Skąpiec w szatach Szmaragdowej Wyspy, czyli irlandzki rząd balansuje na krawędzi obietnic i portfeli

Dublin łakomym okiem spogląda na pękające w szwach portfele swoich obywateli. Dzieje się to w obliczu niepewności politycznej, globalnych napięć i gróźb Donalda Trumpa, a rząd zdaje się przyjmować postawę przysłowiowego skąpca, który woli dmuchać na zimne niż podgrzać atmosferę w portfelach mieszkańców wyspy.

Najnowsze wieści z korytarzy władzy brzmiałyby jak kiepski dowcip, gdyby nie dotyczyły tak poważnych spraw. Otóż zapomnijcie o jednorazowych dopłatach, które jeszcze niedawno miały być ukojeniem dla naszych nadwyrężonych finansów. Nic z tego! Zamiast tych, jak mantrę powtarza się obietnicę tygodniowej podwyżki emerytur… o zgrozo, czy też całe 12 euro. Tak, dwanaście euro. W obliczu galopującej inflacji i kosztów życia, które zjadały nam portfele na śniadanie, obiad i kolację, ta kwota brzmi jak żart z brodą, ale cóż, „musi być celem”, bo inaczej „zostanie rzucone przeciwko nam”. No i kto by się chciał narazić na gniew narodu z powodu braku dodatkowych dwunastu euro? Pomyślcie tylko o tych wszystkich dodatkowych kawach, które można by za to kupić!

Z drugiej strony, ministrowie z gracją godną baletmistrzów wycofują się z obietnic obniżek podatków dla pracowników. Bo po co obniżać podatki, skoro można je po prostu zachować? Przecież „sytuacja będzie o wiele bardziej napięta”, a oszczędność jest cnotą, szczególnie gdy oszczędza się na innych. Ale nie martwcie się, obietnica zwiększenia emerytury do 350 euro tygodniowo w ciągu najbliższych pięciu lat nadal jest „priorytetem”. To tak, jakby powiedzieć dziecku, że dostanie lodówkę za pięć lat, ale teraz musi zadowolić się widokiem jej zdjęcia.

Rządzący zdają się żyć w alternatywnej rzeczywistości, gdzie kryzys kosztów utrzymania po prostu… zniknął. Obniżki będą, gdy „budżet uzna, że nie ma już kryzysu kosztów utrzymania” – śmieje się w kuluarach jeden z ministrów. A podwyżka o 12 euro? „Zgodna z inflacją” – dodaje, zapewne z uśmiechem na twarzy, podczas gdy przeciętny emeryt z Irlandii zastanawia się, jak z tych 12 euro wyżyć do końca tygodnia. Prawda jest taka, że choć kryzys nie jest już tak ostry jak kiedyś, nadal jest odczuwalny dla wielu rodzin, a i nie jest pewne, czy nie wrócą czasy galopującej inflacji.

Jednakże, mimo tej fiskalnej ostrożności, przebija się iskierka nadziei. Micheál Martin – premier, zdaje się wykazywać odrobinę empatii, popierając wypłaty skierowane do dzieci żyjących w ubóstwie i osób niepełnosprawnych. Rozważany jest także drugi poziom zasiłku rodzinnego, co według Instytutu Badań Ekonomicznych i Społecznych (ESRI) byłoby „najskuteczniejszym” sposobem na walkę z ubóstwem wśród dzieci. Koszt? 773 miliony euro rocznie. Dużo? Może, ale jeśli mielibyśmy zapobiec biedzie wśród najmłodszych, to chyba warto. Oczywiście, eksperci ostrzegają, by „unikać strat dochodów dla niektórych gospodarstw domowych” i uważać na „zachęty do pracy”. Bo przecież nie chcemy, żeby ktoś przez przypadek za dużo zarobił, prawda?

Warto jednak pamiętać, że nawet te pozytywne sygnały obarczone są nutą ostrożności. Podział zasiłku rodzinnego na dwa poziomy jest trudny i kosztowny. Zamiast tego, rządzący skłaniają się ku bardziej „ukierunkowanym wypłatom” dla rodzin mniej zamożnych. Brzmi to jak próba kompromisu między chęcią pomocy a paniką przed rozrzutnością.

*

Może to i dobrze, że rząd pozostaje na 9-procentowej stawce VAT dla usług hotelarskich. Jak powiedział jeden z ministrów, „spowoduje to, że ludzie będą kupować drugą kawę, jeść na mieście, wydawać więcej pieniędzy i utrzymywać pracę”. Czyli, drodzy mieszkańcy Irlandii, wydawajcie, wydawajcie, a gospodarka będzie kwitła! I niech nikt nie śmie narzekać na brak jednorazowych płatności, bo przecież już możecie sobie kupić dodatkową kawę! To niemal jak loteria, tyle że wygrywamy tylko rachunek.

Irlandzki rząd, niczym doświadczony iluzjonista, usiłuje pogodzić sprzeczne oczekiwania. Z jednej strony, próbuje utrzymać obietnice wyborcze, z drugiej – uspokoić nastroje w obliczu globalnej niepewności. Krytyka jest słuszna, bo przecież obywatele zasługują na więcej niż tylko obietnice i symboliczne gesty. Pamiętajmy też, że jest też nadzieja. Nadzieja, że zrozumienie realnych potrzeb ludzi w końcu przeważy nad ostrożnością. Nadzieja, że dyskusja o zasiłkach dla dzieci i osób potrzebujących w końcu zaowocuje konkretnymi i skutecznymi rozwiązaniami. W końcu Irlandia to kraina, która widziała już niejedno, i z pewnością przetrwa także ten fiskalny teatr absurdu. Oby tylko ta „druga kawa” nie stała się jedynym luksusem dostępnym dla każdego.

Bogdan Feręc

Źr. Independent

Photo by Roman Wimmers on Unsplash

© WSZYSTKIE MATERIAŁY NA STRONIE WYDAWCY „POLSKA-IE” CHRONIONE SĄ PRAWEM AUTORSKIM.
ZNAJDŹ NAS:
Zakaz zakazem, a dzi
Domy czy miraże? Ba
"Polska-IE najbardziej politycznie-społeczno-gospodarczy portal informacyjny w Irlandii
Privacy Overview

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.

"Polska-IE najbardziej politycznie-społeczno-gospodarczy portal informacyjny w Irlandii
Privacy Overview

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.