Prezydent, który mówi… do mnie

Jakiś czas temu jedna z irlandzkich gazet poprosiła mnie, żebym ocenił prezydenturę ustępującego z urzędu prezydenta Republiki Irlandii Michaela Daniela Higginsa. Tekst pojawić się ma w chwili, gdy zakończy sprawowanie swojego urzędu, więc za kilka miesięcy, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby polskojęzyczna wersja ukazała się już teraz.

Mija 14 lat odkąd Galway stało się moim domem. Pamiętam ten pierwszy dreszcz ekscytacji i niepewności, kiedy lądowałem na tej Zielonej Wyspie, pełnej nadziei, ale i pytań. Irlandia zaskoczyła mnie na wielu poziomach, ale jednym z największych odkryć był Michael D. Higgins, jej prezydent. Przez te wszystkie lata obserwowałem jego prezydenturę z perspektywy kogoś, kto nie urodził się tutaj, ale z każdym dniem coraz bardziej czuje częścią tego społeczeństwa. I wiecie co? Chyba nigdy nie czułem się wykluczony z jego wizji Irlandii. Wręcz przeciwnie, często miałem wrażenie, że to on, ten drobny mężczyzna o wielkim sercu i jeszcze większym intelekcie, mówi prosto do mnie.

Głos w obronie słabszych i wizja społeczeństwa włączającego

Dla nas, imigrantów, słowa mają ogromne znaczenie. Kiedy prezydent Higgins mówi o społeczeństwie włączającym, o godności każdego człowieka, o sprawiedliwości społecznej, czuję, że to nie są tylko puste frazesy wygłaszane na uroczystych galach. On wciela te idee w życie, nie bojąc się podnosić głosu w sprawach, które często są niewygodne dla polityków z tego i innych państw.

Pamiętam jego przemówienia o ubóstwie, o bezdomności, o globalnych nierównościach. W kraju, który wciąż boryka się z okupacyjnymi oraz republikańskimi traumami, ale też wyzwaniami świata współczesnego. Higgins konsekwentnie przypomina o tych, którzy są na marginesie. Jako imigrant, który widział różne oblicza naszego globu, zarówno w kraju pochodzenia, jak i tutaj, doceniam jego wrażliwość na te kwestie. On nie tylko mówi o problemach – on aktywnie zachęca do debaty, do refleksji nad tym, jaką Irlandię chcemy budować. To jest prezydent, który nie udaje, że problemy znikną, jeśli się o nich nie będzie mówić. Wręcz przeciwnie, stawia czoła wyzwaniom, wzywając do empatii i solidarności.

Jego nacisk na prawa człowieka jest szczególnie ważny. W świecie, gdzie migracje są coraz bardziej złożone, a losy ludzi bywają tragiczne, Higgins konsekwentnie opowiada się za poszanowaniem godności każdego człowieka, niezależnie od jego pochodzenia czy statusu. Kiedy inni politycy czasami grają na strachu i podziałach, on konsekwentnie przypomina o wartościach uniwersalnych. To daje poczucie bezpieczeństwa i pewnego rodzaju przynależności do Irlandii.

Ambasador kultury i mosty międzyludzkie

Jego miłość do kultury i sztuki jest zakaźna. Sam jestem konsumentem poezji i zawsze z podziwem słucham, jak płynnie przechodzi od analizy polityki międzynarodowej do recytowania wersów wielkich poetów, a przynajmniej dotyka cytatów mistrzów prozy. To coś więcej niż tylko estetyka. To podkreślenie, że kultura jest sercem narodu, a dla nas migrantów, ale także Irlandczyków, to poniekąd zaproszenie do poznania i współtworzenia tej tożsamości. On nie traktuje kultury jako reliktu przeszłości, ale jako żywą, ewoluującą siłę, która łączy ludzi.

Kiedy Higgins celebruje język irlandzki (Gaeilge), robi to w sposób, który zachęca, a nie na odwrót. Pokazuje, że to dziedzictwo jest otwarte dla każdego, kto chce je zrozumieć i szanować. Nie czuję się jak obcy, kiedy słyszę go mówiącego po irlandzku; czuję się zaproszony do poznania kolejnej warstwy tego fascynującego kraju. To jest postawa, która buduje międzyludzkie mosty, zamiast stawiać mury.

Kontrowersje – czy prezydent powinien być neutralny?

