W sklepach Irlandii Północnej jest nieraz dwukrotnie taniej

Klienci z Republiki Irlandii coraz częściej mówią, że czują się oszukiwani w sklepach spożywczych, a tylko dlatego, że za te same produkty, w Irlandii Północnej można zapłacić znacznie mniej, co wynika z sondażu, jaki został opublikowany.
Chodzi o te same produkty, nawet tych samych marek, a sondaż przeprowadziła gazeta Sunday Independent, która wykazała, że część tych samych produktów po południowej stronie granicy, ma czasami dwukrotnie wyższą cenę. Przykładem może być majonez firmy Hellman’s, który u nas kosztuje 6 €, a w Irlandii Północnej zaledwie 4 €. Podobnie jest w przypadku sosu do makaronu Dolmios, który tu kosztuje 3,50 €, natomiast po północnej stronie wyspy 2,99 €.
Tematem zajęła się dziennikarka Sinéad Ryan, która powiedziała, że różnice cen wynikać mogą z wyższych kosztów produkcji w Republice.
Sinéad Ryan:
– Na przykład podatek VAT pobieramy od większości towarów w wysokości 23%, w Wielkiej Brytanii nie przekracza on 20%. Płaca minimalna jest taka sama w obu jurysdykcjach, jednak średnia płaca znacznie się różni. Na północy przeciętne wynagrodzenie wynosi 34 000 funtów, tutaj 45 000 euro – oznacza to, że każdy, kto zajmuje stanowisko wyższe niż podstawowy pracownik hali produkcyjnej, kosztuje supermarkety znacznie więcej.
Dziennikarka stwierdziła również, że supermarkety stosują zasadę „elastyczności cenowej”, więc te regulują w oparciu o wiele czynników.
Sinéad Ryan:
– Kiedy jeszcze byliśmy w puntach i mieliśmy punt i różnicę w funtach szterlingach, ludzie jeździli na północ, żeby kupić świąteczny alkohol – to nadal aktualne. To jest absolutnie ogromna różnica, a rząd tutaj zdecydował: 'Słuchajcie, chcemy bardzo wysoko opodatkować alkohol’, a dla tych, którzy mieszkają w przygranicznych hrabstwach, jeśli chodzi, może nie o chleb i mleko, ale na pewno, jeśli chodzi o specjalne okazje, ludzie udadzą się na Północ.
– Czasami w supermarketach, które działają w obu jurysdykcjach i sprzedają odzież, bardzo często na metkach można znaleźć informację, że para legginsów kosztuje 10 funtów, ale 15 euro. Nie ma to związku z kursem wymiany, który w tej chwili wynosi około 12 – 15 procent.
Tym samym, jak dodała Sinéad Ryan, część osób może czuć się oszukana, choć wcale tak być nie musi.
Bogdan Feręc
Źr. Independent