Piwo z establishmentem. Zdrada, teatr i pytanie o Polskę na kolejne 25 lat

Niektórzy mówią, że polityka to teatr. Problem w tym, że w teatrze — nawet tym absurdu — widz wie, że ogląda fikcję. W polityce zaś, szczególnie tej uprawianej pod biało-czerwoną flagą, coraz częściej nie wiadomo, czy za kulisami ktoś przypadkiem nie pije właśnie z tym, którego przed chwilą obrzucał inwektywami na scenie. A może właśnie o to chodzi — by nikt już nie wiedział, kto jest kim i w czyim imieniu mówi?

Najnowszy akt tego przedstawienia zafundował nam Sławomir Mentzen. Ten sam Mentzen, który nie tak dawno, z niezłym impetem, punktował Rafała Trzaskowskiego — prezydenta Warszawy, a przede wszystkim przyszłego kandydata na prezydenta Polski.

Celne ciosy, z chirurgiczną precyzją — o hipokryzji, niespełnionych obietnicach, o pseudoekologicznej polityce stolicy. Słuchając tego, człowiek miał wrażenie, że Konfederacja naprawdę chce rozbić ten betonowy duopol PO-PiS, który przez dekady karmił się wzajemnym konfliktem jak pasożyty na ciele państwa.

I wtedy… coś się wydarzyło. Jakby komuś w reżyserce pomyliły się kartki ze scenariusza. Zaledwie kilka godzin później — piwko z Trzaskowskim. Na dokładkę Radek Sikorski, symbol salonowego cynizmu III RP. Śmiechy, gesty zgody, kufle stukające się nad głowami wyborców, którzy przecież mają dość tej farsy. Ludzi, którzy szukali w Konfederacji autentyczności, przekory, może nawet ideowego radykalizmu — ale na pewno nie wspólnego stołu z tymi, których przez całe lata nazywano wrogami wolności, normalności i suwerenności.

Nie chodzi przecież o samo piwo. Nie chodzi o to, że politycy się znają, że bywali razem w kuluarach, że po debatach ktoś z kimś rozmawia. To nie jest naiwność. To jest świadomość, że symbole mają znaczenie. Obraz ma znaczenie.

A obraz Mentzena śmiejącego się z Sikorskim i Trzaskowskim to nie tylko zgrzyt – to bomba atomowa pod narracją, że oto przychodzi trzecia siła, która naprawdę chce przewrócić stolik. Tylko że ten, kto naprawdę chce go przewrócić, nie siada do niego z uśmiechem i kuflem w ręku.

Nie pije z tymi, których nazywał skorumpowanymi elitami. Bo wtedy okazuje się, że nie jest żadną alternatywą. Jest tylko kolejnym graczem – cynicznym, wyrachowanym, wygodnym.

Gdy Bosak, jeden z liderów Konfederacji, mówi dziś gorzko, że „każdy ma swoją cenę” — nie brzmi to jak frazes. Brzmi jak smutne podsumowanie tego, co dzieje się z ruchem, który miał być nadzieją na coś innego niż PiS czy PO.

W ostatnich dniach z klubu poselskiego odchodzą kolejni parlamentarzyści — rozgoryczeni, zdradzeni, zniechęceni. I chociaż nikt tego głośno nie powie, widać gołym okiem, że projekt Mentzena się chwieje. Bo nie da się jednocześnie mówić o końcu duopolu i wznosić toasty z jego reprezentantami. To nie tylko rozdźwięk. To zdrada emocji i zaufania wyborców.

Warto w tym miejscu zadać sobie trudniejsze pytanie: czy to przypadek, czy system? Czy to pojedynczy wyskok, czy może niepisana reguła, że im wyżej wchodzisz po szczeblach polityki, tym bardziej musisz się uśmiechać do tych, których publicznie krytykujesz? Jeśli tak — to znaczy, że cały ten system jest zgnilizną obłudy.

Bo jak inaczej rozumieć to, że polityk, który jeszcze kilka godzin wcześniej mówił o końcu duopolu, po chwili celebruje uścisk dłoni z jego żywym symbolem? Mentzen nie musiał tego robić. Nie był zmuszony. To był wybór. A wybory – zarówno te osobiste, jak i te polityczne – są lustrem, w którym wyborcy patrzą, czy warto jeszcze ufać.

Tymczasem przed nami wybory, które mogą zadecydować nie o tym, kto będzie rządził przez kolejne cztery lata, ale o tym, w jakiej Polsce będziemy żyć przez kolejne ćwierćwiecze. Czy to będzie Polska ideowych wspólnot czy kartelowych układów? Czy wybierzemy reprezentantów, którzy wiedzą, co to znaczy mówić jedno, a robić drugie — czy wreszcie rozpoznamy fałsz pod warstwą memów i kampanijnej błyskotliwości?

Możliwe, że największym wygranym tej „piwnej uczty” okaże się Karol Nawrocki — kandydat grillowany przez media za młodzieńcze wybryki, który nie udaje, że nie popełniał błędów. Człowiek z krwi i kości, a nie aktor w politycznej maskaradzie. Jego przeszłość — owszem, złożona — nie czyni go gorszym. Wręcz przeciwnie, jego autentyczność, upór i konkretna wizja mogą przemówić do tych, którzy mają już dość plastikowych postaci z politycznego TikToka.

Mentzen, siadając do stołu z Trzaskowskim i Sikorskim, być może nie wypił tylko piwa. Wypił też nadzieję tysięcy młodych wyborców, którzy naprawdę wierzyli, że można inaczej.

Od siebie dodam mini odezwę do Młodych: Posłuchajcie, dzisiaj możecie być rozgoryczeni, ale gorzkość to dobry początek trzeźwości.

I może właśnie ta gorycz sprawi, że Polacy — zamiast dalej wpatrywać się w spektakl — w końcu wyłączą teatr i zaczną pisać własny scenariusz. Inny niż PO, inny niż PiS, inny niż Mentzen z kuflem w ręku.

Tomasz Wybranowski

Photo by engin akyurt on Unsplash

© WSZYSTKIE MATERIAŁY NA STRONIE WYDAWCY „POLSKA-IE” CHRONIONE SĄ PRAWEM AUTORSKIM.
ZNAJDŹ NAS:
Czy przestępczość
Irlandia za pokojem
"Polska-IE najbardziej politycznie-społeczno-gospodarczy portal informacyjny w Irlandii
Privacy Overview

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.

"Polska-IE najbardziej politycznie-społeczno-gospodarczy portal informacyjny w Irlandii
Privacy Overview

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.