Polka – projektantka na irlandzkiej ziemi

Choć nieczęsto mamy okazję opowiadać o Polakach, którzy wyróżniają się na irlandzkiej scenie twórczej, nie sposób zaprzeczyć, że takie osoby istnieją. Dziś prezentujemy jedną z nich – przedstawicielkę młodego pokolenia, która dopiero rozpoczyna swoją drogę zawodową, ale już teraz zwraca na siebie uwagę. Miejmy nadzieję, że to dopiero początek jej rozwoju i nadchodzących sukcesów.
Inspiracją do spotkania z Wiktorią Urawską była krótka wzmianka, na którą natknąłem się w Magazynie MIR. To właśnie ta notatka skłoniła mnie, by zaprosić projektantkę do rozmowy i dowiedzieć się więcej o jej historii. Jak zaczęła się jej przygoda z projektowaniem? Co ją zainspirowało do wyboru tej ścieżki? Jakie wyzwania napotyka na co dzień?
Poniżej publikujemy zapis naszej rozmowy, która – mam nadzieję – okaże się nie tylko interesującym portretem młodej artystki, ale również inspiracją dla innych.
Bogdan Feręc: Dzień dobry Wiki, a właściwie Cześć, bo mieszkając w Irlandii, nie musimy wcale przejmować się konwenansami. Opowiedz, proszę, o swoim pierwszym wspomnieniu związanym z projektowaniem. Czy był to rysunek w szkolnym zeszycie, przerabianie ubrań, czy może coś zupełnie innego? Czy to wszystko zaczęło się w Polsce, czy może w Irlandii?
Wiki Urawska: Moja przygoda z modą i projektowaniem jest dość złożona. Zaczęła się, gdy na trzecie urodziny w Polsce dostałam w prezencie dziecięcą Biblię i książkę z baśniami. Byłam oczarowana ilustracjami, sztuką i samym projektem tych książek. Przez lata analizowałam każdy projekt postaci, wymyślałam je na nowo i oceniałam bardzo krytycznie. Te książki przyjechały ze mną do Irlandii i mam je do dziś.
Przez całe dzieciństwo interesowałam się malarstwem i sztuką, chociaż nie było nikogo, kto mógłby mnie w tym poprowadzić czy wprowadzić w ten świat. Kiedy miałam 8 lat, w szkole poznałam haft ręczny i zakochałam się w nim od razu. W wieku nastoletnim zaczęłam interesować się szyciem własnych ubrań. Wiele umiejętności opanowałam samodzielnie, nie wiedząc nawet wtedy, czym dokładnie są. To było niesamowite uczucie, gdy w szkole mody ktoś nazywał te rzeczy, które już znałam z własnego doświadczenia, i pokazywał, jak wykonywać je w sposób profesjonalny.
B.F. Czy pamiętasz moment, w którym pomyślałaś: – Chcę, żeby projektowanie było moim życiem, moją pracą?
W.U. Tak jak wspomniałam wcześniej, to było coś, co rozwijało się we mnie powoli, krok po kroku. Nigdy nie było takiego jednego przełomowego momentu to raczej naturalny progres. Pewnie odróżnia mnie to od osób, które od zawsze wiedziały, że chcą zostać projektantami mody. Ja po prostu zawsze chciałam tworzyć sztukę, kreować coś, a moda stała się po prostu sposobem na wyrażanie tych pragnień.
B.F. Co było najtrudniejsze w drodze od marzenia do realnej pracy projektantki?
W.U. Nie sądzę, żebym kiedykolwiek miała dużo wsparcia, szczególnie od kogoś, kto wskazałby mi właściwą drogę w młodości. Często czułam, że na mojej drodze pojawia się wiele przeszkód i trudności. Nawet gdy udowadniałam sobie podczas kursu, że potrafię. Czasem zastanawiałam się, czy naprawdę idę we właściwym kierunku. Ale myślę, że to właśnie mnie wzmocniło stało się moją motywacją, by udowodnić wszystkim, że się mylili.
B.F. Jak zmieniła Cię Irlandia jako osobę i jako projektantkę? Może to ona Cię ukształtowała?
W.U. Wychowałam się w Irlandii i uczęszczałam do irlandzkich szkół, więc moja edukacja w zakresie mody i projektowania odbywała się właśnie tam. Jednak z Polski przywiozłam ze sobą silną determinację, kulturę i etykę pracy, które połączyłam z możliwościami i doświadczeniami jakie dała mi Irlandia. To połączenie ukształtowało mnie zarówno jako osobę, jak i projektantkę.
