Wojownicy klawiatury, czyli internetowy cukiereczek goryczy

Gdzieś tam, po drugiej stronie kabla, w otchłani serwerów i przesyłanych w nanosekundy bitów, siedzi sobie on – internetowy frustrat. Niepozorny w świecie realnym, często wręcz niezauważalny w kolejce po bułki, szary, zwykły, nijaki i niezapamiętany przez nikogo, ale w cyfrowym uniwersum przeistacza się w herosa gniewu, wyrocznię mądrości i samozwańczego recenzenta całej rzeczywistości. Tam, gdzie normalny człowiek zapyta: „Jak Ci minął dzień?”, on odpowiada: „Źle, bo wszyscy jesteście idiotami”. W jego oczach natomiast to nie jest agresja, tylko „szczerość” – taka, której świat rzekomo potrzebuje, ale której, dziwnym trafem, nikt nigdy nie chce słuchać.

Internetowy frustrat ma w sobie coś z misjonarza – jest przekonany, że został powołany do niesienia jedynej słusznej prawdy. Oczywiście tej własnej. Każdy inny punkt widzenia jest w najlepszym razie błędem, w najgorszym – zamachem na porządek wszechświata. Jeśli napiszesz, że wolisz herbatę od kawy, dowiesz się, że jesteś człowiekiem bez charakteru, pozbawionym fundamentów moralnych, a twój wybór świadczy o degeneracji cywilizacji. Gdyby mógł, wysłałby ci link do badań z 1998 roku, które rzekomo to udowadniają, a w rzeczywistości są fragmentem forum o zupełnie innej tematyce.

Ich naturalnym środowiskiem jest sekcja komentarzy – ta cyfrowa dżungla, gdzie logika ginie w gęstwinie emocji, a każdy wątek kończy się daleko od tematu. Wystarczy drobny pretekst, bo ktoś napisze: „Ładny dziś zachód słońca”, a frustrat odpowie: „Taaa… ładny, ale czy wiecie, ile ten rząd wydaje na swoje zachody?”. Ktoś wrzuci zdjęcie kota? „Kot jest uroczy, ale wiesz, że koty to gatunek inwazyjny odpowiedzialny za spadek populacji wróblowatych? Myślisz, że to fajne?”. I tak zdanie po zdaniu, zamiast dyskusji o zachodzie słońca czy kocie, mamy już debatę o upadku cywilizacji, odpowiedzialności moralnej właścicieli zwierząt i spisku globalistów.

To nie są zwykli użytkownicy internetu, to jest osobna kasta, których swobodnie można nazwać „Ludźmi Zła”. Mają swoją hierarchię. Na samym szczycie siedzą „Profesorowie Hejtu” – ci, którzy w komentarzach piszą całe elaboraty, z przypisami, statystykami i przekonaniem, że złamali cię intelektualnie. Niżej mamy „Łowców Literówek” – nie obchodzi ich, co powiedziałeś, ale jeśli pomyliłeś „ó” z „u” lub wstawiłeś przecinek w złym miejscu, zostaniesz publicznie zlinczowany. Na dole piramidy są „Reagujący na Wszystko” – oni napiszą cokolwiek, byle tylko zaistnieć: „nie”, „bzdura”, „lol” – ale z tonem, jakby właśnie wygrali spór o istnienie grawitacji.

Frustraci nie ogarniają rzeczywistości. Nie dlatego, że im się nie chce, ale dlatego, że świat ich przerósł – jest dla nich zbyt skomplikowany, zbyt wielowymiarowy, zbyt… obcy. W życiu realnym mijasz ich na ulicy i nawet nie zauważasz, bo stoją z opuszczonym wzrokiem, wtopieni w telefon, ale w internecie mają głos. A skoro już go mają, to niech się niesie! Niech wszyscy wiedzą, że ten artykuł to bzdura, ten autor to kretyn, a ta piosenka to dno. Nie piszą po to, by zrozumieć – piszą, żeby dołożyć.

Jest w tym coś żałosnego, ale też coś z desperacji, bo frustrat, wbrew pozorom, nie jest tylko wredny – on jest przede wszystkim samotny, choć tego nie rozumie. W jego życiu brakuje ludzi, którzy by go wysłuchali, zrozumieli, dali poczucie sensu. Jednak, zamiast szukać tego sensu w prawdziwych relacjach, próbuje go wykuć w cyfrowym kamieniu komentarzy. Internet jest dla niego lustrem, w którym widzi nie siebie, lecz wroga. Każdy wpis to wyzwanie. Każda inna opinia to atak. A każdy atak wymaga odwetu. Tak się toczy jego codzienność: atak – kontra – atak – kontra. I tak w kółko, bo przecież „nie można odpuścić”.

Nie można, bo wtedy trzeba by się zmierzyć z ciszą, a cisza to najgorszy przeciwnik frustrata. Ta cisza mówi: „Nie jesteś potrzebny”. Dlatego on wybiera hałas, nawet jeśli to hałas jego własnej, pustej złości.

W tym wszystkim jest jednak pewna ironia. Ci sami ludzie, którzy gardzą całym światem, są od niego całkowicie zależni. Bez internetu i ludzi, którym mogą dokuczyć, ich życie stałoby się jeszcze bardziej nijakie, jeszcze bardziej puste. To trochę jak pasożyt, który w chwili szczerości musiałby przyznać: „Tak, żyję dzięki temu, czego nienawidzę”. Ale szczerości nie będzie – będzie za to kolejny komentarz. I kolejny. I kolejny…

Bo prawda jest taka: frustrat internetowy nie chce zmieniać świata. On chce, żeby świat go zauważył, a że jedynym sposobem, jaki zna, jest bycie niemiłym, cóż… tak już zostanie. Dopóki nie znajdzie kogoś, kto wyciągnie go z tej cyfrowej piwnicy, będzie siedział tam dalej, z zapasem zgryźliwej ironii, pokładów toksyny słów, gotowy do ataku – jak pająk, jak karaluch.

I tu pojawia się moja końcowa teza: internetowi frustraci nie są produktem internetu. Oni istnieli zawsze – w pracy, w kolejce do banku, na przystanku. Internet tylko dał im mikrofon, z którego teraz drze się cała ta smutna orkiestra. A my, widownia, możemy jedynie decydować, czy chcemy siedzieć na sali i słuchać, czy wstać i wyjść… Bo bez publiczności nawet najgłośniejszy frustrat mówi w próżnię.

Bogdan Feręc

Photo by Jakob Owens on Unsplash

© WSZYSTKIE MATERIAŁY NA STRONIE WYDAWCY „POLSKA-IE” CHRONIONE SĄ PRAWEM AUTORSKIM.
ZNAJDŹ NAS:
Irlandzki szpitalny
"Polska-IE najbardziej politycznie-społeczno-gospodarczy portal informacyjny w Irlandii
Privacy Overview

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.

"Polska-IE najbardziej politycznie-społeczno-gospodarczy portal informacyjny w Irlandii
Privacy Overview

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.