Analiza: Koniec wojny handlowej USA-Chiny, co dalej i gdzie znajduje się teraz Irlandia?

Swoiste odwołanie wojny handlowej między Stanami Zjednoczonymi a Chinami, jak donoszą nagłówki prasowe, wywołało falę optymizmu na światowych rynkach, windując Wall Street na dwumiesięczny szczyt i wzmacniając jednocześnie dolara. Jednak dla mniejszych, otwartych gospodarek, takich jak irlandzka, pozornie pozytywne zakończenie tego konfliktu rodzi zarówno szanse, jak i zagrożenia, zwłaszcza w kontekście utrzymujących się napięć handlowych między USA a Unią Europejską.
Bezpośrednie skutki zakończenia wojny handlowej USA-Chiny dla Irlandii, co warto zaznaczyć, mogą być złożone. Z jednej strony globalne ożywienie gospodarcze, wynikające z ustabilizowania relacji między dwiema największymi gospodarkami świata mogłoby przełożyć się na zwiększony popyt na irlandzkie towary i usługi, a to oznacza, że Irlandia, jako znaczący eksporter, w tym produktów rolnych, farmaceutycznych i usług finansowych, potencjalnie skorzysta na ogólnym wzroście handlu międzynarodowego. Stabilniejsze łańcuchy dostaw i zmniejszona niepewność geopolityczna również przemawiałyby na korzyść irlandzkiej gospodarki.
Jednakże utrzymujące się napięcia handlowe między Stanami Zjednoczonymi a Unią Europejską stanowią poważne wyzwanie dla Zielonej Wyspy. Jeśli amerykańska administracja utrzyma obecne taryfy i nie będzie skłonna do porozumień celnych z UE, Irlandia może znaleźć się w nader trudnym położeniu.
W tym scenariuszu zakończenie wojny handlowej USA-Chiny prowadzi do silnego globalnego ożywienia, które kompensuje negatywne skutki braku porozumienia handlowego między USA a UE. Zwiększony popyt ze strony innych rynków, w tym Chin i państw Azji, mógłby zrównoważyć potencjalny spadek eksportu do Stanów Zjednoczonych, a ponadto irlandzkie firmy mogłyby wykorzystać swoje silne powiązania z Unią Europejską i stać się atrakcyjniejszym partnerem handlowym dla krajów szukających alternatywnych źródeł zaopatrzenia poza USA. Inwestycje zagraniczne również mogłyby ponownie zacząć płynąć do Irlandii szerokim strumieniem, a postrzeganej jako stabilna i atrakcyjna lokalizacja wewnątrz jednolitego rynku europejskiego. Tu należy też zaznaczyć, że Irlandia od dawna nazywana jest „Bramą do Unii Europejskiej”, co właśnie teraz powinna w mojej ocenie wykorzystać.
W innym scenariuszu, czyli braku porozumienia handlowego między USA a UE i utrzymaniu wysokich ceł na irlandzkie towary eksportowane do Stanów Zjednoczonych, mamy jedynie negatywny wpływ na konkurencyjność irlandzkich firm na tym kluczowym dla Zielonej Wyspy rynku. Jednocześnie, globalne ożywienie po zakończeniu wojny handlowej USA-Chiny może być słabsze, niż się teraz oczekuje, a Irlandia nie zdoła w pełni skompensować strat na rynku amerykańskim poprzez zwiększenie eksportu do innych odbiorców. Utrzymująca się niepewność handlowa na linii USA – UE, również może zniechęcić inwestorów i spowalniać wzrost gospodarczy Irlandii. Dodatkowo, jeśli inne kraje pójdą w ślady USA i wprowadzą bariery handlowe, otwarty model gospodarczy Irlandii stanie przed poważnymi wyzwaniami. Do tych należeć będą m.in. spadająca produkcja, a co za tym idzie, obniżające się zatrudnienie.
Podsumowując, choć zakończenie wojny handlowej między USA a Chinami jest bardziej niż pozytywnym sygnałem dla globalnej gospodarki, ale Irlandia musi uważnie monitorować dalszy rozwój sytuacji w relacjach handlowych między Stanami Zjednoczonymi a Unią Europejską. Brak porozumienia celnego z USA stwarza więc realne ryzyko dla irlandzkiego eksportu i wzrostu gospodarczego, co wymaga od rządu w Dublinie aktywnych działań na polu dyplomacji handlowej i poszukiwania nowych rynków zbytu oraz wzmacniania konkurencyjności gospodarki krajowej. Przyszłość Zielonej Wyspy w dużej mierze zależeć będzie od umiejętności poruszania się w złożonym i dynamicznym krajobrazie globalnej polityki handlowej.
Bogdan Feręc
Photo by Michal Pokorný on Unsplash