Doktor Google przegrał. 80% Irlandii i tak wylądowało u lekarza
W dawnych czasach do lekarza szło się jak na niedzielny rosół u babci: dopiero, gdy już naprawdę trzeba. Choć świat dziś pędzi w rytmie TikToka, słuchawki mamy bez kabla, a diagnozy próbuje stawiać algorytm, to Irlandia w 2025 r. mówi jasno: rodzinny to rodzinny.
Najnowszy raport Healthy Ireland pokazuje, że 80% ludzi odwiedziło w ostatnim roku swojego GP (lekarza rodzinnego). Najwięcej od czasu, gdy badanie zaczęło prowadzić swoją kronikę zdrowia narodowego, czyli od 2015 r. To nie moda, to już raczej tradycja, która wróciła mocniejsza jak szerokie nogawki w Gen Z. Przebadano 7556 osób powyżej 15 roku życia, a statystyczny mieszkaniec Irlandii pukał do gabinetu 4,1 razy w roku. Ot – kwartalny przegląd człowieka.
Kobiety zanotowały 86% wizyt lekarskich u swojego lekarza rodzinnego, a mężczyźni? 74%, ale kiedy przekraczamy magiczne 55 lat, różnice płciowe topnieją szybciej niż lód w drinku zero procent. Wszyscy zaczynają chodzić, jak należy. 57% zapłaciło za wizytę, a środkowa cena to 70 euro, która boli, jednak mniej niż wizyta u dentysty, ale portfel i tak wzdycha. Najwierniejszymi bywalcami gabinetów są posiadacze kart i aż 90% z kartą GP oraz 88% z kartą medyczną pojawiło się u lekarza w ostatnim roku.
Najczęściej diagnozowane były natomiast klasyki cywilizacji, więc nadciśnienie (8%), stawy, cholesterol, astma, cukrzyca i głowa.
W tzw. międzyczasie naród rozlicza się z procentami, a to oznacza, że 20% pije ryzykownie, 26% wali sześć drinków na raz, ale to i tak mniej niż dekadę temu, a 71% przyznaje, że w ogóle coś w ostatnim roku wypiło. Godny uwagi trend: jedna czwarta deklaruje romans z wersjami bezalkoholowymi, głównie z powodów logistycznych (powrót autem) i zdrowotnych (sumienie, wątroba, vibe).
Z papierosami bez wielkiej rewolucji: 13% pali codziennie, 8% korzysta z e-papierosów każdego dnia, głównie młodzi, a co ciekawe, aż 50% „wapowiczów” to byli palacze, więc przynajmniej kierunek drogi się zgadza.
A sen? Śpimy przeciętnie 6,9 godziny, jedna trzecia poniżej 6. Tylko 5% śpi jak europejski arystokrata, czyli ponad 8 godzin.
60% opiekunów osób przebywających w domu to kobiety, a 69% z nich opiekuje się osobami 65+.
Antykoncepcja jest w tendencji rosnącej, czyli świadomość jest 61% przypadków, praktyka trochę mniej, bo 34%. Młode kobiety stawiają na pigułkę, w późniejszych etapach życia częściej rządzi wkładka hormonalna. A menopauza, która debiutuje w badaniu po raz pierwszy to 77% kobiet zgłaszających problemy ze skokami temperatury, natomiast 93% chwalących HRT mówi, że działa – i to skutecznie.
Co z tego wszystkiego wynika? Że Irlandia jest jak stary, solidny płaszcz: może nie idealny, ale swój. Chodzi do lekarza, zaczyna pić mądrzej, przestawia się na zero procent, testuje nowe rozwiązania, ale nie wyrzeka się zdrowego rozsądku. Tradycja konsultacji z GP trzyma się mocno, kultury dbania o siebie uczy się w biegu, a przyszłość – choć cyfrowa – najwyraźniej i tak ma pieczątkę lekarską.
Bo trend trendem, ale gdy coś boli, wszyscy i tak idą tam, gdzie zawsze, czyli do swojego człowieka w białym kitlu.
Bogdan Feręc
Źr. RTE
Photo by Vitaly Gariev on Unsplash

