Prof. Ryszard Legutko: Jedność Unii Europejskiej to gigantyczna mistyfikacja

W rozmowie z Krzysztofem Skowrońskim prof. Ryszard Legutko mówi o swojej najnowszej książce „Rekapitulacja”, w której m.in. demaskuje fałszywą twarz UE jako tworu opartego na wspólnocie i solidarności.

W tym tygodniu premierę miała nowa książka prof. Ryszarda Legutko pt. Rekapitulacja. Jest ona autobiografią znanego filozofa i polityka. O dziele tym z autorem w Poranku Wnet rozmawia Krzysztof Skowroński.

Jeden z rozdziałów książki ma tytuł „Unia Europejska. Strukturalna nierówność”. Redaktor naczelny Radia Wnet zapytał Ryszarda Legutkę, skąd pomysł na takie sformułowanie.

To jest proste, powiedziałbym, elementarnie proste. Czy da się stworzyć jakąś organizację państw? Mniej więcej przy zachowaniu równości, gdzie z jednej strony mamy Niemcy, a z drugiej strony mamy Cypr, z jednej strony mamy Francję, a z drugiej strony mamy Słowenię? To jest niemożliwe, ponieważ nierówność między tymi państwami nie wynika z żadnego dekretu czy z żadnego prawa. I tej nierówności nie da się zlikwidować żadnym traktatem, ani prawem, ani deklaracjami. W związku z tym ci duzi rządzą Unią, a ci mali słuchają. A jak nie słuchają, no to dostają burę, reprymendę, czasami są karani

– mówi profesor.

W ocenie filozofia „cały numer z Unią polega na tym, że stworzono gigantyczną mistyfikację, jakiś taki wielki teatr, gdzie wszyscy powtarzają tę rolę, że my tu solidarni, my tutaj równi między równymi”.

Zdaniem gościa Poranka Wnet patologia europejskiego tworu pogłębiła się po traktacie z Maastricht, gdy wspólnota gospodarcza przerodziła się w rzekomą wspólnotę polityczną.

Powstała organizacja polityczna z quasi-parlamentem, z quasi-rządem, z quasi-trybunałem konstytucyjnym. A na dodatek jeszcze dołączyły do tej organizacji politycznej kraje z Europy Wschodniej, które weszły do tej unii w akcie proszalnym. „Weźcie nas, ucywilizujcie”

– ocenia prof. Legutko.

Były europoseł Prawa i Sprawiedliwości wspomina, że w 2004 roku na 10 lat przewodniczącym Komisji Europejskiej został portugalczyk José Manuel Barroso, pomimo, że miał przeszłość maoistyczną.

Nie daj Boże, jak byłby w jakiejś partii narodowej albo prawicowej – to było w ogóle niemożliwe. Ten Baroso był dość bezczelny, ale próbował kręcić, że wszystko jest w porządku, a KE raczej służy, niż rządzi. A później przyszeł [Jean-Claude] Juncker, który powiedział wprost: KE jest polityczna

– wspomina Legutko.

Filozof zauważa, że skoro jakieś ciało ma być polityczne, to musi mieć program.

Ale przecież oni nie zostali do tego powołani, nie mają żadnej legitymacji demokratycznej. Później przyszła Ursula von der Leyen, którą mamy do dziś, już drugą kadencję. Na początku myślano, że ponieważ wyszła z polityki narodowej, z partii chadeckiej, to będzie trzymała się zdrowego rozsądku. Okazało się, że nie. Ona jest najgorszym przewodniczącym Komisji Europejskiej, choć konkurencja jest duża

– diagnozuję kondycję elit UE rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego.

Radio Wnet

© WSZYSTKIE MATERIAŁY NA STRONIE WYDAWCY „POLSKA-IE” CHRONIONE SĄ PRAWEM AUTORSKIM.
ZNAJDŹ NAS:
Korki rządzą Irlan
Chicago nadal wydaje
"Polska-IE najbardziej politycznie-społeczno-gospodarczy portal informacyjny w Irlandii
Privacy Overview

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.

"Polska-IE najbardziej politycznie-społeczno-gospodarczy portal informacyjny w Irlandii
Privacy Overview

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.