B.F. Gdybyś miała porównać polską i irlandzką wrażliwość estetyczną, co jest Twoim zdaniem największą różnicą?
Nie mam głębokiej wiedzy ani doświadczenia w polskiej modzie i projektowaniu tekstyliów, ale z tego co wiem, haft odgrywa istotną rolę w polskiej kulturze i przemyśle tekstylnym, często związany jest z tradycjami historycznymi i regionalnymi. Tradycyjne polskie stroje ludowe słyną z żywych kolorów, takich jak jasna czerwień, zieleń i niebieski, oraz z misternych haftów.
Natomiast w Irlandii większe znaczenie ma dzianina, zwłaszcza takie ikoniczne elementy jak sweter Aran, który pozostaje silnym symbolem irlandzkiego dziedzictwa. Choć Celtowie historycznie lubili jaskrawe kolory, sweter Aran zwykle wykonany jest z naturalnej i niebarwionej wełny o neutralnych, beżowych i ziemistych odcieniach, co odzwierciedla praktyczny, niefarbowany charakter tradycyjnego irlandzkiego dziania.
B.F. Czy tęsknisz za polską codziennością – architekturą, językiem, zapachem miejsc, czy raczej Irlandia stała się już Twoim naturalnym środowiskiem?
W.U. Mieszkałam w Polsce przez pierwsze trzy lata życia i co zaskakujące, pamiętam wiele rzeczy z tamtego czasu. Tęsknię za tamtymi chwilami, ale za każdym razem gdy wracam na krótki urlop wszystko wydaje się inne niż wtedy gdy wyjechałam i wiem, że nigdy już nie będzie takie samo. To właśnie sprawia, że czuję się trochę wyobcowana podczas wizyt, myślę że większość ludzi tak właśnie się czuje. Wychowałam się w Irlandii i stała się ona dla mnie tak samo ważna, jak Polska. To właśnie to uczucie było inspiracją dla mojej kolekcji dyplomowej.
B.F. Twój styl jest bardzo nowoczesny z elementami tradycji, a jednocześnie mocny i kobiecy. Skąd czerpiesz inspiracje – z muzyki, filmów, ludzi spotykanych na ulicy?
W.U. Z natury jestem osobą bardzo marzycielską i nieco baśniową, co widać w moim życiu codziennym. Moja obecna kolekcja czerpie swoje sylwetki z tradycyjnych polskich strojów ludowych, natomiast projekty tkanin są inspirowane irlandzkim krajobrazem. Jestem głęboko zakochana w irlandzkiej naturze – ona przemawia do mojej artystycznej duszy. Uwielbiam brać te surowe, naturalne elementy i przekształcać je w kształty oraz wzory.
Jeśli chodzi o polskie stroje ludowe, które inspirują moją kolekcję dyplomową, lubię rozkładać je na elementy, które można dostosować do współczesnego świata. Ogólnie czerpię przyjemność z łączenia części, które na pierwszy rzut oka do siebie nie pasują i tworzenia z nich czegoś nowego – spójnego. Kocham wyzwania, jakim jest przesuwanie granic oraz łączenie tradycji z nowoczesnością w sposób mocny i kobiecy.

B.F. Czy jest jakaś kobieta – ikona stylu, projektantka lub postać fikcyjna, która szczególnie Cię inspiruje?
W.U. Nie ma konkretnej kobiety, ikony stylu, projektantki, która szczególnie mnie inspiruje. Czerpię inspiracje z różnych źródeł w tym od męskich projektantów i artystów, a także z natury i życia, które nas otacza. Skupiam się na tworzeniu własnej ścieżki, zamiast podążać za czyimś przykładem.
Jednak bardzo cenię twórczość Vivienne Westwood, a jeśli chodzi o kobiety, które obecnie podziwiam – jedną z nich jest Paris Paloma. Jej muzyka głęboko do mnie trafia szczególnie sposób, w jaki porusza tematy przemocy domowej – męskiej przemocy i nierówności płci, które niestety były obecne także w moich doświadczeniach z dzieciństwa.
B.F. Co Twoim zdaniem jest największą siłą projektów, które tworzysz?
W.U. Myślę, że jest tym…, że jako osoba, która studiowała projektowanie mody z zastosowaniem tkanin, mam dogłębną wiedzę zarówno w zakresie tworzenia i projektowania ubrań, jak i tworzenia oraz projektowania tkanin. Ta głęboka znajomość tkanin i praktyczne doświadczenie dają mi większą kontrolę podczas projektowania, pozwalając mi w pełni wykorzystywać moje projekty i tkaniny, przesuwając je do granic możliwości.
