Nowa epoka ceł: 10 proc. taryfy z USA, a Irlandia boi się o swój eksport

Wicepremier Simon Harris ostrzegł, że amerykańskie cła w wysokości 10% na eksport z Irlandii mogą stać się „nową normą” w relacjach transatlantyckich. Podczas forum handlowego, w którym udział wzięli przedstawiciele agencji państwowych, grup biznesowych, związków zawodowych oraz ministrowie wyższego szczebla, Harris zaznaczył, że choć trwają intensywne wysiłki, by osiągnąć porozumienie w sprawie zerowych stawek w kluczowych sektorach, perspektywy pozostają niepewne.
Spotkanie odbyło się na tydzień przed planowanym zniesieniem przez prezydenta USA Donalda Trumpa tymczasowego wstrzymania podwyższonych taryf celnych. Oznacza to, że Irlandia, której eksport do USA w większości objęty jest obecnie 10-procentowymi cłami, musi liczyć się z długoterminowym utrzymaniem tych kosztów.
Wyjątek stanowią strategicznie kluczowe branże, takie jak sektor farmaceutyczny oraz układów scalonych, które nadal korzystają ze zwolnień. Tymczasowe ustalenia były dotąd przedłużane w oczekiwaniu na podpisanie umowy handlowej między Waszyngtonem a Brukselą, jednak teraz – według Harrisa – mogą stać się trwałym elementem polityki gospodarczej USA.
Na forum przedstawiono również aktualizację irlandzkiej strategii dotyczącej branży półprzewodników, w kontekście globalnego wyścigu o autonomię technologiczną oraz potencjalnych ograniczeń w łańcuchach dostaw, zwłaszcza w relacji z Chinami. Minister finansów Paschal Donohoe zaprezentował ocenę ekonomiczną wpływu ceł na irlandzkie przedsiębiorstwa. Jednym z głównych wniosków analizy jest konieczność szybkiej dywersyfikacji kierunków eksportu i otwarcia się na nowe rynki w Azji i Afryce, aby zminimalizować uzależnienie od amerykańskiego konsumenta.
„Nie możemy ignorować faktu, że każdego dnia wartość relacji handlowych między UE a USA przekracza 4 miliardy euro” – podkreślił Harris, apelując o kontynuację rozmów, które doprowadziłyby do porozumienia „zero-za-zero lub jak najbardziej zbliżonego do zera w jak największej liczbie obszarów”.
Według doniesień z Brukseli Unia Europejska prowadzi obecnie negocjacje z Waszyngtonem w celu zwolnienia niektórych branż z nowych ceł, a jednocześnie zaakceptowania stawek 10% w innych kategoriach towarowych. Strategia ta ma pozwolić na ochronę najbardziej wrażliwych sektorów unijnej gospodarki, przy jednoczesnym uniknięciu pełnoskalowej wojny handlowej z USA.
Tymczasem irlandzkie firmy już teraz przygotowują się na nową rzeczywistość – wzrost cen swoich produktów na rynku amerykańskim, spadek konkurencyjności wobec lokalnych dostawców oraz możliwe ograniczenia w inwestycjach po obu stronach Atlantyku. Dla Irlandii, której model rozwoju opiera się na eksporcie i inwestycjach zagranicznych, szczególnie w sektorze technologii i life sciences, długoterminowa stabilność relacji handlowych z USA pozostaje kwestią absolutnie strategiczną.
Bogdan Feręc
Źr. Independent
Photo by CHUTTERSNAP on Unsplash