Porozumienie? Tak. Zyski? Nie dla Irlandii

Bruksela i Waszyngton grają va banque. Komisja Europejska usiłuje dopiąć ostatnie szczegóły umowy handlowej ze Stanami Zjednoczonymi, która ma zablokować wprowadzenie bolesnych 15-procentowych ceł. Obie strony twierdzą, że negocjacje są intensywne, konstruktywne i… bliskie finału.

Jednak pod irlandzką trójkolorową flagą nikt nie otwiera jeszcze szampana. Wręcz przeciwnie, ponieważ na korytarzach władzy i zarządach firm farmaceutycznych zaczyna narastać niepokój. Nawet jeśli uda się uniknąć ceł, Irlandia i tak dostanie po kieszeni. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta: leki.

Anatomia przyszłej straty

Wartości liczbowe są bezlitosne. W zeszłym roku eksport Irlandii do USA wyniósł 72,6 miliarda euro. Z tej kwoty ponad 58 miliardów euro przypadło na produkty farmaceutyczne i chemiczne — czyli niemal 80% całego irlandzkiego eksportu do Stanów. Sektor ten daje pracę ok. 45 000 osób w Irlandii i stanowi absolutnie kluczowy filar dla PKB, bilansu handlowego i wpływów podatkowych państwa. Teraz ta maszyna może zostać przyhamowana nie przez cła, lecz przez coś bardziej subtelnego i równie bolesnego: presję administracyjną na obniżki cen leków.

Donald Trump już zapowiedział, że zamierza wymusić obniżenie cen leków na zagranicznych producentach. Przywołując „amerykańskiego pacjenta jako zakładnika Big Pharmy”, Trump wskazał działania, które będą „stanowić poważne konsekwencje” dla firm, które nie podporządkują się polityce Waszyngtonu. W praktyce oznacza to jedno: amerykańskie urzędy regulacyjne będą wymuszać nowe limity cenowe na importerach leków, w tym – przede wszystkim – na „irlandzkich” firmach.

Nowa rzeczywistość: eksportujemy, ale za mniej

Taki scenariusz oznacza, że nawet jeśli Irlandia uniknie drakońskich ceł, firmy, które tu mają swoje siedziby oraz oddziały produkcyjne, zmuszone zostaną, aby sprzedawać swoje leki taniej, czyli… zarabiać mniej. Skalę tego zagrożenia doskonale pokazuje list 30 dyrektorów generalnych największych koncernów farmaceutycznych, wystosowany w kwietniu do przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen. Ostrzegali oni wprost: jeśli UE nie podejmie działań w obronie modelu inwestycyjnego i cenowego, Europa, a wraz z nią Irlandia, stracą 100 miliardów euro planowanych inwestycji w sektorze leków.

Co to oznacza dla Zielonej Wyspy?

  • Hamowanie wzrostu gospodarczego
  • Wstrzymanie rozbudowy fabryk i centrów R&D
  • Potencjalne zwolnienia w regionach zależnych od przemysłu farmaceutycznego, takich jak Cork, Sligo, Louth czy Dublin West
  • Spadek wpływów podatkowych, które dotąd zasilały irlandzki budżet nadspodziewanie hojnie

 Porozumienie? Tak, ale po amerykańsku

Kluczowym elementem porozumienia, które może zostać zawarte do 1 sierpnia, ma być zniesienie lub redukcja 15-procentowego cła. Tego samego typu umowę Stany Zjednoczone zawarły już z Japonią, redukując taryfy celne na samochody i części zamienne. Ale, jak pokazał przypadek Japonii – warunki są twarde, asymetryczne i podporządkowane celom polityki wewnętrznej USA.

Trump nie ukrywa, że umowy celne mają być instrumentem nacisku na zagraniczne firmy od producentów samochodów po koncerny farmaceutyczne. Nie po to USA godzą się na liberalizację handlu, by utrzymać status quo. Chcą zyskać coś więcej: kontrolę nad cenami i produkcją.

Dla Irlandii, która wyspecjalizowała się w wysokomarżowym eksporcie leków i sprzętu medycznego do Ameryki, to cios w fundamenty modelu gospodarczego. Obniżka cen oznacza nie tylko spadek zysków firm, ale również ryzyko przenoszenia inwestycji do krajów, gdzie produkcja jest tańsza i mniej zależna od presji politycznej – na przykład do Azji.

Gdzie dwóch się dogaduje, trzeci płaci

To wszystko sprawia, że Irlandia może zostać największym przegranym nawet… w przypadku sukcesu negocjacji. Bo cła to tylko jedno z narzędzi. Drugim jest regulacja rynku. A trzecim… dyplomatyczna presja na sektor, który do tej pory dawał Irlandii miliardowe wpływy i geopolityczną przewagę. Rząd Irlandii powinien już teraz pracować nad strategią ochrony sektora farmaceutycznego, jego konkurencyjności i inwestycyjnego klimatu. Zamiast ślepo liczyć na to, że Bruksela będzie pomocna, więc należy przyjąć, że porozumienie nie będzie ulgą, a stanie się kompromisem okupionym stratami.

I nawet jeśli 1 sierpnia nie usłyszymy słowa „cło”, to i tak będzie to dzień, w którym Irlandia przestanie być eksportowym eldorado dla Big Pharmy. Konsekwencje tego przebudzenia odczujemy wszyscy – w podatkach, miejscach pracy i narodowej pewności siebie.

Bogdan Feręc

Źr. RTE

Photo by freestocks on Unsplash

© WSZYSTKIE MATERIAŁY NA STRONIE WYDAWCY „POLSKA-IE” CHRONIONE SĄ PRAWEM AUTORSKIM.
ZNAJDŹ NAS:
Podatek od dzieci? R
Ryanair. Budżetowy
"Polska-IE najbardziej politycznie-społeczno-gospodarczy portal informacyjny w Irlandii
Privacy Overview

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.

"Polska-IE najbardziej politycznie-społeczno-gospodarczy portal informacyjny w Irlandii
Privacy Overview

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.