Branża transportowa może zostać przetrzebiona
Nie kończy się seria nieprzyjemnych zdarzeń, jakie wywołane zostały burzą huraganową Darragh, a to ona poważnie uszkodziła walijski port Holyhead, który jest obecnie wyłączony z eksploatacji i nie przyjmuje już żadnych jednostek morskich.
Port w Wielkiej Brytanii nie odprawia też towarów, jakie do niego miały przybyć, a transporty morskie skierowane zostały do innych portów, jednak największe problemy z tytułu zamknięcia tego ważnego punktu przeładunkowego odczuwa Irlandia. Holyhead to główny port na trasie towarów z kontynentu europejskiego do Irlandii, ale też w odwrotnym kierunku, więc to tą właśnie drogą tutejsi transportowcy dostarczają towary przemysłowe i artykuły spożywcze do sklepów w całym kraju.
Wywożą również z wyspy tutejszą produkcję, więc są ważnym ogniwem łączącym irlandzki przemysł z Europą, ale poinformowali, że za chwilę wszystko może się zmienić.
Aktualne problemy transportowe Irlandii zaczęły wpływać również na przewoźników, a dzieje się tak z kilku przyczyn, bo po pierwsze znacznie nadkładają drogi, by transportować towary z wyspy i na nią, a po drugie…
Część firm wstrzymała wysyłki i czeka, aż port Holyhead ponownie zostanie otwarty. W prostych słowach kierowcy i firmy, w których pracują, straciły chwilowo, bo do połowy stycznia możliwość zarobkowania.
Tu właśnie pojawia się problem, ponieważ część firm, przede wszystkim tych mniejszych, może tego okresu bezczynności nie przetrwać, a to oznacza, jak podkreśla IRHA, że „jeśli nie otrzymamy pomocy, zostaniemy zdziesiątkowani”. Irlandzkie Stowarzyszenie Transportu Drogowego (IRHA) twierdzi, że „aby przetrwać” przewoźnicy potrzebują około 66 mln € pomocy finansowej miesięcznie, co pokryje ich koszty i straty w tym okresie.
Problemy transportowców to nie tylko zagrożenie dla nich samych, ponieważ w obliczu strat stanęła też cała irlandzka gospodarka, o czym również mówi IRHA, zaznaczając, że „kierowcy ciężarówek są w obliczu załamania biznesu”.
Aktualnie pojawiają się już pojedyncze protesty wobec żądań transportowców, a zaznacza się, że byli jednym z beneficjentów, którzy otrzymali największe wsparcie w czasie pandemii Covid-19. Tym samym o ile rząd zgodzi się na wsparcie tego sektora, może wywołać to pomruk niezadowolenia w innych branżach, które także dotknięte zostały problemem portu Holyhead.
Przewoźnicy zrzeszeni w IRHA dodają jednocześnie, iż jeśli nie otrzymają rządowego wsparcia, zbankrutować może prawie połowa małych firm, ale z rynku znikną też przewoźnicy jednoosobowi.
Wcześniej odbyło się już spotkanie z wiceministrem ds. transportu drogowego Jamesem Lawlesem, gdzie rozmawiano o trudnej sytuacji przewoźników, ale wówczas Stowarzyszenie Transportowców wysyłało sygnały ostrzegawcze, że w sektorze transportowym może zacząć dziać się źle.
*
To takie trochę dziwne, że w przypadku problemów jednego sektora, choć bardzo ważnego dla Irlandii, jedne grupy mogą wywierać naciski na rząd, by ten ich wspierał, a inne cierpią w ciszy i powoli jeden sklep oraz restauracja po drugiej, upada. Tu jednak jest inaczej i widać, że lobby transportowe zajęło się sprawą, więc prawdopodobnie otrzyma wsparcie, jednak należy mieć na uwadze, że to jednak będzie z pieniędzy podatników.
Do tego wszystkiego zastanawia mniej fakt, że firma transportowa, nawet mała, nie ma zabezpieczenia na jeden miesiąc bezczynności swojej działalności, co jest zaskakujące. Tym samym mogę uznać, że cały czas są na skraju bankructwa, a przynajmniej są mało rentowne, więc na zasadzie gospodarki wolnorynkowej, powinno się im pozwolić upaść.
Bogdan Feręc
Źr. Independent