MĘŻCZYŹNI – nowy album Marka Dyjaka, którego znam od 1993 roku. Recenzja Tomasza Wybranowskiego

Marek Dyjak, artysta, który modom się nie kłania, powraca po latach. Wbrew własnym obietnicom, że już nigdy nie nagra płyty.

Wspomnienie z Chatki Żaka – Lublin, rok 1993

Znamy się z Markiem Dyjakiem od 1993 roku. Pamiętam go z Chatki Żaka w Lublinie, tego magicznego miejsca, gdzie rodziła się muzyka, która nie bała się prawdy. Wtedy, w korytarzach i salach prób, spotykali się ludzie tacy jak m.in.  Jan Kondrak, Igor Jaszczuk, Marek Andrzejewski. młodzi, głodni słowa i dźwięku. Z tamtego świata, z tamtego Lublina, zostało coś więcej niż wspomnienie – więź, którą trudno nazwać. A właściwie to nawet nie ma sensu szukać definicji. 

Z Markiem Dyjakiem zetknęliśmy się później na eliminacjach FAMY 1995. Pamiętam go dobrze – wtedy jeszcze nie miał tej sławy, ale miał coś, co trudno było pomylić z czymkolwiek innym: głos, który pachniał stalą, wódką, kurzem i modlitwą. Nie śpiewał, tylko mówił przez dźwięk. Jakby każde słowo wydzierał z siebie na nowo. Takiego Marka już wtedy nie sposób było nie zauważyć.

Z tych lat wyniosłem jedno przekonanie: że między nami, ludźmi z tamtego środowiska – z Lubelszczyzny, Zamojszczyzny – istnieje jakiś rodzaj muzycznego braterstwa, którego nie da się przerwać. Bo to nie są znajomości – to jest wspólne przeżywanie, rozumienie tego, że muzyka ma sens tylko wtedy, gdy boli.

Wideo>>>

Mężczyźni” – płyta, której miało nie być

Marek Dyjak, artysta, który modom się nie kłania, powraca po latach. Wbrew własnym obietnicom, że już nigdy nie nagra płyty. Wbrew zmęczeniu, które sam nazywa „muzyką żalu”. I wbrew światu, który nie ma już cierpliwości dla autentyczności.

Album „Mężczyźni” to dziesięć utworów nasyconych emocjami, które tylko Dyjak potrafi przekuć w dźwięk. Nagrania powstały w studiu Cavatina w Bielsku-Białej, w czasie kilku sesji, które – jak przyznaje artysta – nie zawsze były łatwe.

Niektóre piosenki wywoływały tak wielkie wzruszenie, że albo nie mogłem śpiewać w ogóle, albo śpiewałem po kilkadziesiąt wersji… – mówi Marek.

To piosenki o życiu dojrzałego mężczyzny, o wzlotach i upadkach, o walce z samym sobą i o pogodzeniu z tym, że nie da się wszystkiego naprawić. Teksty stworzyli wielcy z tych największych: Ernest Bryll, Jan Kondrak, Jacek Kleyff, Marian Hemar, Artur Majewski, Jacek Musiatowicz. Muzykę zaś skomponowali wielki Przemysław Gintrowski, Marek Tarnawski, Michał Lorenc, Bolesław Horowicz, Piotr Mikołajczak, Mateusz Kołakowski, Artur Majewski i Jacek Musiatowicz.

Trzon zespołu to znakomici instrumentaliści jazzowi: Mateusz Kołakowski (fortepian, aranżacje), Leszek Szczerba (saksofon sopranowy), Alan Wykpisz (kontrabas) oraz Grzegorz Pałka (przy zestawie perkusyjnym). 

Żal jest moją pracą” – muzyka, która leczy i rani jednocześnie

Marek Dyjak od lat powtarza: „Ja śpiewam muzykę żalu. Żal jest też moją pracą.” To zdanie można by wytłoczyć na mosiężnych, albo i złotych tabliczkach i przybić do wszystkich jego płyt. Bo Marek nie śpiewa dla zabawy. Dla niego śpiewanie to rodzaj spowiedzi, a scena – konfesjonał.

Ten album to polskie fado, jak sam artysta mawia. W piosenkach takich jak „Nad wyraz” czy „Spacer z ojcem” nie ma udawania. Tam jest jest człowiek, który rozmawia z własnym bólem. Ale w tym bólu słychać coś jeszcze – pogodzenie, może nawet wdzięczność za to, że wciąż może śpiewać.

Mężczyźni” – recenzja sercem pisana i babim latem wspomnień faceta po przejściach

Nie sposób słuchać tego albumu obojętnie. To płyta dla dorosłych, nie przez tematy, ale przez emocjonalną prawdę. Nie dla tych, którzy szukają tła do życia, lecz dla tych, którzy chcą chwilę się zatrzymać.

