Brudne ręce polityków. Dublin wprowadza nowy styl buntu (i kampanii oczerniania)

W samym sercu Dublina rozpoczęła się akcja, która może, ale wcale nie musi całkowicie zmienić tonu i kształtu tegorocznych wyborów prezydenckich w Irlandii. Kampania „Spoil Your Vote” – zainicjowana została przez znanego dublińskiego radnego Malachy’ego Steensona oraz grupę aktywistów, a wzywa wyborców do świadomego unieważniania kart do głosowania w dniu 24 października. Organizatorzy przekonują, że to jedyna forma protestu wobec „nieinspirującego i niereprezentatywnego” zestawu kandydatów.
Steenson – postać kontrowersyjna, znana z antyimigracyjnych wystąpień i wcześniejszych startów wyborczych – zachęca, by na kartach wyborczych pisać nazwiska celebrytów, takich jak Conor McGregor, lub stawiać wielki znak X na całą stronę. Kampania ma formę klasycznego ruchu uliczno-medialnego: od spotów w mediach społecznościowych, przez wiece, aż po warsztaty, na których tłumaczy się, jak technicznie unieważnić swój głos. Dla jednych to prowokacja, dla innych – głos rozczarowanych, którym nikt nie zostawił miejsca przy stole demokracji.
Ale to nie jedyna nowość w tym wyborczym sezonie. Irlandia, dotąd dumna z relatywnie spokojnych i stonowanych kampanii prezydenckich, wchodzi w erę politycznej brutalności znanej z kontynentu. W kraju pojawiła się właśnie pierwsza na taką skalę brudna kampania personalna. Na celowniku znalazła się Catherine Connolly – kandydatka niezależna, przez lata szanowana za działalność społeczną i parlamentarną. Jej przeciwnicy próbują wykorzystać przeszłość zawodową: rozpuszcza się informacje, że Connolly „pracowała dla sektora bankowego” oraz „brała udział w sprawach, w których ludzie tracili domy”. Ma to sugerować, że była częścią machiny, która prowadzała do wielu eksmisji – choć w rzeczywistości chodzi o sprawy związane z brakiem spłat kredytów hipotecznych, gdzie jej rola miała charakter doradczy i prawny, a nie decyzyjny.
To jednak nie przeszkadza Fine Gael wykorzystywać tego motywu jako broni. Oto pojawia się narracja, że Connolly „nie nadaje się” na prezydenta Republiki Irlandii, bo jej przeszłość rzekomo obciążać ma ją moralnie i politycznie. To nowy klimat: zamiast programów – ataki personalne, zamiast rzeczowych debat i półprawdy rozsiewane w mediach.
Heather Humphreys, kandydatka Fine Gael oficjalnie prezentuje się jako rozsądna, stabilna i „bezpieczna” opcja. Nieoficjalnie – jej obóz robi wszystko, żeby rozsiewać nieufność wobec Connolly. Atmosfera zaczyna przypominać francusko-włosko-polskie pojedynki polityczne, a nie dość senne dotąd irlandzkie kampanie. To, co do niedawna byłoby nie do pomyślenia – personalne wyciąganie zawodowych epizodów, stygmatyzowanie pracy prawniczej, sugestie o moralnej niezdolności – dziś trafia na pierwsze strony gazet.
W tym właśnie klimacie łatwiej zrozumieć, dlaczego kampania „Spoil Your Vote” zyskała taki rozgłos. Część środowisk widzi w niej desperacką próbę powiedzenia „nie” spektaklowi, w którym nazwiska są znane, ale, co nawiasem mówiąc, jest prawdą, realnego wyboru brak. Ruch Steensona nie proponuje alternatywy, choć daje wentyl emocji i kieruje w stronę – zamiast oddać głos z niechęcią, oddaj go, niszcząc kartę. To gest polityczny, ale też komunikat: skoro kandydaci nie reprezentują wyborców, wyborcy unieważnią kandydatów. Organizatorzy przekonują, że nawet pusty lub „zniszczony”, jak mówią, głos zostawia ślad, a masowe unieważnienia mogą stać się sygnałem kryzysu reprezentacji.
Debata, która już się rozpoczęła, wychodzi daleko poza Dublin i nawet młodsi działacze mówią o nowej formie uczestnictwa. Starsi politycy ostrzegają przed niszczeniem instytucji, a media rozprawiają o symbolice głosu protestu. Natomiast internet produkuje memy z McGregorem na miejscu prezydenta.
*
Pewne jest jedno: Irlandia weszła w etap, w którym karty wyborcze stały się zarówno narzędziem ekspresji, jak i narzędziem gniewu. A skoro kampania przestała przypominać elegancki konkurs uprzejmości, to nic dziwnego, że pojawiły się metody kontynentalne: brudne szpile, personalne podjazdy i demotywująca gra na rozczarowaniu. Czy „Spoil Your Vote” stanie się ruchem pokoleniowym? Czy Fine Gael uda się trwale przykleić Connolly łatkę „bankowej egzekutorki”? Czy unieważnione karty będą głośniejsze niż nazwiska na nich? Tego nikt dziś nie wie. Wiadomo natomiast, że tegoroczna kampania nie będzie powtórką z eleganckiej, grzecznej i nudnej walki o Áras an Uachtaráin.
Zamiast tego – Irlandia odkrywa smak politycznego pieprzu i najwyraźniej, przynajmniej strona koalicyjna, ma apetyt na więcej.
Bogdan Feręc
Źr. Independent/The Liberal
Photo by Stormseeker on Unsplash