Kontynent iluzji. Czy Europa jeszcze się liczy, czy jest marginesem geopolityki?

Jeszcze całkiem niedawno Europejczycy byli przekonani, że ich głos brzmi donośnie na światowej politycznej arenie, że Unia Europejska ze swoją dyplomacją, wartościami, wzorcami prawnymi i wysokim standardem życia, jest światłem cywilizacji, którym inne regiony świata będą się inspirować, a może i za nim podążać.

Niestety dla Unii Europejskiej świat nie działa według jej wyobrażeń, natomiast geopolityka nie przypomina sympozjum filozoficznego, tylko nieustającą partię pokera, w którym trzeba blefować, czasem kłamać, często ryzykować. Europa, niestety, dawno już przestała siadać przy tym stole. Może nadal rezerwuje miejsce, może nawet przynosi własne żetony, ale inni gracze nie pytają już, co ma do powiedzenia, bo wiedzą, że nie powie nic istotnego.

Stany Zjednoczone, Federacja Rosyjska i Chiny rozgrywają teraz świat, głównie pośrednio, ale między sobą. To oni decydują o rytmie wydarzeń, o granicach możliwości i o tym, kto kogo może dotknąć, uderzyć, zignorować. Czasami do tej ligi próbuje dołączyć Turcja, która, choć mniejsza i słabsza gospodarczo, nadrabia elastycznością i politycznym cynizmem. Tymczasem Europa drepcze w miejscu, obrastając kolejnymi procedurami, protokołami i regulacjami, które mają rozwiązać wszystko – poza najważniejszym pytaniem: gdzie my jesteśmy i dokąd zmierzamy jako kontynent?

Wojna na Ukrainie była dla wielu szokiem, ale też testem i Europa ten test koncertowo oblała. To nie europejscy liderzy, lecz prezydent USA ogłaszał przełomy, mobilizował koalicję, wyznaczał granice możliwego wsparcia militarnego. To Waszyngton decydował, czy Ukraina dostanie nową broń, jak długo potrwa eskalacja, czy można rozważać rozmowy pokojowe. Europa zaś… pisała listy intencyjne, formułowała stanowiska, zwoływała spotkania, tworzyła mechanizmy finansowe, które – choć potrzebne – nie budzą w Moskwie lęku ani szacunku. Sankcje były głośne, ale z biegiem czasu okazały się dziurawe. Rosja, jak się okazało, potrafi handlować nie tylko z Europą, ale Europa nie do końca potrafi żyć bez rosyjskich surowców. Niemcy, przez lata uzależnione od taniego gazu, nadal próbują znaleźć język, który pozwoli im być moralnym autorytetem, a jednocześnie nie ryzykować załamania własnej gospodarki. Francja, silna w słowach, słaba w czynach, gra na własną rękę, co nie przeszkadza jej stroić się w szaty europejskiego przywódcy. Polska, Rumunia, państwa bałtyckie – wołają o twardość, ale zachód kontynentu wzdycha z niezadowoleniem, bo chciałby, żeby świat znowu był przewidywalny. Nie będzie.

Tymczasem Rosja, choć formalnie izolowana, zdołała stworzyć alternatywne kanały eksportu, wyśmiewa europejską niekonsekwencję i zawiera strategiczne sojusze z Azją i Bliskim Wschodem. Putin może dziś zadzwonić do Teheranu, Rijadu, Pekinu, Ankary, a nawet New Delhi i rozmawiać bez poczucia, że coś musi. Europa nie ma dziś przyjaciół – ma klientów, poddanych, zależnych od regulacji. Nie wzbudza strachu ani podziwu, ponieważ wzbudza tylko irytację.

Tymczasem Chiny rosną i ich ekspansja nie musi być widowiskowa – wystarczy, że jest systematyczna. Pekin, w przeciwieństwie do Brukseli, potrafi myśleć długofalowo. Wspiera swoich sojuszników, prowadzi dyplomację inwestycyjną, rozbudowuje wpływy przez infrastrukturę, energetykę, cyfryzację. W Afryce Zachodniej dziś więcej do powiedzenia ma ambasador Chin niż cała unijna delegacja. Nawet dawne kolonie Francji i Belgii wybierają Pekin, bo przynajmniej buduje drogi i nie udaje, że chodzi mu o demokrację. Europa oferuje tzw. wartości i sugeruje dialog, ale z perspektywy afrykańskich elit to waluta bardziej niż słaba. Europejskie wartości nie bronią przed głodem, niestabilnością i np. ekspansją dżihadystów.

Europa nie tylko przestała inwestować w miękką władzę – ona na wielu polach rozbroiła się sama. Przekonana, że nie trzeba już mieć armii, bo przez rysowanie przekreślonych symboli innych państw, wypisywanie i mówienie „nigdy więcej wojny”, oddała swoją obronność w ręce NATO, co w praktyce oznaczało: USA. Dziś, kiedy amerykańska cierpliwość się kończy, a kolejne głosy w Waszyngtonie mówią „niech Europa broni się sama”, na Starym Kontynencie zaczęła się panika. Można tu podkreślić, że ani Niemcy, ani Francja, ani Hiszpania nie mają zdolności prowadzenia operacji wojskowej poza granicami kraju, o wspólnej europejskiej armii nawet nie wspominając. Wielka Brytania, jedyny potencjalnie zdolny do działań wojskowych gracz, dawno pożegnała się z Unią Europejską – i to w bardzo nieprzyjemnym tonie.

