„To nie są protesty – to pogromy”. Irlandia Północna znów płonie na tle rasowym

Wstrząsające sceny przemocy rozegrały się w Irlandii Północnej, gdzie w środowy wieczór zamaskowana grupa około 40 młodych ludzi zaatakowała ośrodek rekreacyjny Larne Leisure Centre w hrabstwie Antrim. Doszło tam do podpalenia, rozległych zniszczeń i brutalnych ataków na interweniujących funkcjonariuszy. Wszystko to – jak wynika z dostępnych informacji – było bezpośrednio związane z nasilającą się przemocą na tle rasowym.
Władze udostępniły wcześniej ośrodek jako tymczasowe schronienie dla dwóch rodzin należących do mniejszości etnicznych, które dzień wcześniej zmuszono do opuszczenia swoich domów w pobliskiej Ballymena. Wśród nich była kobieta w ciąży. Rodziny te opuściły ośrodek jeszcze przed atakiem, jednak informacja o planowanym zakwaterowaniu innych migrantów wystarczyła, by podgrzać emocje do punktu wrzenia.
Choć początkowo planowano pokojowy protest, wydarzenia eskalowały jeszcze zanim zebrał się tłum. Zamaskowani napastnicy rzucali cegłami w policję, wybijali okna i podpalili pojemniki na śmieci, które przysunęli do wejścia budynku. Ogień rozprzestrzenił się do wnętrza, powodując znaczne zniszczenia. W czasie ataku w ośrodku przebywały osoby uczestniczące w zajęciach.
W oficjalnym oświadczeniu lokalna Rada, która nadzoruje ośrodek, jednoznacznie potępiła przemoc, nazywając ją „buntowniczym zachowaniem” i „kamuflażem dla wandalizmu”. „To nie są protesty – to brutalność podszyta nienawiścią. Takie działania nie będą tolerowane” – oświadczyła Rada.
W tle tych dramatycznych wydarzeń wyłania się coraz bardziej niepokojący obraz Irlandii Północnej: napięcia społeczne, frustracja i skrajne nastroje, które zaczynają przybierać coraz bardziej zorganizowane formy. Atak w Larne to nie odosobniony incydent – to sygnał alarmowy.
Choć władze zapewniają, że prowadzą intensywne śledztwo, wielu mieszkańców pyta już nie tylko o sprawców, ale o przyczyny. Jak to możliwe, że w XXI wieku w jednej z części Zjednoczonego Królestwa rodzinom z mniejszości etnicznych trzeba organizować tajne schronienia, a centra rekreacyjne stają się celem podpaleń?
Jeśli w Irlandii Północnej naprawdę zależy komuś na przyszłości społeczeństwa obywatelskiego – odpowiedzi i zdecydowane działania muszą nadejść natychmiast. Bo jak powiedziała jedna z mieszkanek Ballymeny: „Dziś to byli oni. Jutro to może być każdy, kto nie pasuje tłumowi”.
Bogdan Feręc
Źr. RTE
Fot. Dzięki uprzejmości RTE