Irlandia nadal się buntuje. Protesty przeciwko polityce azylowej nie ustają – choć media właściwie milczą
Można powiedzieć, że Irlandia wrze i w całym kraju – od Dublina po Cork, od Galway po Sligo – trwają demonstracje przeciwko przyjmowaniu i zakwaterowaniu azylantów. Jednak większość irlandzkich mediów relacjonuje jedynie największe zgromadzenia, czyli te w stolicy, pomijając codzienne protesty w mniejszych miejscowościach, gdzie nastroje społeczne są coraz bardziej napięte.
Najgłośniej było w poniedziałek w południowo-zachodnim Dublinie, gdzie przed hotelem Citywest w Saggart zebrali się mieszkańcy, by wyrazić swój sprzeciw wobec polityki migracyjnej rządu. Demonstranci nieśli transparenty w barwach irlandzkiej flagi z napisem „Miała 10 lat” – nawiązującym do niedawnego, domniemanego ataku seksualnego na dziecko w tej okolicy. Nad tłumem unosił się różowy dym, a atmosfera była napięta, choć większość protestujących zachowywała spokój.
To właśnie w Citywest, gdzie mieści się ośrodek dla osób ubiegających się o azyl, w ostatnich dniach doszło do serii demonstracji – od pokojowych po gwałtowne. Garda utrzymywała stałą obecność w rejonie hotelu, ustawiając bariery bezpieczeństwa, by zapobiec ewentualnej eskalacji. W ubiegłym tygodniu we wtorek i środę doszło jednak do zamieszek, kiedy rzucano kamieniami, wznoszono antyimigranckie hasła i odpalano race.
W poniedziałkowy wieczór protest przybrał spokojniejszą formę: kobiety i dzieci trzymały flagi i świece, a manifestacja rozpoczęła się o godzinie 17:00 i od początku wiadomo było, że ten protest będzie miał formę pokojową. Demonstracja zakończyła się wspólnym odśpiewaniem utworu Crazy World zespołu Aslan – gestem, który miał podkreślić, że wśród protestujących nie brakuje zwykłych obywateli, zaniepokojonych kierunkiem, w jakim zmierza kraj.
Rząd pozostaje niezmiennie przy swoim stanowisku, że Irlandia ma obowiązek przyjmować osoby ubiegające się o ochronę międzynarodową. Jednak coraz większa ilość mieszkańców i całych lokalnych społeczności twierdzi, że granice zostały przekroczone – nie tylko w sensie geograficznym. Ludzie czują się pomijani w procesie decyzyjnym, nie wiedzą, kto zamieszkuje w ich sąsiedztwie, a władze, jak dodają, ignorują ich obawy.
Tymczasem główne media na wyspie skupiają się niemal wyłącznie na wydarzeniach w stolicy, przedstawiając je poniekąd jako odosobnione incydenty. Rzadko wspomina się o mniejszych, manifestacjach sprzeciwy, które odbywają się w miasteczkach i wsiach całym kraju. Tymczasem na lokalnych forach i grupach społecznościowych widać, że gniew narasta – i że obywatele coraz częściej organizują się oddolnie, poza oficjalnym nurtem informacji.
Choć władze apelują o spokój, a policja zwiększa obecność w rejonach objętych napięciami, trudno nie zauważyć, że Irlandia stoi dziś w obliczu poważnego społecznego pęknięcia. Protesty nie ustają, a milczenie mediów tylko potęguje poczucie, że coś bardzo ważnego dzieje się poza oficjalnym obrazem kraju.
Bogdan Feręc
Źr. Breaking News
Fot. Dzięki uprzejmości RTE
