Zjednoczenie Irlandii? Najpierw wypłyńmy w morze więcej niż jednym okrętem

Zjednoczenie Irlandii to jedno z najpotężniejszych politycznych marzeń XXI wieku na tej wyspie – przynajmniej dla niektórych jej mieszkańców. Powracające jak przypływ, obecne w sondażach, przemówieniach i kampaniach społecznych, roztaczające wizję historycznego pojednania i wspólnej przyszłości. Jednak wśród tej fali entuzjazmu coraz częściej pojawia się głos rozsądku – i nie bez powodu. Jeden z nich należy do byłego żołnierza i byłego posła Cathala Berry’ego, który przestrzega: zanim połączymy wyspę politycznie, musimy nauczyć się ją bronić. Bo dziś – jak twierdzi – Irlandia nie byłaby w stanie zapewnić bezpieczeństwa nawet samej sobie, a co dopiero rozszerzonej o Północ.
W wywiadzie dla Newstalk Berry nie owijał w bawełnę: – To będzie poważne wyzwanie dla bezpieczeństwa państwa. W jego ocenie zjednoczona Irlandia to nie tylko kwestia flag i Konstytucji. To przede wszystkim kwestia bezpieczeństwa, granic, armii i gotowości operacyjnej, której dziś – brutalnie mówiąc – brakuje. Wystarczy spojrzeć na liczby: w 2010 roku Siły Obronne Irlandii liczyły 10 500 żołnierzy. Dziś jest ich 7500. To spadek o 30% w ciągu 15 lat, a to tylko ludzie – bo sprzętu też brakuje. „15 lat temu mogliśmy wypłynąć w morze ośmioma okrętami wojennymi. Teraz ledwo stać nas na jeden” – mówi Berry. „Nawet jak na standardy irlandzkie, nasze możliwości spadły drastycznie”.
Jeśli dodać do tego brak nowoczesnej technologii wojskowej, niedofinansowanie i niezdolność do egzekwowania suwerenności na własnych wodach terytorialnych, zarysowuje się obraz kraju, który – mimo swoich ambicji – nie dorósł do roli opiekuna całej wyspy.
Można też zadać pytanie, czego obywatele Północy będą oczekiwać po zjednoczeniu, więc będzie to większe bezpieczeństwo. „Wyborcy z północy mają poważne wątpliwości co do zdolności Republiki do egzekwowania własnej jurysdykcji” – ostrzega Berry. I trudno się dziwić. Mimo różnic politycznych, mieszkańcy Irlandii Północnej przez dekady żyli w państwie z bardzo silnym aparatem bezpieczeństwa – nie tylko z powodu konfliktu z przeszłości, ale też z powodu brytyjskiego modelu obrony narodowej. Dla nich „brak armii” nie jest powodem do dumy, tylko sygnałem zagrożenia.
Berry nie jest przeciwnikiem zjednoczenia – przeciwnie. Jego ostrzeżenia to wezwanie do powagi. Jeśli chcemy traktować projekt zjednoczenia serio, musimy przestać myśleć o obronności jako o anachronizmie. Irlandia nie może być krajem, w którym mówi się o suwerenności, a nie potrafi się jej obronić ani na morzu, ani w powietrzu, ani w cyberprzestrzeni.
Problemów jest więcej. Obecna skala przestępczości narkotykowej w Irlandii to nie przypadek. To konsekwencja braku kontroli nad wybrzeżem, który przemytnicy wykorzystują z chirurgiczną precyzją. „Wiemy, że handlarze narkotyków potrafią działać na południu i zachodzie naszego wybrzeża” – przyznaje Berry. I dodaje: „Każde miasto, każda wioska w Irlandii ma problem z narkotykami. Jest ku temu powód: nie potrafimy kontrolować naszych granic morskich”.
Irlandia to wyspa. Kraj, który z definicji powinien mieć silną marynarkę, jeśli chce poważnie traktować swoją suwerenność. Tymczasem dzisiaj granice Irlandii są, według wielu, „niewidzialne”, ale nie z powodu dobrych stosunków międzynarodowych – tylko z braku możliwości ich faktycznego nadzorowania.
Oczywiście, rząd – przynajmniej na papierze – planuje zwiększenie wydatków na obronność. Program rządowy Fianna Fáil i Fine Gael obiecuje wzrost liczebności armii do 11 500 osób. Berry studzi jednak ten entuzjazm: „Nawet to nie wystarczy. Oprócz Narodowego Planu Rozwoju, w ciągu najbliższych pięciu budżetów potrzebne będą dodatkowe środki”. Irlandia – chcąc nie chcąc – będzie musiała zwrócić się o pomoc finansową do Unii Europejskiej. Bez europejskich funduszy, bez realnych inwestycji w sprzęt, technologię i ludzi – obietnice pozostaną jedynie papierowe.
Zjednoczenie Irlandii to wspaniała wizja, ale każda wizja musi mieć infrastrukturę, by stała się rzeczywistością. Zbyt długo irlandzka polityka traktowała kwestie bezpieczeństwa jak niepotrzebny balast, coś, co można przesunąć na koniec kolejki budżetowej. Ale historia – zarówno ta lokalna, jak i globalna – przypomina, że każde państwo, które nie potrafi się bronić, prędzej czy później płaci za to cenę.
Jeśli Irlandia naprawdę chce być gotowa na zjednoczenie, musi zacząć od zadania sobie najprostszych pytań:
– Czy mamy wystarczająco dużo ludzi, by chronić 32 hrabstwa?
– Czy mamy technologię, by kontrolować całe nasze wybrzeże?
– Czy jesteśmy gotowi na odpowiedzialność, jaka przychodzi wraz z pełną jurysdykcją?
Jeśli odpowiedź na te pytania brzmi „nie”, to może kraj powinien jeszcze poczekać z tym referendum o zjednoczeniu. Bo naród, który nie potrafi wypłynąć w morze więcej niż jednym okrętem, nie jest gotów rządzić całą wyspą.
Bogdan Feręc
Źr. News Talk
Photo by K. Mitch Hodge on Unsplash