Ulisses. Tysiąc książek, siedem lat i jeden tłumacz – rozmowa Tomasza Wybranowskiego z dr. Maciejem Świerkockim. Część 2 Czy Lalka może być polskim Bloomsday? I co naprawdę znaczy tłumaczyć Joyce’a?Tłumaczenie jako podróż przez piekło języka? Bez wątpienia… Jeśli tłumaczenie to sztuka niemożliwa, totłumaczenie Ulissesa można uznać za jej najwyższą formę. Dr Maciej Świerkocki wie o tym wszystko –nie tylko dlatego, że przez siedem lat żył z książką Joyce’a, ale dlatego, że zdecydował się opowiedziećo tym doświadczeniu w monumentalnym eseju Łódź Ulissesa.Dziś nie tylko rozmawiamy o samej książce, ale o całym procesie: wieloletnim planie, intelektualnymmaratonie i szukaniu własnej drogi w gąszczu Joyce’owskiego języka.

Setna rocznica i plan z wyprzedzeniem. Zdążyć przed lutym 2022 roku
- To była decyzja świadoma. Chcieliśmy wydać tłumaczenie przed rocznicą – żeby Polska była gotowa
na jubileusz.
Wydawcy, redaktorzy, przyjaciele – wszyscy wspólnie z tłumaczem uznali, że skoro setna rocznica
Ulissesa przypada na 2022, trzeba zacząć wcześniej. Zwłaszcza że Joyce pisał swoją powieść przez
siedem lat – i dokładnie tyle samo zajęło tłumaczenie Świerkockiemu.
Nie zabrakło przeszkód. Największą okazała się pandemia, która mogła opóźnić wszystko. Ale plan i
zapas czasowy uratowały przedsięwzięcie. Dziś możemy czytać najświeższe, precyzyjne, a przy tym
odważne tłumaczenie książki, której nikt nie odważył się wcześniej w Polsce dotknąć przez dekady.
Lalka kontra Joyce – gdzie nasz Bloomsday?
Rozmowa nie ograniczyła się do Joyce’a. W pewnym momencie zapytałem:
- „Dlaczego nie zrobimy warszawskiej wersji Bloomsday? Mamy przecież Lalkę Prusa – równie mocno
związaną z miastem jak Ulisses z Dublinem.
Dr Maciej Świerkocki nie odrzuca pomysłu, ale widzi przeszkody:
„Lalka nie zdobyła uznania poza Polską. I to może sprawiać, że nie ma aż takiej mobilizacji, jak w
przypadku Joyce’a”.
To jednak nie znaczy, że nie warto próbować. Świerkocki przyznaje, że inicjatywa mogłaby przyciągnąć
uwagę i „tchnąć nowe życie w Warszawę i jej literacki krajobraz”.
Dlaczego Ulisses łamie wszystkie zasady
Na koniec rozmowy pada pytanie o „Dekalog tłumacza”. Czy naprawdę nie da się go zachować przy
Joyce’u?
„Ulisses to książka, która wymusza łamanie zasad. Aluzje, gry językowe, cytaty, stylizacje – to
wszystko każe tłumaczowi iść na skróty, kluczyć, kombinować. Tłumaczenie Joyce’a to nie
logika. To rzemiosło na granicy twórczości”.
Świerkocki przyznaje, że nie da się oddać wszystkiego – ale trzeba oddać ducha. A to oznacza jedno:
odwaga i elastyczność. Język nie może być więzieniem. Przeciwnie – musi być narzędziem eksploracji.
Rozmowa z Maciejem Świerkockim to zapis opowieści o pasji, determinacji i intelektualnej odwadze.
Jego przekład Ulissesa to nie tylko nowe spojrzenie na klasykę – to manifest tłumacza, który wie, że
czasem trzeba złamać wszystkie reguły, by zbliżyć się do prawdy.
Dr Maciej Świerkocki to znany z odwagi tłumacz literatury światowej. Z języka angielskiego przełożył
m.in. Rok 1984 George’a Orwella, Ziemię jałową T.S. Eliota i powieści Philipa K. Dicka. Autor licznych
esejów i prac krytycznych. Pracował nad Ulissesem równolegle z pisaniem autorskiej książki Łódź
Ulissesa – jedynego w Polsce kompendium wiedzy o tej powieści.
rozmawiał Tomasz Wybranowski