłącznie ostrzeżeniem, a ono brzmi jakże prosto: państwa, firmy i obywatele uzależnieni od dolara stanęli właśnie przed realnym ryzykiem hiperinflacji. Nie jutro, nie pojutrze, ale na tyle blisko, że ignorowanie tego faktu jest aktem finansowej naiwności. Ostatnim symptomem przepowiadającym stanie się w mojej ocenie fizyczne uruchomienie waluty grupy BRICS, czyli zapowiadanego pieniądza o nazwie UNIT.

Pamiętajmy więc, że stary świat pieniądza chwieje się w posadach, a kiedy chwieje się waluta, chwieje się wszystko: oszczędności, pensje, stabilność, bo zegar tyka i nie zapyta, czy jesteśmy gotowi? Może warto z tego powodu posłuchać rządzących, a ci namawiają, żeby mieć na wszelki wypadek trochę gotówki pod materacem.

Bogdan Feręc

Photo by Jp Valery on Unsplash

© WSZYSTKIE MATERIAŁY NA STRONIE WYDAWCY „POLSKA-IE” CHRONIONE SĄ PRAWEM AUTORSKIM.
ZNAJDŹ NAS:
Państwo podnosi gar
"Polska-IE najbardziej politycznie-społeczno-gospodarczy portal informacyjny w Irlandii
Privacy Overview

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.

"Polska-IE najbardziej politycznie-społeczno-gospodarczy portal informacyjny w Irlandii
Privacy Overview

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.