Podatek turystyczny nie tylko dla cudzoziemców: władze lokalne otrzymają prawo decyzji

W rządzie trwają intensywne prace nad wprowadzeniem nowego narzędzia podatkowego, które może znacząco wpłynąć na branżę hotelarską i finansowanie rozwoju miast. Choć pierwotnie mówiło się o „podatku turystycznym”, coraz bardziej oczywiste staje się to, że dotknie on nie tylko zagranicznych odwiedzających, ale również mieszkańców korzystających z noclegów w hotelach czy innych formach zakwaterowania.

Zgodnie z najnowszymi informacjami płynącymi z wysokich szczebli rządowych, propozycja ustawy dotycząca tzw. podatku od łóżek hotelowych nie zostanie wprowadzona jednolicie na terenie całego kraju. Zamiast tego, to poszczególne rady miejskie i hrabstw otrzymają prawo decydowania, czy chcą nałożyć taki podatek na lokale hotelarskie na swoim terenie.

To istotna zmiana – zamiast centralnej decyzji, rządu ma być mechanizm elastyczny, dostosowany do lokalnych potrzeb. W ten sposób większe miasta, takie jak Dublin, Cork czy Galway, mogą postawić na dodatkowe źródła finansowania infrastruktury miejskiej, transportu publicznego czy usług społecznych, a mniejsze miejscowości mogą zdecydować się na rezygnację z podatku, by nie przerażać gości ani sektora prywatnego.

Wicepremier Simon Harris, który wcześniej był sceptyczny wobec pomysłu, zadeklarował niedawno swoje poparcie dla tej formy opodatkowania. Podkreślił jednak, że „bardzo mało prawdopodobne” jest, aby nowe przepisy zaczęły obowiązywać w ciągu najbliższych 12 miesięcy. To daje lokalnym władzom czas na analizę skutków oraz możliwość przygotowania się zarówno administracji, jak i przedsiębiorców.

Pomysł podatku turystycznego pojawił się w ramach szerzej zakrojonych działań mających na celu naprawę sytuacji w stolicy kraju. Jako część strategii wdrażania zaleceń raportu Grupy Zadaniowej Dublina, rząd zatwierdził plan, który zakłada m.in. modernizację transportu, walkę z bezdomnością oraz rozwój przestrzeni publicznych. Wprowadzenie podatku od łóżek hotelowych zostało zaprezentowane jako potencjalne źródło finansowania tych działań.

Ministerstwo Zdrowia i Ministerstwo Rozwoju Miejskiego zgodziły się rozważyć „dalsze działania wspierające odnowę Dublina i innych miast”, co sugeruje, że pomysł może zostać rozbudowany lub powielony w innych aglomeracjach.

Choć oficjalnie podatek nakładany będzie na hotele, ekonomiści ostrzegają, że jego koszt bardzo prawdopodobnie zostanie przerzucony na konsumentów – zarówno turystów, jak i obywateli korzystających z noclegów. To oznacza, że efekt podatku może być ogólnospołeczny, niż się obecnie  zakłada. Branża hotelarska zwraca uwagę, że dodatkowe obciążenia mogą ograniczyć konkurencyjność regionów, szczególnie w porównaniu do obszarów, które zrezygnują z jego wprowadzenia.

Teraz wszystko zależy od lokalnych rad. Niektóre z nich już deklarują chęć analizy tej opcji, inne wyrażają obawy związane z wpływem na turystykę i gospodarkę lokalną. Rząd zobowiązał się do dostarczenia szczegółowych wytycznych, które pomogą samorządom podejmować świadome decyzje. Nie można też wykluczyć, że temat stanie się bojem wyborczym w przyszłorocznych wyborach lokalnych. Politycy będą musieli odpowiedzieć, czy chcą zwiększyć dochody dla miast kosztem gości i przedsiębiorców, czy raczej poszukać alternatywnych rozwiązań.

Nowy podatek od łóżek hotelowych to nie tylko narzędzie finansowania rozwoju miast, ale i test zdolności samorządów do zarządzania własnymi zasobami. Choć pierwotnie miał on uderzać głównie w turystów, jego konsekwencje mogą być powszechne. Kluczową rolę odegrają lokalne decyzje – i to one określą, kto naprawdę zapłaci za nową politykę miejską.

Bogdan Feręc

Źr. Business Plus

Photo by Markus Winkler on Unsplash