1,6 miliarda powodów, żeby wierzyć w ludzi. Irlandia wygrywa bitwę z plastikiem?

W czasach, gdy najłatwiej sprzedają się katastroficzne narracje i poczucie bezradności, Irlandia właśnie zrobiła coś, co niektórzy uważali za niemożliwe: w ciągu 17 miesięcy zwrócono ponad 1,6 miliarda butelek i puszek po napojach.
Kiedy w lutym 2024 roku ruszył system zwrotu kaucji, wielu traktowało go z rezerwą. Malkontenci przepowiadali chaos, opór klientów i zarzuty o „zbieractwo”. Tymczasem już po kilkunastu miesiącach wskaźnik recyklingu opakowań po napojach skoczył z 49% do oszałamiających 91%. To nie jest zwykły sukces administracyjny. To przełom kulturowy. Na świętowanie tego kamienia milowego zaproszono ministra klimatu, energii i środowiska Darragha O’Briena, prezesa Re-turn Tony’ego Keohane’a oraz dyrektora generalnego Ciarana Foleya. Ich przemowy były uroczyste, ale nie sztampowe – bo jak powiedział Foley, „to ludzie stworzyli ten sukces”.
Zamiast trafiać do koszy w parkach, zalegać wzdłuż autostrad czy na plażach, butelki i puszki wracają do obiegu. Program Re-turn działa prosto: za każdy zakupiony napój w plastikowej butelce lub puszce klient płaci kilka centów więcej – kaucję. Gdy opakowanie zostanie zwrócone, kaucja wraca do kieszeni konsumenta. Ale jeszcze ważniejsze jest to, że wraca do obiegu samo opakowanie.
To nie tylko porządek na ulicach. To gospodarka obiegu zamkniętego w działaniu, czyli taki system, w którym surowce nie są marnowane, ale krążą, jak tlen w płucach. Brzmi jak utopia? W Irlandii to już codzienność.
Minister Darragh O’Brien nie ukrywał zadowolenia: – To wyraźny przykład skutecznego programu. Realizuje on nasze cele klimatyczne, wspiera czystsze społeczności i pokazuje, że dzięki współpracy możemy osiągnąć szybki postęp. To dzień dumy dla irlandzkiej drogi w dziedzinie ochrony środowiska. Wtórował mu Tony Keohane z Re-turn: – Ten kamień milowy wzmacnia siłę kolektywnego działania. Chodzi o to, by postępować właściwie dla przyszłych pokoleń.
Nie było w słowach osób odpowiedzialnych za „zbieranie buelek” ani patosu, ani PR-owych fajerwerków. Była raczej satysfakcja z czegoś, co działa – i co nikt nie musiał wymuszać przepisami czy karami. Ludzie zareagowali nie na zakaz, ale na prostą motywację i logiczny system.
System zwrotu i kaucji to przykład ekologii, która nikogo nie kosztuje więcej, niż powinna, a przynosi realne efekty. Dla konsumenta to kilkanaście centów odzyskanych w automacie. Dla państwa – miliony butelek, które nie muszą być zbierane z rzek, rowów i wysypisk. Dla środowiska – o jedną falę mikroplastiku mniej. Co ważne, ten sukces nie zdarzył się sam. Zespół Re-turn już zapowiedział kolejne działania i innowacje, które mają utrzymać, a nawet podnieść wskaźniki recyklingu. Można się spodziewać nowych lokalizacji automatów, lepszej integracji ze sklepami i dalszej edukacji konsumentów.
*
W tej całej historii oddawania butelek nie wspomina się o jednej kwestii, że to generalnie wciskanie ludziom ciemnoty. Nową plastikową butelkę można przerobić na kolejną zaledwie jeden raz i są to oficjalne, choć ukrywane informacje. Problem polega – w mojej ocenie – na tym, że nikt nie interesuje się opakowaniami szklanymi, które można – dla odmiany – przerabiać w nieskończoność. W tym kierunku jednak ani Irlandia, ani nawet porażająco ekologiczna Unia Europejska nie idzie, bo sobie raz zmieli i wyprodukuje plastikową butelkę. Dlaczego? Wartości o plastikowych butelkach ładniej wyglądają w statystykach i można nim straszyć do woli. Rozwiązanie problemu butelek z plastiku jest jednak dużo prostsze, a z całą pewnością pamiętają je pięćdziesięciolatkowie, gdyż w latach ich młodości w całej Europie było powszechne. Butelki były ze szkła i można je było wymienić na kolejne lub odsprzedać, aby odzyskać zainwestowane pieniądze.
Ergo, wróćmy do szklanych butelek, a Bruksela przestanie wciskać kit o oczyszczaniu atmosfery. Skoro już tu jestem, to z niedawnych ustaleń wynika, że odpowiadająca za emisję 8% globalnych gazów cieplarnianych Europa, chce zacieśnić więzy klimatyczne. Zapytani przez naukowców politycy z Unii Europejskiej nabrali jednak wody w usta, kiedy usłyszeli pytanie, w którym zarzucono im, że wygadują bzdury na temat dwutlenku węgla. Politycy twierdzą, że ludzi muszą w każdy możliwy sposób ograniczyć jego „produkcję”, żeby się nie podusili.
Ci sami naukowcy powiedzieli politycznym fiszom w UE, że dwutlenek węgla stanowi w atmosferze równowartość 0,004% wszystkich gazów, ale dodali, że tylko za 11% z tej ilości, odpowiedzialny jest człowiek.
Wnioski należy wyciągnąć samemu, czyli dojść do odpowiedzi na pytanie: Kto i z kogo robi idiotę?
Bogdan Feręc
Źródła: Re-turn, Departament Klimatu, wypowiedzi prasowe, dane wskaźników recyklingu 2024–2025
Photo by tanvi sharma on Unsplash