Ucieczka przed czynszem. Irlandczycy pakują walizki, zanim rynek najmu eksploduje

Przez lata powtarzano, że irlandzki boom gospodarczy oznacza nowe możliwości, wyższe zarobki i europejski standard życia. Nikt jednak nie dodał, że w pakiecie dostaniemy także czynsze rodem z Nowego Jorku oraz dostępność mieszkań jak w Tokio. I choć jeszcze nie widzimy masowej emigracji, coraz wyraźniej słychać szelest biletów w jedną stronę – do Portugalii, Hiszpanii, a nawet do tańszych rejonów Europy Północnej. Zjawisko rośnie cicho, ale systematycznie i to nie są już tylko cyfrowi nomadzi czy emeryci – zaczęli wyjeżdżać też trzydziesto- i czterdziestolatkowie, którzy zwyczajnie mają dość finansowego absurdu.

Irlandia od lat cierpi na chroniczny brak mieszkań. Państwo nie nadąża z budową, sektor prywatny został w dużej mierze przejęty przez fundusze inwestycyjne, a czynsze szybują szybciej niż jakiekolwiek podwyżki płac. Zgłaszane przez najemców kwoty to już nie tysiąc euro miesięcznie za pokój, tylko dwa tysiące za skromne mieszkanie w większym mieście. W Cork, Galway czy Dublinie kwota 2500 euro za dwupokojowe lokum nie robi na nikim wrażenia – szok wyparował już jakiś czas temu.

Rządowe programy socjalne i dopłaty tylko rozgrzały rynek, zamiast go schłodzić. Właściciele widzieli, że państwo dopłaci do brakującej różnicy i podnosili stawki, licząc na to, że najemcy i tak zapłacą. Efekt? Przeciętna para pracująca w pełnym wymiarze godzin zaczyna funkcjonować jak lokator własnego życia – bez szans na oszczędzanie, inwestowanie czy stabilną przyszłość. Dodajmy do tego drożejącą energię, żywność, transport – i mamy kraj, w którym życie prawie na kredyt lub w przepełnionych mieszkaniach staje się normą.

Nic więc dziwnego, że coraz więcej Irlandczyków spogląda na mapę i dostrzega, że można żyć inaczej – i taniej. Portugalia jeszcze dekadę temu była wakacyjną ciekawostką, dziś jest realną alternatywą. Według portugalskiego Narodowego Instytutu Statystycznego w 2023 roku mieszkało tam już ponad 5800 obywateli Irlandii. To nie masa krytyczna, ale liczba dość duża, by w Dublinie pojawiło się nerwowe spojrzenie.

Rozmowy z tymi, którzy wyjechali, pokazują jasny motyw: czynsz. „Płacę 1200 euro miesięcznie, wliczając rachunki, za własne mieszkanie” – mówi jeden z emigrantów, który po kilku latach walki o dach nad głową w Irlandii wybrał Lizbonę. I nie jest wyjątkiem, bo inni opowiadają, że za podobne pieniądze, które wydawali w Irlandii na pokój lub współdzielony lokal, mają teraz przestronne mieszkanie z balkonem – i jeszcze zostaje im na podróże, prywatne wizyty lekarskie, a także jedzenie poza domem.

Do tego dochodzi klimat. Nie chodzi tylko o słońce i brak zimnego wiatru znad Atlantyku. W cieplejszym klimacie mniej wydaje się na ogrzewanie, zimowe ubrania, transport. System zdrowia – choć niedoskonały – jest tańszy i bardziej dostępny prywatnie, a życie towarzyskie… Wielu mówi, że pierwszy raz od lat stać ich na spotkania w kawiarniach, kina i weekendowe wyjazdy.

Cały czas nie mówimy jeszcze o exodusie – na razie. To nadal setki, może kilka tysięcy ludzi rocznie, decyduje się na opuszczenie Irlandii, ale jeśli zestawić tę liczbę z kosztami najmu w miastach takich jak Dublin czy Cork, wyraźnie widać, w którą stronę przesuwa się granica cierpliwości. Co ważne, wyjeżdżają nie tylko osoby, które nie mogą znaleźć mieszkania – także ci, których zwyczajnie nie stać na życie w państwie, które teoretycznie uchodzi za kraj dobrobytu.

Potencjał zjawiska jest realny i jeśli czynsze w najbliższym czasie nie zaczną spadać, a podaż mieszkań nie wzrośnie i to drastycznie, Irlandia zacznie tracić ludzi, którzy są jej najbardziej potrzebni – pracowników służby zdrowia, specjalistów IT, inżynierów, nauczycieli. Ci, którzy już wyjechali, często podkreślają: „to była decyzja finansowa, a nie emocjonalna” i to oznacza, że inni mogą pójść tą samą drogą, kiedy tylko dokładnie przejrzą własny budżet.

Irlandia ma w takiej sytuacji dwa wyjścia – udawać, że problemu nie ma, albo zacząć traktować mieszkalnictwo jak fundament państwa, nie dodatek do PKB. Dziś rosnąca liczba młodych ludzi myśli o życiu w dwóch językach – nie z ambicji, tylko z konieczności. A jeśli trend się utrwali, to za parę lat pytanie nie będzie brzmiało „kto wyjechał”, tylko „kto został – i dlaczego”?

Portugalia nie wygrywa z Irlandią jakością życia, tylko stosunkiem kosztów do zarobków, a to też sygnał alarmowy dla rządu. Jeśli ktoś za cenę pokoju w Dublinie może mieć mieszkanie z rachunkami w Portugalii, to znaczy, że nie tylko rynek się zepsuł, bo zepsuli się rządzący i zepsuło się podejście do ludzi, którzy ten kraj utrzymują.

Bogdan Feręc

Źr. Independent

Photo by Aayush Gupta on Unsplash

© WSZYSTKIE MATERIAŁY NA STRONIE WYDAWCY „POLSKA-IE” CHRONIONE SĄ PRAWEM AUTORSKIM.
ZNAJDŹ NAS:
W północnym Dublin
Dublin odkrywa, że
"Polska-IE najbardziej politycznie-społeczno-gospodarczy portal informacyjny w Irlandii
Privacy Overview

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.

"Polska-IE najbardziej politycznie-społeczno-gospodarczy portal informacyjny w Irlandii
Privacy Overview

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.