Zasiłek to pomoc, a nie styl życia

Czy zasiłek dla poszukujących pracy ma być kołem ratunkowym, czy wygodnym hamakiem rozciągniętym między biurem socjalnym a kanapą w salonie? To pytanie, które powraca niczym bumerang przy każdym budżecie, a tym razem wybrzmiało głośniej za sprawą wicepremiera Simona Harrisa. Polityk jasno podkreślił: zasiłek dla bezrobotnych nie powinien wzrastać w takim samym tempie jak inne świadczenia socjalne, zwłaszcza jak emerytury.
I trudno nie przyznać mu racji, bo emeryt, który całe życie pracował, płacił podatki, odkładał składki i teraz ma prawo oczekiwać godnego zabezpieczenia. A bezrobotny? Owszem, należy mu się pomoc, ale pomoc, nie może być stałym źródłem utrzymania, które przestaje motywować do aktywności. Zasiłek ma być czasowym wsparciem na życiowym zakręcie, nie zaś „alternatywnym etatem” finansowanym z kieszeni podatników.
Rząd – jak wynika z zapowiedzi – nie zamierza pompować kolejnych pieniędzy w jednorazowe ulgi z tytułu rosnących kosztów utrzymania. Zamiast tego, akcent ma paść na inwestycje w infrastrukturę i realną walkę z ubóstwem dzieci. I w zasadzie dobrze, bo państwo powinno wzmacniać fundamenty przyszłości, a nie podtrzymywać fikcję, że bezczynność jest równoprawnym sposobem funkcjonowania w społeczeństwie.
Co istotne, Harris uspokaja: żadnych napięć w koalicji nie ma. Politycy zdają się rozumieć, że równanie wszystkich świadczeń do jednego wzoru prowadzi donikąd. Emerytura i zasiłek dla bezrobotnych nie są tym samym, a próba stawiania znaku równości to policzek wymierzony tym, którzy przez dekady dokładali się do wspólnego budżetu.
Można więc mieć nadzieję, że 7 października – gdy przedstawiony zostanie nowy budżet – zobaczymy w nim więcej rozsądku niż populizmu. Bo polityka socjalna nie powinna zamieniać się w fabrykę zależności, więc zasiłki mają ratować, nie rozpieszczać.
*
Co może oznaczać taka wypowiedź wicepremiera? Zasiłki dla bezrobotnych albo pozostaną w takiej samej wysokości, jak ma to miejsce obecnie, albo wzrosną o symboliczną kwotę.
Bogdan Feręc
Źr. Independent
Fot. CC BY-SA 2.0 Kenneth Allen