Nie lepiej wygląda to na innych frontach. Indie, których znaczenie rośnie, prowadzą realną politykę wielowektorową. Potrafią współpracować z Rosją, kupując jej ropę, z USA – technologicznie i militarnie, i nawet z Chinami – mimo dawnych zatargów i sporów granicznych. Z Europą Indie nie mają o czym rozmawiać. Bruksela próbuje wpisać Indie w logikę „demokracja kontra autokracja”, ale nie rozumie, że New Delhi odrzuca tę narrację jako protekcjonalną. Europa, zdaniem wielu liderów świata południa, zachowuje się jak dawny kolonizator, który już nie ma armat, ale nadal rozdaje karty – tym razem moralne.

Turcja – kraj, który wielu Europejczyków traktuje z pobłażaniem – tymczasem i ona zaskakuje. Erdogan potrafi być sojusznikiem i przeciwnikiem jednocześnie. Handluje z Rosją, negocjuje z NATO, rozgrywa migrację i pacyfikuje konflikty w rejonie Morza Czarnego. Ankara nie pyta Brukseli o zgodę, bo wie, że i tak jej nie dostanie, a nawet gdyby – nie miałaby żadnej wartości. Turcja gra brutalnie, ale skutecznie. Europa natomiast prowadzi swoją grę poprawnie, ale nikt już nawet nie śledzi jej ruchów.

W tym wszystkim Unia Europejska staje się instytucją zarządzającą stagnacją. Nie jest ani federacją, ani związkiem suwerennych państw, tylko biurokratyczną maszyną, która potrafi doskonale regulować kwestie plastikowych słomek, ale bezradnie rozkłada ręce w sprawach fundamentalnych. Próby prowadzenia wspólnej polityki zagranicznej kończą się na niekończących się oświadczeniach. Wewnętrzne spory o migrację, budżet i praworządność paraliżują zdolność działania. Każdy ciągnie w swoją stronę, a jednocześnie nikt nie potrafi samodzielnie myśleć geopolitycznie. Niemcy nadal wierzą, że można kupić pokój przez handel. Francja marzy o roli rozgrywającego, ale nie ma z kim grać. Europa Środkowa próbuje ostrzegać przed zagrożeniami, ale na Zachodzie słyszy, że przesadza.

Problem nie leży tylko w braku siły – lecz w braku woli. Europa nie chce być graczem globalnym, bo to oznaczałoby ryzyko, konflikty, twarde decyzje. Tymczasem kontynent rozgościł się w iluzji, że świat można przekonać do współpracy przez moralizowanie i dyplomatyczny savoir-vivre, ale to nie działa. Świat XXI wieku nie funkcjonuje według reguł europejskiego salonu, tylko według zasad dżungli: przetrwa silniejszy, szybszy, bezczelniejszy. W takiej rzeczywistości Europa – z jej wewnętrznymi ograniczeniami, brakiem spójności i iluzją wpływu – nie ma szans. Może być sojusznikiem, sponsorem, komentatorem, ale nie rozgrywającym. I nie ma to nic wspólnego z jej historycznym znaczeniem, tylko z jej dzisiejszą postawą.

Kiedy patrzymy na dzisiejszy świat, to nie w Brukseli, lecz w Waszyngtonie, Pekinie i Moskwie zapadają decyzje. Tam planuje się przyszłość, tam ocenia się siłę. Europa jest traktowana jak muzeum – piękne, cenne, ale już od dłuższego czasu jak martwa natura. Wciąż można tu znaleźć wartościowe idee, dobre uniwersytety i wysoką jakość życia, ale jeśli chodzi o twardą polityczną grę – nikt się z Europą nie liczy. To nie dlatego, że ktoś ją zepchnął na margines, tylko dlatego, że sama tam zeszła i na dodatek z ulgą. Bo nie trzeba wtedy podejmować trudnych decyzji, a przecież zawsze można zorganizować kolejny szczyt, albo debatę…

Głównie o wartościach, choć i te są jakieś dziwaczne, promujące fetysze i bez wizji na przyszłość.

Bogdan Feręc

Photo by Antoine Schibler on Unsplash

© WSZYSTKIE MATERIAŁY NA STRONIE WYDAWCY „POLSKA-IE” CHRONIONE SĄ PRAWEM AUTORSKIM.
ZNAJDŹ NAS:
Eksport w odwrocie.
Łobuz w Pałacu, cz
"Polska-IE najbardziej politycznie-społeczno-gospodarczy portal informacyjny w Irlandii
Privacy Overview

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.

"Polska-IE najbardziej politycznie-społeczno-gospodarczy portal informacyjny w Irlandii
Privacy Overview

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.