Czy Boeing 737 MAX powinien latać?
Zdania w tej sprawie są podzielone, czyli są zwolennicy tej maszyny, jak i jej przeciwnicy. W całej sprawie ważne jest jednak to, że pech od samego początku nie opuszczał samolotu, a działo się to nawet w fazie projektowania.
Powodem do kolejnych rozważań, jakie przetaczają się przez świat lotnictwa, jest ostatnia awaria, więc problem z zatyczką w drzwiach w samolocie Alaska Airlines, kiedy ten element odpadł, co stało się powodem bezpiecznego, ale awaryjnego lądowania. Tym razem nikomu nic się nie stało, ponieważ zatyczka odpadła na niskiej wysokości, ale kłopoty mogłyby stać się poważniejszymi, gdyby do zdarzenia doszło na wysokości przelotowej.
Istotne jest również, że obluzowane elementy samolotów 737 Max wykryto również w innych maszynach Alaska Airlines, ale też United Airlines. To z kolei stało się podstawą decyzji Federalnej Administracji Lotnictwa USA, aby uziemić 171 samolotów Boeing serii Max i wszystkie przed ponownym włączeniem do eksploatacji muszą przejść gruntowną inspekcję.
Boeing 737 MAX wszedł do użycia przez linie lotnicze w 2017 roku, a był unowocześnioną wersją rozwojową 737 NG, czyli Next Generation, a jego silniki są oszczędniejsze i mają znacznie większą moc, co było ówcześnie, jak i teraz pożądane przez przewoźników. Niestety już po roku od wprowadzenia do eksploatacji miał miejsce wypadek w Indonezji, by następnie dramat rozegrał się w Etiopii, a wynikały one pośrednio z problemów technicznych. Wówczas zginęło łącznie 346 osób.
Śledztwo, jakie prowadzone było po katastrofie w Indonezji, wykazało, że system kontroli lotu MCAS, który m.in. powinien zapobiegać zgaśnięciu silników, wykazuje problemy w funkcjonowaniu, a ze względu na jednostki napędowe o dużej mocy. Dodatkowo ustalono, że stopień skomplikowania systemu jest tak duży, iż stał się on podatny na potencjalne awarie. Podobne wnioski wyciągnięto po katastrofie w Etiopii, bo i tam MCAS obwiniono częściowo za wypadek. W tym przypadku było też zdanie odrębne i Amerykańska Agencja Bezpieczeństwa uznała, że przyczyną katastrofy był błąd pilota.
W tym zakresie Boeing wprowadził zmiany oprogramowania i problem miał zniknąć.
To nie wszystko, co działo się z Boeingami 737 Max, bo pojawiły się problemy ze skrzydłami, w tym uznano, iż są złej jakości, więc i bezpieczeństwo jest niższe od deklarowanego. To miało miejsce w roku 2019, natomiast w 2023 roku ujawniono, że dostawcy źle mocowali osprzęt samolotu i wiercili niepotrzebne otwory.
Część pojawiających się problemów jest przypuszczalnie dziełem procesu produkcji, ale też skomplikowanej konstrukcji samolotu, więc jego montaż nastręcza wielu problemów, jednak to nie wszystko, o czym mówią specjaliści. Chodzi też o zwiększenie mocy przerobowych, co może powodować niższą dbałość o jakość, a Boeing wprowadził już wcześniej program podniesienia ilości wypuszczanych samolotów. Ta zaś ma się zwiększyć przy 737 Max dwukrotnie tej sprzed pandemii, co pozwoli odrobić straty, jakie notuje firma, również w odzwierciedleniu giełdowym.
ManMohan S Sodhi jest profesorem operacji i zarządzania łańcuchem dostaw na City University of London oraz autorem oceny Boeinga 737 Max zawarł w swoim tekście opinie z wewnętrznych dokumentów firmy, a tam znajdują się oceny osób pracujących przy samolotach serii Max, którzy byli zdania, że projekt jest nieprawidłowy. W dokumentach można było znaleźć słowa, że samolot „zaprojektowany został przez klaunów”, a tych „nadzorowały małpy”. Pracownicy podkreślali, iż swoje zadania wykonywali pod silną presją, aby możliwe było zrealizowanie zamówień, a jeden z wyższych kierowników produkcji napisał w 2019 roku list do władz Boeinga, że produkcję należy wstrzymać.
Boeing zaprzeczał jednak konsekwentnie, że presja na linii produkcyjnej ma związek z wypadkami, a firma dba o bezpieczeństwo i zajmuje się rozpatrywaniem wszystkich wniosków, jakie wpłynęły w tej sprawie.
W raporcie Kongresu USA z 2020 roku stwierdzono również, że „Boeing poniósł porażkę w projektowaniu i opracowywaniu 737 Max, a FAA zawiodła w nadzorze nad Boeingiem i certyfikacji samolotu”.
Warto też zaznaczyć, że takich problemów nie ma w innych modelach samolotów linii 737 i 787 Dreamliner, co może wskazywać, iż konstrukcja jest obarczona błędami.
Kiedy najnowsze problemy zostaną usunięte, FAA ponownie wyda zgodę na loty maszyn serii Max, firma, co powiedział prezes i dyrektor generalny Boeinga Dave Calhoun, a będzie musiała odbudować reputację wśród klientów.
Niestety nikt nie może dać obecnie gwarancji, że kolejne potknięcia nie będą się już w tych samolotach pojawiać, a i nie ma nawet planów decyzji o zaprzestaniu produkcji lub przeprojektowaniu konstrukcji. Żyć należy nadzieją, że samoloty będą sprawne, a jest to istotne również z irlandzkiego punktu widzenia, bo maszyny 737 Max, trafiają do rąk pilotów Ryanair.
Bogdan Feręc
Źr. The Conversation na licencji CC
Photo by Justin Hu on Unsplash