B.F. Skąd się wzięła nazwa WIKIISH i co oznacza dla Ciebie osobiście?
W.U. WIKIISH pochodzi od mojego pseudonimu „Wiki”, którym nazywano mnie gdy byłam młodsza. Zawsze bardziej podobało mi się to brzmienie jest krótsze i lepiej pasuje do mojej estetyki. Część ‘-ish’ odnosi się do mojej irlandzkiej strony, ponieważ w Irlandii często dodaje się ‘-ish’ w codziennym języku. Bardzo mocno kojarzę to z akcentem z Mayo. W pewnym sensie ta nazwa łączy moje korzenie: ‘Wiki’ to część polska, a ‘-ish’ to część irlandzka.
B.F. Czy pamiętasz pierwsze zamówienie lub pierwszy projekt sprzedany pod marką WIKIISH? Jakie emocje Ci towarzyszyły?
W.U. Nie sądzę, żebym oficjalnie sprzedała coś pod marką WIKIISH, poza kilkoma obrazami, które sprzedałam w wieku 15 lat oraz jedną czy dwiema torbami, które zrobiłam gdy miałam 16 lat, w ramach mini-przedsiębiorstwa w czwartej klasie (TY). Ale wtedy marka jeszcze nie istniała torby nazywały się po prostu ‘Rebags’. Przez lata tworzyłam i rozdawałam torby oraz szaliki. Marka WIKIISH zaczęła się tak naprawdę kształtować około dwa lata temu, ale skupiłam się głównie na rozwijaniu swoich umiejętności i wyciągnięciu jak najwięcej z czasu spędzonego na studiach. Teraz pracuję już nad moją linią produktów.

B.F. Jak chciałabyś, żeby marka rozwijała się w najbliższych latach – mały butik, międzynarodowa rozpoznawalność, a może zupełnie coś innego?
W.U. Wiesz,myślę, że obecnie mam zbyt wiele pomysłów, aby wybrać tylko jeden. Skupiam się na promowaniu mojego projektu dyplomowego i we wrześniu zaczynam studia magisterskie z Digital Media & Analytics. Zdecydowanie widzę siebie w najbliższej przyszłości jako osobę, która zacznie linię jakiegoś produktu, ale bardziej zależy mi na pozostaniu w Irlandii i wniesieniu wkładu w irlandzki przemysł tekstylny, który jest niewielki, ale widzę w nim duży potencjał i bardzo chciałabym mu pomóc się rozwinąć.
B.F. Masz jakieś swoje rytuały projektowe? Muzyka w tle, filiżanka herbaty, chaos na biurku czy idealny porządek, noc, dzień, nagłe natchnienie?
W.U. Jeśli chodzi o projektowanie ubrań, lubię robić szybkie sesje, próbuję stworzyć i ukończyć projekt w około 5 minut. Spędzam na tym około trzy godziny, a następnego dnia wracam, wybieram referencję i tworzę kolejne projekty na jej podstawie. Zazwyczaj poświęcam około tygodnia na dopracowanie moich projektów i stworzenie jak największej liczby wariacji.
W przypadku tkanin proces jest bardzo podobny. Wybieram kilka różnych technik, takich jak dzianie i filcowanie, robię kilka wariantów, wybieram jeden i dalej go dopracowuję. Kluczem dla mnie jest, by nie myśleć za dużo i nie zastanawiać się w pierwszych etapach – po prostu pozwalam, by projekty same mnie prowadziły. Najpierw tworzę wstępne projekty, a potem wracam, żeby je dopracować. Na przykład moja obecna kolekcja to długi proces wielu etapów i zmian, dzięki temu udało mi się dopracować moją pracę do czegoś, z czego jestem dumna.
Jak widać, moje techniki są trochę chaotyczne. 😁
B.F. Czy częściej zaczynasz projekt od materiału, koloru, emocji, czy konkretnego pomysłu na formę? Widzisz to w myślach?
W.U. Często zaczynam od pomysłu na tkaninę. Ponieważ moje tkaniny są mocno inspirowane naturą, zdarza mi się i to też dzieje się często – podróżować, wędrować w poszukiwaniu inspiracji. Ta natomiast przechodzi przez wiele etapów, zanim stanie się wersją ostateczną, która trafia do przekazu publicznego. Proces ten obejmuje tworzenie znaków i cyfrowe opracowywanie kształtów oraz wzorów, połączone z eksperymentowaniem z fakturą. W tych etapach pracuję też nad paletą kolorów, a właściwy projekt ubrania zostawiam na koniec, dopóki nie będę zadowolona z tkaniny albo tkanin, które łączę.
