Rządowa flota rośnie, ale elektryki wciąż dla maluczkich

Jak podaje RTÉ, w ciągu ostatniego roku wydano ponad 910 000 euro na zakup 11 nowych samochodów dla najważniejszych osób w państwie. To średnio 83 000 euro za pojazd, co w przeliczeniu na marzenia przeciętnego obywatela o własnym domu stanowi… cóż, dość drastyczne porównanie.
Oczywiście, rząd nie zapomniał o tym, by pokazać światu swoją „zieloną twarz”. Większość nowych Audi to hybrydy plug-in. Problem w tym, że cztery z nich to pełnokrwiste diesle, emitujące do atmosfery więcej CO₂ niż całoroczne ogrzewanie przeciętnego mieszkania w Ballymun. Wszystko to dzieje się w kraju, który w reklamach rządowych zachęca obywateli do zakupu elektryków, oferując dotacje, skromne ulgi i moralne uniesienia z hasłem „Future is Electric”.
Ale to „future” chyba nie dotyczy samych liderów. Spośród 41 pojazdów ministerialnej floty aż 19 wciąż ma silniki Diesla. To BMW i Audi, z których niektóre przejechały już tyle, że mogłyby objechać kulę ziemską dziewięć razy. Dosłownie – BMW 740 kupione w 2017 r. ma na liczniku 358 172 km. Na pocieszenie – najczystszym pojazdem we flocie pozostaje elektryczny Hyundai Ioniq zakupiony w 2023 r. Problem w tym, że przez rok przejechał… zaledwie 22 705 km. Wygląda na to, że pełne naładowanie wystarczy mu na wożenie papierów między resortami w Dublinie, ale nikt ważny nie chce się do niego przyznać.
Tymczasem świeżo zakupione diesle już pokonały w ciągu kilku miesięcy dystans ponad 57 000 km, co świadczy o ich intensywnym wykorzystaniu – i niezachwianej wierze w ich moc, moment obrotowy oraz absolutne prawo rządzących do komfortowej podróży.
Co istotne, odmówiono ujawnienia szczegółowego kosztu każdego z zakupionych samochodów. W decyzji o odmowie stwierdzono, że mogłoby to „postawić dostawcę w niekorzystnej sytuacji na rynku”. Dla przeciętnego obywatela brzmi to mniej więcej niż: „Wydaliśmy wasze pieniądze, ale nie powiemy wam, ile dokładnie – bo to tajemnica biznesowa Audi”. Nie ujawniono także, które samochody przypisano poszczególnym ministrom. Być może to kwestia bezpieczeństwa, a być może po prostu wstyd, gdyby wyborcy dowiedzieli się, że polityk, który dzień wcześniej mówił o kryzysie klimatycznym i potrzebie rezygnacji z mięsa, dziś jedzie do pracy ośmiocylindrowym czołgiem na ropę.
Flota rządowa rozrosła się znacząco od 2022 r., gdy przywrócono obowiązek korzystania z policyjnych kierowców przez wszystkich ministrów ze względów bezpieczeństwa. Od tego czasu na irlandzkich drogach przybyło luksusowych pojazdów, które – mimo rosnącej liczby hybryd – wciąż nie spełniają marzeń ekologów ani obietnic reklamowych rządu.
*
W końcu, jak uczy życie, „przykład idzie z góry”, ale pod warunkiem, że ten przykład pachnie nowym Audi, kosztuje tyle, co kawalerka w Waterford i pozostawia za sobą czarny węglowy ślad. A Wy, drodzy obywatele, pamiętajcie: przesiądźcie się na rower. Dla dobra planety.
Bogdan Feręc
Źr. RTE