Mamy być biedni i podporządkowani

Unia Europejska znów ma dla nas „dobrą” nowinę, chociaż nikt nie mówi o tym głośno, a i długo jeszcze nie powie, ale pierwsze jaskółki już się pojawiają i tymi są działania budżetowe poszczególnych rządów państw członkowskich. Tym razem nie chodzi o jakąś drobnostkę, czyli krzywiznę banana, plastikowe słomki ani to, jakie żarówki mamy wkręcać do nocnej lampki. Nie. Teraz plan jest ambitniejszy, wręcz cywilizacyjny, ponieważ chcą sięgnąć po nasze pieniądze.

Nie te „publiczne”, bo te już dawno rozpłynęły się w funduszach klimatycznych, grantach na genderową edukację i w tzw. misjach pokojowych. Chodzi o te prywatne, ukryte w podłych, reakcyjnych oszczędnościach zwykłych obywateli, czyli mówiąc otwartym tekstem, nasze.

Oficjalny przekaz? Solidarność, bezpieczeństwo, globalne wyzwania, wojna, Ukraina, stabilność kontynentu. Nieoficjalnie, jakby ktoś pytał… Kończy się kasa, a może bardziej już się skończyła, choć nadal jest potrzebna, bo wojny prowadzi się dla lub za pieniądze, nie za „europejskie wartości”. Ktoś musi zapłacić rachunek za polityczne fantazje, a wystarczy zajrzeć na nasze konta i rozwiązanie znajduje się samo.

Do kompletu Bruksela w ciszy swoich gabinetów miała jakoby wymyślić kolejny szatański plan, więc dorzuca do potencjalnego grabienia naszych kont zawieszenie dodatków socjalnych. Narracja brzmi, że musimy rewidować systemy świadczeń w obliczu trudnej sytuacji. W tłumaczeniu na język praktyczny znaczy, iż najpierw zabierzemy wam, a potem powiemy, że musicie być wdzięczni, jeśli coś jeszcze kiedyś dostaniecie. Będzie to forma nagrody lojalnościowej i nie tyle za obywatelstwo, ile za postawę zgodną z linią centrali.

Najlepsze w tym wszystkim jest to, że plan nie jest tak całkowicie ukrywany pod stołem, tylko serwowany na półmisku z flagą UE i Odą do Radości w tle. Mamy zbiednieć, tak po prostu. My sami i nasze dzieci, a najlepiej jeszcze wnuki. Pokolenia, które dziś mają kilkanaście czy dwadzieścia kilka lat, mają zostać pierwszymi w Europie od II wojny światowej, które będą biedniejsze od swoich rodziców. Zniknie prawdopodobnie „klasa średnia”, ten irytujący twór, który lubił mieć własne zdanie, podróżować, kupować mieszkania i inwestować w przyszłość. Nie trzeba jej delegalizować, a wystarczy ustrzelić ją finansowo.

A powód? Też brzmi pięknie, bo przecież Europa musi być bardziej konkurencyjna wobec reszty świata. Inaczej mówiąc, skoro Chińczyk robi za miskę ryżu, to Europejczyk ma robić góra za dwie i jeszcze się cieszyć, że zachował przywilej podziękowania w ankiecie Eurostatu. Oczywiście nie chodzi tylko o pieniądze. Chodzi też o kontrolę, a jak wiemy, bogate społeczeństwa są niebezpieczne, bo mają wybory, pasje, aspiracje i pytania. Biedne… Biedne są przewidywalne, ciche i wdzięczne za każdą monetę rzuconą z brukselskiego, czy też własnego rządu stołu. Uzależnienie od państwa nie jest wówczas skutkiem ubocznym tych działań, bo to jest w mojej ocenie właśnie cel.

Mechanizm jest prosty i najpierw się zabiera, potem się racjonuje. Stworzony zostanie nowy model europejskiego obywatela i nie będzie to już dumny posiadacz domu, stabilnej pracy oraz własnych pieniędzy, to będzie tylko klient w urzędzie o przydział tego, co władza będzie racjonować. Już teraz mogę to nazwać dla ułatwienia „benefitem kroplówki”, który uzależniony będzie od Twojego zachowania w stosunku do władzy i jej nakazów. Nie dostaniesz zasiłku? Trudno. Może nie powinieneś narzekać na politykę migracyjną albo głosować na bardziej progresywnych kandydatów. Pomoc społeczna jako forma nagrody za poprawne poglądy, oto w mojej wizji tajemniczych działań Brukseli, Dublina i większości unijnych stolic, przyszłość.

A ilu dostanie tę kroplówkę? Tylko wybrani, czyli ci, którzy nie przeszkadzają, bo reszta ma zrozumieć, że bunt jest luksusem, na który nie będzie ich stać. Władza nie musi już tłumić protestów pałkami, wystarczy jej zakręcić kurek z przelewem. Żeby jednak do tego doprowadzić, trzeba wziąć pod swoją stopę pieniądze, jakie szeleszczą w naszych kieszeniach. Na pełną skalę będą mogli to zrobić, kiedy uruchomią cyfrową walutę i wtedy wszystko stanie się jasne.

Tak oto zrealizuje się sen o Nowym Europejczyku: biednym, zmęczonym i wdzięcznym, a wszystko to w imię wolności, demokracji, postępu i oczywiście – wspólnej odpowiedzialności za jutro kontynentu. Bo nic tak nie buduje jedności, jak wspólne bankructwo, a wiedzmy, że Europa, jako całość, jest obecnie już praktycznie zbankrutowana.

Kolejny mój felieton, jak niektórzy lubią je nazywać „oderwany od rzeczywistości”? Przekonamy się za kilka lat, jeżeli wciąż będziemy tylko widzami w tym teatrze, a nie staniemy się reżyserami wydarzeń.

Bogdan Feręc

Photo by Benjamin Disinger on Unsplash

© WSZYSTKIE MATERIAŁY NA STRONIE WYDAWCY „POLSKA-IE” CHRONIONE SĄ PRAWEM AUTORSKIM.
ZNAJDŹ NAS:
Urlop? Może kiedyś
"Polska-IE najbardziej politycznie-społeczno-gospodarczy portal informacyjny w Irlandii
Privacy Overview

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.

"Polska-IE najbardziej politycznie-społeczno-gospodarczy portal informacyjny w Irlandii
Privacy Overview

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.