Zgoda przez zaciśnięte zęby. Premier Martin chwali kompromis, który wielu nazywa kapitulacją

Premier Micheál Martin ogłosił z zadowoleniem zawarcie nowej „umowy ramowej” między Stanami Zjednoczonymi a Unią Europejską, która, jego zdaniem, pozwoliła uniknąć „bardzo szkodliwej wojny handlowej”. Jednak podczas gdy szef rządu maluje porozumienie w jasnych barwach, głosy z różnych sektorów irlandzkiej i europejskiej gospodarki brzmią zdecydowanie mniej optymistycznie.

To krok w kierunku głębszej współpracy transatlantyckiej i stabilności, która jest niezbędna zarówno dla przedsiębiorstw, jak i konsumentów” – powiedział Martin podczas swojego wystąpienia. Premier podkreślił, że zawarte porozumienie „zapobiegło eskalacji konfliktu, który mógłby być zgubny dla gospodarek po obu stronach Atlantyku”. Jednak rzeczywisty koszt tej zgody może okazać się wysoki — i to nie tylko w ujęciu gospodarczym.

Zawarte porozumienie przewiduje 15-procentową taryfę na eksport z UE do USA, co stanowi próbę zażegnania narastającego sporu taryfowego. Dla wielu irlandzkich przedsiębiorstw, które do tej pory korzystały z preferencyjnych warunków handlowych, to poważny cios. Simon McKeever, dyrektor generalny Irlandzkiego Stowarzyszenia Eksporterów (IEA) nie przebierał w słowach: „Negocjowaliśmy z jedną, jeśli nie dwiema rękami związanymi za plecami. To nie była dobra umowa. UE znalazła się w bardzo słabej pozycji z powodu swojej zależności od USA w kwestiach obrony i bezpieczeństwa”.

Według McKeevera europejska bezsilność w sferze militarnej przełożyła się na uległość w negocjacjach handlowych, co Amerykanie – z prezydentem Trumpem na czele – wykorzystali bez skrupułów.

Premier odpowiadając na krytykę, starał się bagatelizować wymiar ustępstw. „Europa nigdy nie dążyła do wprowadzenia ceł. Wierzymy w otwartą gospodarkę handlową” — powiedział, podkreślając, że w obliczu nowych realiów zawarta umowa zapewnia „stabilność i przewidywalność”. Martin przyznał, że przed 1 kwietnia sytuacja była bardziej napięta, a eskalacja sporu wydawała się realna. W tym kontekście jego zdaniem, „lepiej uniknąć wojny handlowej, nawet kosztem pewnych ustępstw”.

Jednym z najbardziej zagrożonych sektorów jest irlandzkie rolnictwo. Prezes Irlandzkiego Stowarzyszenia Rolników (IFA) Francie Gorman, zauważył, że nowe stawki celne „stanowią poważne wyzwanie dla irlandzkiego sektora rolnego”. Chociaż wstępne raporty sugerują, że cła na niektóre produkty – jak masło – mogą pozostać na podobnym poziomie (około 15%) i nie będą kumulowane, to ogólny efekt nowej umowy może okazać się bolesny. Tym bardziej że irlandzkie produkty będą konkurować z brytyjskimi, które objęto niższą, 10-procentową taryfą, zgodnie z wcześniejszym porozumieniem między USA a Wielką Brytanią.

To zróżnicowanie stawek na północ i południe od granicy irlandzkiej może, zdaniem Gormana, podkopać konkurencyjność i stabilność wielu gospodarstw rolnych, zwłaszcza tych zależnych od eksportu na rynek amerykański.

Irlandzkie firmy już apelują o konkretne działania. McKeever zażądał utworzenia funduszu dostosowawczego, a wzorowanego na mechanizmach znanych z czasów Brexitu, który miałby złagodzić wpływ nowych taryf na eksport.

Firmy będą potrzebowały pomocy. Potrzebujemy forum handlowego już teraz, żeby odpowiednio zareagować na zmieniającą się sytuację” – powiedział, kierując apel bezpośrednio do wicepremiera Simona Harrisa.

Szczególnie mocny głos sprzeciwu przyszedł od dyrektora generalnego IBEC Danny’ego McCoya, który nazwał umowę „kapitulacją” Europy. Jego zdaniem, słabość UE nie wynika z jej potencjału ekonomicznego, ale z braku woli politycznej i strategicznej jedności.

Gdyby Europa potrafiła się bronić, nie znalazłaby się w tej sytuacji. A tak – musimy pogodzić się z porozumieniem, które faworyzuje USA” – stwierdził McCoy. Przypomniał także, że UE zobowiązała się w tej samej umowie do zakupu amerykańskiego sprzętu wojskowego oraz do zwiększenia inwestycji europejskich firm w USA o 600 miliardów dolarów.

Choć premier Martin z optymizmem mówi o „uniknięciu katastrofy”, dla wielu analityków i liderów biznesu nowa umowa jest raczej gorzką lekcją polityczną niż powodem do świętowania.

Z jednej strony udało się odsunąć wizję otwartego konfliktu handlowego, z drugiej – cena tego „sukcesu” może się okazać wysoka, zwłaszcza dla mniejszych państw członkowskich UE, takich jak Irlandia. Zróżnicowane taryfy, uzależnienie od amerykańskiej siły militarnej, nierówne warunki konkurencji – wszystko to sprawia, że pytanie o suwerenność handlową Europy powraca z nową mocą.

W tle wyłania się też inny, poważniejszy problem: czy Unia Europejska w ogóle jest w stanie negocjować twardo i skutecznie, jeśli nie potrafi sama zadbać o własne bezpieczeństwo?

*

Na koniec jeszcze jedna kwestia, o której unijne media prawie wcale nie wspominają, a jest istotna dla Irlandii. Wkrótce może się też okazać, co sugerował prezydent Trump, że przemysł farmaceutyczny obłożony zostanie wyższymi cłami. To z kolei będzie bezpośrednie zagrożenie dla Zielonej Wyspy, ale przecież Unia – „ochroni” Irlandię.

Bogdan Feręc

Źr. RTE

Fot. Kadr z nagrania RTE

© WSZYSTKIE MATERIAŁY NA STRONIE WYDAWCY „POLSKA-IE” CHRONIONE SĄ PRAWEM AUTORSKIM.
ZNAJDŹ NAS:
"Polska-IE najbardziej politycznie-społeczno-gospodarczy portal informacyjny w Irlandii
Privacy Overview

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.

"Polska-IE najbardziej politycznie-społeczno-gospodarczy portal informacyjny w Irlandii
Privacy Overview

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.