Oczywiście nie wszystko jest czarno-białe. Przez te lata zdarzało się, że jego wypowiedzi budziły kontrowersje, zwłaszcza te dotyczące polityki zagranicznej czy braku udziału w niektórych uroczystościach. Pamiętam dyskusje z moimi irlandzkimi znajomymi o tym, czy prezydent powinien być neutralny. Konstytucyjnie rola prezydenta jest w dużej mierze ceremonialna, a od głowy państwa oczekuje się apolityczności.

Jednak ja zawsze broniłem jego prawa do wyrażania poglądów. W końcu, dla mnie, jako dla nieobywatela tego kraju, ważne jest, żeby prezydent był kimś więcej niż tylko figurantem na państwowych uroczystościach. Chcę, żeby miał swoje zdanie, żeby wyznaczał swoisty moralny kompas. Higgins jest intelektualistą, socjologiem, poetą – człowiekiem z wyraźnie ukształtowanymi poglądami na świat. Ukrywanie ich byłoby nienaturalne i w pewnym sensie fałszywe. Jego autentyczność, choć czasami budząca pytania, jest wartością i to dla wielu ludzi. Świadczy również o tym, że jego zaangażowanie w sprawy społeczne i międzynarodowe jest głęboko zakorzenione w jego przekonaniach, a nie jest jedynie grą polityczną.

Kwestia jego odmowy udziału w nabożeństwie z okazji stulecia podziału Irlandii i utworzenia Irlandii Północnej w 2021 roku wywołała sporo dyskusji. Rozumiałem argumenty obu stron. Z jednej strony, oczekuje się, że prezydent będzie symbolem jedności, nawet w obliczu bolesnych podziałów historycznych. Z drugiej strony, Higgins jasno wyraził swoje zastrzeżenia co do charakteru tych obchodów, wskazując na ich polityczny kontekst. Ta sytuacja pokazała, że nawet w roli głowy państwa, Higgins jest gotów trzymać się swoich zasad, co dla jednych jest dowodem spójności, dla innych zaś – przekroczeniem granicy neutralności.

Mój głos, mój prezydent – dziedzictwo i przyszłość

Dla mnie Michael D. Higgins stał się symbolem postępowej Irlandii, kraju, który szanuje swoją przeszłość, ale patrzy w przyszłość z otwartym umysłem. To jest kraj, który wybrałem na swój dom, i to jest prezydent, którego nazywam swoim prezydentem. On sprawia, że czuję się tu nie tylko akceptowany, ale i doceniany jako część tej nowej, dynamicznej Irlandii.

Jego prezydentura to nie tylko okres ceremonii i protokołu. To czas, kiedy urząd prezydenta zyskał intelektualną głębię i moralny autorytet. Higgins wykorzystał swoją pozycję, by aktywnie wpływać na debatę publiczną, podnosząc standardy dyskusji i przypominając o podstawowych wartościach. Jego dziedzictwo to nie tylko zbiór osiągnięć politycznych, ale przede wszystkim to sposób, w jaki zmienił percepcję prezydenta – z roli czysto reprezentacyjnej na rolę aktywnego orędownika zmian.

Patrząc wstecz na te 14 lat, widzę, jak Irlandia się zmieniała. I widzę, jak Michael D. Higgins był częścią tej zmiany, często wyprzedzając ją i nadając jej kierunek – choć muszę dodać, że nie zawsze te zmiany były na lepsze. Dla kogoś takiego jak ja, kto przybył tutaj z zewnątrz, to poczucie, że głowa państwa jest świadoma złożoności współczesnego świata i jest gotowa mówić o niej otwarcie, jest nieocenione.

*

Tak na zakończenie, zdanie, które nie znalazło się w anglojęzycznym tekście, a chciałbym kiedyś napisać, może nawet w mojej ostatniej chwili, żeby ująć wszystkich polskich prezydentów, jacy przewijali się przez moje życie, że któryś z nich był takim, jak Michael Daniel Higgins. Do tej pory jeszcze takiej możliwości nie mam, ale jak to mawiają, „nadzieja umiera ostatnia”.

Bogdan Feręc

Fot. CC BY 2.0 Irish Defence Forces

© WSZYSTKIE MATERIAŁY NA STRONIE WYDAWCY „POLSKA-IE” CHRONIONE SĄ PRAWEM AUTORSKIM.
ZNAJDŹ NAS:
„Byliśmy tak blis
Nowe otwarcie Chin z
"Polska-IE najbardziej politycznie-społeczno-gospodarczy portal informacyjny w Irlandii
Privacy Overview

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.

"Polska-IE najbardziej politycznie-społeczno-gospodarczy portal informacyjny w Irlandii
Privacy Overview

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.