B.F. Osoby, twórcy, bo nie tylko projektanci mody mówią niejednokrotnie, iż dopada ich tzw. niemoc twórcza. To zjawisko całkiem naturalne, podobne trochę do wypalenia zawodowego, choć wiem, że może być znacznie groźniejsze w sferze psychicznej i wpływać na wiele aspektów życia.
Co robisz, kiedy masz taką właśnie blokadę?
W.U. Robię research, przeglądam, co jest dostępne od magazynów po pokazy mody. Najważniejsze jednak jest dla mnie zrobienie przerwy, by połączyć się z naturą lub spędzić czas z rodziną i przyjaciółmi.
B.F. Czy według Ciebie w Irlandii jest przestrzeń dla młodych projektantów, czy nadal trzeba walczyć o każdy centymetr, by zostać zauważonym, a w Twoim przypadku zauważoną?
W.U. Może być dość trudno, zwłaszcza biorąc pod uwagę różnorodność talentów i to jak różni są projektanci. Choć czasami wydaje się, że rynek jest przesycony, uważam że w Irlandii jest wiele możliwości, aby się pokazać.
B.F. Co jest najtrudniejsze w prowadzeniu własnej marki modowej?
W.U. Dopiero co ukończyłam studia, więc jestem jeszcze na wczesnym etapie i nie mam w pełni rozwiniętej marki. Ale z tego co obserwuję jednym z najtrudniejszych wyzwań wydaje się być pokazanie swojej pracy i dotarcie do odpowiedniego odbiorcy. To coś, czego się uczę i do czego się przygotowuję rozwijając swoje projekty.
B.F. Czy myślisz o powrocie ze swoimi projektami do Polski, czy może Twoje serce i marzenia zawodowe są „sprzedane” wyłącznie Wyspom?
W.U. Myślę, że Irlandia to mój dom. Tutaj studiowałam i tutaj poznałam branżę. Jedną z przeszkód w powrocie do Polski byłaby bariera językowa ponieważ wszystkiego uczyłam się po angielsku i obawiam się, że mogłabym mieć trudności z polską terminologią branżową. Zapuściłam tutaj korzenie i jestem bardzo wdzięczna za wszystkie możliwości, jakie dała mi Irlandia. Dlatego czuję się trochę zobowiązana, aby zostać i zbudować tu coś własnego. Ale oczywiście, gdyby pojawiła się dobra okazja w Polsce, skorzystałabym z niej bez wahania.
B.F. Twórcy, a przecież Ciebie do takich można już swobodnie zaliczać, mają marzenia, chcą, bardzo często podświadomie, zostawić po sobie jakiś ślad. Gdybyś mogła zostawić jedno zdanie lub projekt, aby pozostał po Tobie znak w historii mody, jak by ono brzmiało lub, co mogłoby to być?
W.U. Myślę, że byłoby to coś, co mogłoby przynieść korzyść i pomagać ludziom przez pokolenia. Jeszcze nie wiem, czym to będzie, ale wierzę, że kiedyś do tego dojdę.
B.F. Co powiedziałabyś młodym dziewczynom, chłopakom w Polsce, Irlandii i na całym świecie, którzy chcą lub próbują zostać projektantkami i projektantami, ale boją się, że nie mają szans?
W.U. Myślę, że wszystko jest możliwe jeśli włożysz w to serce i będziesz zdeterminowana, by to osiągnąć.
*
Pod koniec naszej rozmowy ogarnęła mnie chwila zadumy – muszę przyznać, że to spotkanie całkowicie mnie pochłonęło. A może bardziej – Twoja opowieść. Z pełną szczerością mogę powiedzieć, że jesteś jedną z nielicznych młodych osób, jakie miałem okazję poznać w Irlandii, które tak wyraźnie wiedzą, dokąd zmierzają.
Dziękuję Ci za tę inspirującą rozmowę i mam nieodparte wrażenie, że to dopiero początek naszej medialnej współpracy. Wierzę, że już wkrótce usłyszymy Cię na antenie Radia Wnet, Near FM, a może nawet w chicagowskim Radiu Deon, bo właśnie tam chciałbym Cię zaprosić.
Państwa natomiast zachęcam do odwiedzenia strony, gdzie można obejrzeć prace – i poznania twórczości Wiktorii z bliska. Strona dyplomowa Wiki Urawskiej>>>
Bogdan Feręc
Fot. WIKIISH / Photos Google