Mężczyźni” to zbiór piosenek trudnych, nieraz szorstkich, ale też zdumiewająco czułych i delikatnych. Nie ma tu zgrywy, nie ma popowego uśmiechu i fałszu. Jest za to wyznanie, które często staje się dla nas facetów po przejściach WYZWANIEM. Czasem brutalnie szczerym, a czasem – delikatnym jak głaskanie biedronki, co zaplątała się w naszych wielkich dłoniach..

Dyjak śpiewa, jakby każde słowo ważyło tonę. W „Posłance z innych sfer” budzi się w nim dziecko, które nie przestało wierzyć, że świat ma sens. W „Nie mów mi” (duet z Kasią Moś) postykamy mężczyznę, który pozwala sobie na kruchość, zaś w „Spacerze z ojcem” widzimy człowieka, który próbuje rozliczyć się z przeszłością, ale bez nienawiści i złorzeczeń, lecz z pokorą i świadomością, że nic już się nie powtórzy. 

To album dojrzewania, ale nie pogodzenia się ze światem – raczej pogodzenia się z sobą samym.

Wideo>>>

Piękny Instalator, Na Wzgórzu Rozpaczy – i dalej

Nie sposób mówić o „Mężczyznach” bez powrotu do wcześniejszych arcydzieł Marka Dyjaka. Bo przecież „Piękny Instalator” (2019) i „Na Wzgórzu Rozpaczy” (2021) – uznane przez redakcję Radia Wnet za najlepsze albumy roku – były jak dwie pierwsze części muzycznej trylogii życia.

„Piękny Instalator” był manifestem człowieka, który po latach wynurza się z cienia i śpiewa, że jeszcze potrafi kochać świat, nawet jeśli ten świat go rani. „Na Wzgórzu Rozpaczy” był krzykiem i modlitwą zarazem, testamentem człowieka, który sądził, że to już koniec drogi. A „List do nieznajomego poety” traktuję jako opis mnie, moich rozhuśtanych emocji i korali samotności z widokiem z mojego okna na rzekę Liffey w Dublinie. 

I wtedy, kiedy wszyscy myśleli, że to już finał – przyszedł … trzeci rozdział.

„Mężczyźni” to album zrodzony z ciszy, która nastała po wielkim bólu, z oddechem głębokim po płaczu, w momencie kiedy słońce wychodzi zza smolistego dymu.

Słów kilka o Człowieku, który śpiewa prawdę

Patrzę dziś na Marka Dyjaka z tamtego Lublina, tego sprzed trzydziestu lat, i widzę go teraz: dojrzałego, siwiejącego, wciąż z tą samą prawdą w oczach. Nie zmienił się w tym, co najważniejsze – nadal śpiewa tylko wtedy, gdy ma coś do powiedzenia. Nie szuka lajków, nie udaje buntownika! Dlaczego?! Bowiem on naprawdę nim jest!

W świecie, w którym autentyczność jest towarem luksusowym, Dyjak wciąż jest sobą, wciąż nie na sprzedaż. Jego głos (szorstki, chropowaty, zrodzony z bólu i miłości) stał się jednym z ostatnich głosów, które w Polsce potrafią mówić prosto z duszy.

Nie przez marketing, nie przez styl – przez prawdę.

I może właśnie za to kochamy go najbardziej. Albowiem każdy z nas ma w sobie cząstkę Dyjaka – tego, który walczy z życiem, ale jeszcze się nie poddał. Tego, który wie, że świat bywa okrutny, ale wciąż potrafi zachwycić. Tego, który – jak sam śpiewa – „nie śpiewa wesołych piosenek, ale czasem już się uśmiecha”.

Kiedy słucham piosenek z krążka „Mężczyźni”, to mam wrażenie, że oto muzyka znów dotknęła człowieka . A Marek Dyjak, choć nie zawsze chce to przyznać, jest jednym z tych nielicznych artystów, którzy potrafią zrobić z prawdy, żalu i cierpienia coś pięknego.

Bo tak śpiewa tylko on. Tak czuje prawie każdy, ale  tylko Marek Dyjak ma odwagę to zaśpiewać.

Tomasz Wybranowski

Marek Dyjak / Fot. Tomasz Wybranowski
© WSZYSTKIE MATERIAŁY NA STRONIE WYDAWCY „POLSKA-IE” CHRONIONE SĄ PRAWEM AUTORSKIM.
ZNAJDŹ NAS:
Sephora ze szkolnej
Irlandia nareszcie d
"Polska-IE najbardziej politycznie-społeczno-gospodarczy portal informacyjny w Irlandii
Privacy Overview

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.

"Polska-IE najbardziej politycznie-społeczno-gospodarczy portal informacyjny w Irlandii
Privacy Overview

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.