Celtic Crash 2.0? Irlandia na równi pochyłej – ostrzeżenie, którego nie wolno zignorować

Irlandzka gospodarka zaczyna wyraźnie spowalniać – ostrzeżenie Narodowej Rady ds. Konkurencyjności i Produktywności (NCPC) brzmi jak echo sprzed dwóch dekad. Czy to tylko cykliczne tąpnięcie, czy początek kolejnego upadku Celtyckiego Tygrysa?
W najnowszym biuletynie opublikowanym przez NCPC w reakcji na Światowy Ranking Konkurencyjności IMD na rok 2025 Irlandia oceniona została bardzo surowo: spadek z czwartego na siódme miejsce, a to trzeci z rzędu rok regresu. W 2023 roku Irlandia była jeszcze drugą najbardziej konkurencyjną gospodarką świata – zaledwie dwa lata później zaczyna osuwać się w dół, a sygnały ostrzegawcze stają się coraz wyraźniejsze.
NCPC porównuje dzisiejszą sytuację z początkiem lat 2000, kiedy to Zielona Wyspa, wówczas na piątym miejscu w światowym rankingu, zaczęła tracić konkurencyjność. W ciągu niespełna dekady spadła na 24. miejsce wśród 69 badanych krajów, a kulminacją tego procesu był krach gospodarczy i bankructwo wielu firm w roku 2008.
Dziś eksperci Rady wskazują na identyczną dynamikę osłabienia. „Nasza pozycja w rankingu spada. Co ważniejsze, nie ma powodu, by oczekiwać znaczącej, krótkoterminowej poprawy w wielu czynnikach, które obecnie wpływają na naszą konkurencyjność” – alarmuje NCPC. Wśród kluczowych problemów wymienia się m.in.:
- złą jakość infrastruktury (dopiero 44. miejsce na świecie),
- wysokie koszty życia i prowadzenia działalności,
- zbyt mały udział krajowych spółek giełdowych,
- spowolnienie napływu bezpośrednich inwestycji zagranicznych (BIZ),
- wzrost liczby upadłości firm.
Dane makroekonomiczne jeszcze się trzymają, ale…
W raporcie podkreślono, że główne wskaźniki, takie jak wpływy z podatków czy wzrost PKB, nadal pozostają silne. Jednak to właśnie kontrast między danymi „z góry” a realnym obrazem „na dole” niepokoi najbardziej. Coraz więcej sygnałów płynie z sektora MŚP – mikro, małych i średnich przedsiębiorstw, które toną pod presją rosnących kosztów, spadającego popytu i niepewności regulacyjnej. Spowolnienie inwestycji zagranicznych i wysoka zależność Irlandii od międzynarodowych korporacji technologicznych sprawia, że każdy globalny impuls – jak np. zagrożenia handlowe – może wywołać lokalne trzęsienia ziemi.
Na tle tego ostrzeżenia szczególnie niepokojąco wyglądają cła Donalda Trumpa i sugestie o nałożeniu dodatkowych i to na UE, w tym także na kraje eksportujące dobra cyfrowe i farmaceutyczne, czyli kluczowe sektory irlandzkiego eksportu. Już w czasie swojej pierwszej kadencji Trump stawiał pod znakiem zapytania funkcjonowanie globalnych łańcuchów dostaw i prymat prawa międzynarodowego nad interesem narodowym USA. Dziś, powracając do swojej retoryki, może skutecznie podciąć fundamenty irlandzkiego boomu gospodarczego i to nawet po podpisaniu niekorzystnej dla Unii Europejskiej umowy o 15 proc. taryfach.
Należy przypomnieć, że Irlandia w olbrzymim stopniu uzależniona jest od amerykańskich korporacji. Google, Apple, Meta, Pfizer – wszystkie te firmy mają europejskie centrale właśnie tu, m.in. ze względu na korzystne przepisy podatkowe. Wprowadzenie barier celnych przez USA prawdopodobnie zmusi część z nich do restrukturyzacji lub relokacji, a to oznaczać będzie dla Irlandii nie tylko spadek wpływów, ale też gwałtowny wzrost bezrobocia i upadłość setek podwykonawców.
NCPC próbuje tonować emocje, przypominając, że fundamenty irlandzkiej gospodarki – wykwalifikowana siła robocza, silne instytucje i przyjazne środowisko biznesowe – nadal są w dobrej kondycji. Jednak sam raport, w swoim tonie i warstwie analitycznej, wskazuje na pogłębiające się strukturalne problemy, które mogą być trudne do odwrócenia bez poważnych reform. Plan działania na rzecz konkurencyjności i produktywności, zapowiadany przez NCPC, ma być lekarstwem na te bolączki. Pytanie jednak, czy nie jest już za późno na prewencję, a konieczne będą działania ratunkowe – tak jak w 2009 roku?
*
Sygnały są bardzo podobne do tych sprzed 20 lat, by traktować je jako przypadkowe. Spadek w rankingu IMD, słabnąca infrastruktura, koszty życia, zanikanie inwestycji i rosnąca liczba upadłości – to wszystko układa się w niepokojący obraz. A jeśli dodamy do tego uderzenie cłami ze strony USA, wówczas pytanie przestaje brzmieć „czy”, a zaczyna brzmieć „kiedy”.
Mówiłem już o tym w chwili, gdy Donald Trump ponownie, bo w kampanii wyborczej i tuż po objęciu urzędu, zapowiadał wprowadzenie taryf i barier celnych. Wskazywałem, że Irlandia, jako gospodarka zbudowana na globalizacji i przywilejach podatkowych dla gigantów przemysłu, może być jedną z pierwszych ofiar nowej fali walki o dominację gospodarczą. Dziś NCPC potwierdza te obawy i choć uważam, że nadal jesteśmy daleko od katastrofy – to właśnie tak wygląda początek upadku: subtelny, niepozorny, ale nieubłagany.
Może się mylę, ale…
Bogdan Feręc
Źr. Independent
Photo by Kelly Sikkema on Unsplash