Limit wyczerpany, więc… lotnisko czas zamykać
Dublin Airport lada dzień przekroczy roczny limit 32 milionów pasażerów i zgodnie z literą prawa mógłby właściwie zawiesić działalność. Tak, dobrze czytasz: w teorii, gdyby trzymać się przepisów, już w przyszłym tygodniu loty powinny zostać odwołane, a pasażerowie grzecznie skierowani na inne lotniska. W praktyce nikt oczywiście nie zamierza zamykać głównej bramy powietrznej Irlandii, ale absurd całej sytuacji pokazuje, jak bardzo system regulacyjny nie nadąża za rzeczywistością.
W październiku przez lotnisko w Dublinie przewinęło się ponad 3,2 miliona podróżnych, o 8 procent więcej niż rok wcześniej. Był to już siódmy z rzędu miesiąc wzrostu, a do końca roku pozostało jeszcze siedem tygodni, w tym świąteczny szał podróży. Dyrektor generalny DAA Kenny Jacobs nie ukrywa, że to jak próba wlania oceanu do filiżanki. „Liczba pasażerów jest na dobrej drodze, by przekroczyć poziom 32 milionów na początku przyszłego tygodnia. To pokazuje, jak pilne jest rozwiązanie problemu limitu” – powiedział Jacobs, który prawdopodobnie już śni o ustawodawcach, którzy umieją podjąć jakąkolwiek decyzję.
Limit 32 milionów wpisany został w warunki budowy Terminala 2 w 2007 roku, w zupełnie innej epoce, kiedy smartfon był nowinką, a pojęcie „tanich linii” dopiero nabierało skrzydeł. Teraz, przy rosnącym ruchu i boomie gospodarczym przepis brzmi jak relikt z muzeum biurokracji.
Rząd obiecuje, że przygotuje ustawę znoszącą limit, ale proces legislacyjny trwa. Zanim prawnicy, regulatorzy i sądy przeżują temat, miną miesiące, o ile nie lata. Tymczasem lotnisko puchnie od pasażerów, linie lotnicze – od Ryanaira po Aer Lingus – klną pod nosem, a Irlandzki Urząd Lotnictwa głowi się nad nowymi stawkami opłat pasażerskich.
DAA już teraz przesyła dokumenty do regulatora hałasu ANCA, by uzyskać zgodę na zwiększenie limitu do 40 milionów podróżnych rocznie, ale zanim decyzja zostanie zatwierdzona, formalnie Dublinem powinniśmy latać… w granicach papierowych 32 milionów.
*
Czy ktoś naprawdę zamknie lotnisko w przyszłym tygodniu? Oczywiście, że nie, ale gdyby urzędnicy chcieli być konsekwentni, mieszkańcy Irlandii mogliby święta spędzić nie w rodzinnym Cork czy Warszawie, lecz w kolejce na prom do Holyhead. W świecie, w którym samoloty są pełne, a przepisy puste jak urzędnicze zakończenia szyi, Dublin Airport staje się symbolem współczesnej niemocy i biurokracji: im więcej ludzi chce lecieć, tym mniej wolno im to robić.
Bogdan Feręc
Źr. Independent
Photo by Ameya Khandekar on Unsplash
